uuuuh... :[
uuuuh... :[
Ines1985 - 2004-12-07 13:26
uuuuh... :[
Dziewczyny, musze sie wygadac...
Zrezygnowalam z pracy. No juz autentycznie psychika mi siadala. Wiem, ze dobrze zrobilam.
Moj szef ustalil takie porabane zasady pracy w jego sklepach meblowych ze az mi sie cos robilo jak musialam sie do tego stosowac. Musialam klamac ile wlezie, byc do bolu natretna i przeslodko uprzejma. Oprocz tego musialam codziennie odkurzac wielki sklep (nieco przerobionym odkurzaczem-zeby nie bylo za latwo) i robic inne prace porzadkowe. To oczywiscie mi tak bardzo nie przeszkadzalo, ale pisze o tym bo to ma tez zwiazek z tym co stalo sie dzisiaj...
Wpadl do sklepu zaraz po otwarciu, w jego oczach juz bylo widac ze jest podminowany.
Na wstepie napadl na mnie ze nie mam bialej koszuli. Od razu wyciagnelam kolnierzyk spod swetra tlumaczac ze mam goraczke i trzesie mnie z zimna wiec nie wytrzymam w samej cienkiej koszuli. No to on zaczal sie drzec ze tu nie wolno chorowac i co ja w ogole sobie wyobrazam ze mam goraczke! Nic nie powiedzialam. Kazal mi sie wziac za odkurzanie bo schylil sie i dostrzegl jakis paproszek na wykladzinie. Przynioslam odkurzacz (nowy bo poprzedni sie spalil i nie bylo przez 1 tydzien). Natychmiast dopadl sie do worka i zaczal sie drzec ze jest malo smieci jak na odkurzanie po DWOCH (jak zwykle wyolbrzymil) tygodniach nie odkurzania. Za kare zmienil koncowke odkurzacza na jak najcieńszą i zabral jedna rure- zeby nie bylo za latwo. W miedzyczasie jeszcze sobie powrzeszczal ze nic nie robimy tylko siedzimy na dupach i plotkujemy (w ogole nie wolno nam ze soba rozmawiac, tylko w sprawach dotyczacych firmy). Pozniej poszedl do biurka gdzie ochrzan zbierala moja kierowniczka a ja odkurzalam... Po kilku minutach mi przerwal, kazal sie ubierac i jechac na inny sklep. Konkretnie na ten gdzie jest cale biuro i non stop jest sie pod kontrola szefostwa i kamer. I pracownice nosza mikrofony pod identyfikatorami bo to co mowia tez jest kontrolowane. Odmowilam. Powiedzialam ze w tej sytuacji rezygnuje. Bo ze tamten sklep jest za wielki, nie znam ekspozycji i tu juz sie bardzo przyzwyczailam. Wspomnialam tez ze nie o wszystkim powiedzial mi na rozmowie kwalifikacyjnej i przyjmujac sie do pracy nie wiedzialam ze np. nie wolno mi chorowac.
Akurat to wszystko zdarzylo sie dzisiaj kiedy moje hormony szaleja... Mowilam to wszystko i automatycznie zaczely mi leciec lzy. Poszlam sie spakowalam i jeszcze podeszlam do biurka no bo chcialam zapytac co z wynagrodzeniem...
To on kazal sie uspokoic, zaczal tlumaczyc ze mnie lubi, ze zalezy mu abym dla niego pracowala, ze nie wiedzial ze jestem taka nerwowa i ze mozemy pojsc na kompromis ze bede tu pracowac (w tym sklepie) tylko ze wszystko musi byc robione przeze mnie idealnie. I on codziennie bedzie to sprawdzal. Dlugo, chyba ze dwie godziny mnie przekonywal. Juz nawet mu sie to udawalo (bo szkoda mi bylo Eli, mojej kierowniczki - strasznie ją polubilam) ale pod koniec zaczal mnie coraz bardziej denerwowac ze pomyslalam sobie: to pierwsza taka sytuacja ale beda tez inne i wtedy nie wytrzymam...). Powiedzialam ze rezygnuje i jestem pewna swojej decyzji. No to ok, powiedzial ze zawsze moge wrocic i ze on juz dzwoni do biura i mam jechac sie rozliczyc...
Koniec. Zabralam manatki i poszlam. A Elka miala lzy w oczach bo strasznie sie zzylysmy (mimo ze szefostwo nie raz probbowalo nas sklocic- zalezy im na tym aby wszystkie pracownice sie nie lubily- nie pytajcie dlaczego bo nie wiem.)
Ale nie zaluje. Znajde inna prace. Ta nie byla ciezka fizycznie ale psychicznie... Codziennie dostawalysmy za cos ochrzan. Ten byl jak dla mnie decydujacy.
Edii - 2004-12-07 13:37
Ines http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif nie martw się, z tego co piszesz - słusznie postąpiłaś. Jeśli mozesz sobie pozwolić na "brak pracy" to po co się tak martwić? Swoją drogą, niezły kanał...
Na pewno znajdziesz pracę, w której będziesz się dobrze czuła, a gdzie pracodawca ceni u ludzi szczerość, szanuje pracowników i nie każe kłamać.
Acha i chorować wolno.
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
Edii - 2004-12-07 13:38
tak sie przejęłam, że napisałam "po co się tak martwić" zamiast "po co się tak męczyć"
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
sarenka - 2004-12-07 13:45
Rozumiem Cię Ines. Przez krótki czas byłam asystentką prezesa pewnej znanej firmy [więc facet był naprawdę "wielki" - tj. tak mu się wydawało].. Ile razy ja płakałam [bo darł się na mnie, że X się spóźnia, Y nie odbiera telefonu od 2 minut, bo kawa jest wstrętna (a robiona była w ekspresie z "kasułki" -> zawsze taka sama), ..bo on musi się wyżyć] - wiem jak praca może wykańczać psychicznie. Jestem z Tobą - nie martw się. Na pewno jeszcze nie raz pomyślisz " a może źle zrobiłam?".. Nie patrz wstecz, znajdziesz inną pracę. Już niedługo.
Ines1985 - 2004-12-07 13:47
Edii napisał(a):
> tak sie przejęłam, że napisałam "po co się tak martwić" zamiast "po co się tak męczyć"
> http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/tongue.gif
Dzwonilam do tej dziewczyny z ktora pracowalam i podobno po moim wyjsciu bufon powiedzial ze ma nadzieje ze wroce bo nie tak sie miala ta rozmowa potoczyc i mu przykro http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
Jeszcze zapomnialam napisac o waznej sprawie ktora tez bralam pod uwage rezygnujac... jak ja cos zle powiedzialam to tej mojej wspolpracownicy-kierowniczce odcinal cos z pensji. Powiedzialam: "prosze ulotka dla pana" a powinnam powiedziec "tutaj ulotka dla naszego przemilego klienta" i juz dostala (ona) za to kare pieniezna... Zle sie z tym czulam- ja mowie cos zle a ona za to placi.
W ogole odcinanie kasy za drobne przewinienia to u niego cos normalnego. Dziewczyny ktore pracuja dluzej co miesiac dostaja pensje mniejsze o jakies 100-300 zl. Tylko z powodu kar.
A PODOBNO kilka dni temu na innym sklepie zwyzywal nowa pracownice od ku*** bo nie podala klientowi wyperfumowanej ręki na pozegnanie... Tez zrezygnowała.
Ines1985 - 2004-12-07 13:54
sarenka napisał(a):
> Rozumiem Cię Ines. Przez krótki czas byłam asystentką prezesa pewnej znanej firmy [więc facet był naprawdę "wielki" - tj. tak mu się wydawało].. Ile razy ja płakałam [bo darł się na mnie, że X się spóźnia, Y nie odbiera telefonu od 2 minut, bo kawa jest wstrętna (a robiona była w ekspresie z "kasułki" -> zawsze taka sama), ..bo on musi się wyżyć] - wiem jak praca może wykańczać psychicznie. Jestem z Tobą - nie martw się. Na pewno jeszcze nie raz pomyślisz " a może źle zrobiłam?".. Nie patrz wstecz, znajdziesz inną pracę. Już niedługo.
Slysze sporo takich historii o okropnych szefach. Az sie boje, naprawde... Nie chce znowu trafic na kogos takiego.
Ale poki co... Podkuruje sie bo mnie przeziebienie dopadlo, nadrobie wizazowe zaleglosci, wreszcie w spokoju rozejrze sie za prezentami i zrobie inne rzeczy na ktore nie mialam czasu... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif.
Nie zaluje. Poczulam sie wolna, mam czas, moge sobie nawet w spokoju chorować!
Dziekuje dziewczyny za zrozumienie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
Edii - 2004-12-07 13:55
no właśnie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif post sarenki przypomiał mi, ze też kiedyś byłam asystentką takiego pana (moze nawet tego samego? hi hi) ... straszne maltretowanie ludzi psychicznie - jego cel i wiesz co? jak widać dawno i skutecznie o tym zapomniałam, miałam już później dużo lepsze zajęcia i niebiańskich szefów http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
i Tobie się uda http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Anisia25 - 2004-12-07 14:27
Wiesz Ines, w dzisiejszych czasach trudno o prace.. wiec niektorzy szefowie mysla sobie ze mozna za przeproszeniem "srac" na ludzi ile wlezie, bo przeciez i tak bedzie pracowal. A prawda jest taka, ze nikt nie moze cie poniżac bez twojej zgody... Slusznie postapilas, moje gratulacje!!! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif Brawo za odwage!! Beda z Ciebie ludzie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif i podejrzewam, ze wkrotce znajdziesz lepsza prace i o niebo lepszego szefa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif A to co pan ON uprawia na sklepie to czysta przesada... jesli nie mam ochoty czegos kupic, to nawet przemila obsluga nie sprawi ze to kupie. Ciekawe gdzie sie ten koles szkolil? Wiadomo, ze wszystko rozchodzi sie o pieniadze. Jednych stac, drugich nie...
Jula - 2004-12-07 14:42
Hej Ines
Bardzo dobrze, ze zrezygnowalas z tej pracy. Mam nadzieje, ze szybko uda Ci sie znaleźć cos lepszego, gdzie atmosfera bedzie zdrowsza.
Ja na razie tez pracuje bo musze (za smieszne pieniadze) a slodko nie jest.
Pozdrawiam
Beata. - 2004-12-07 14:54
Ines, gratuluję odwagi - postąpiłaś słusznie i bardzo Cię za to podziwiam. Ja męczyłam się przez 5 lat i bardzo często traktowana byłam, jak również inni pracownicy, w sposób który przekracza wybrażenia normalnych ludzi.
Niestety sama nie zrezygnowałam - miałam nadzieję że uda mi się wytrzymać aż skończę studia. Ale na szczęście otrzymałam wypowiedzenie i znalazłam sobie pracę w budżetówce. I jest super, czuję się doceniana,awansuję, szefowie odnoszą sie do nas wspaniale. Np wczoraj rano na biurku moim i mojej koleżnki z pokoju czekały na nas śliczne porcelanowe Mikołaje i troszkę słodyczy. Niby nic wielkiego ale od razu robi się milej. I Tobie też się napewno uda - znajdziesz ciekawą i satysfakcjonującą pracę czego życzę Ci z całego serca.
Camomile - 2004-12-07 15:08
Ines, dobrze, że tak zdecydowałaś!
I witam w klubie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif. Też zrezygnowałam z pracy (kilka dni temu). Stwierdziłam, że spędzanie w niej tyle czasu, ile ode mnie wymagają (+dyspozycyjność 24h/dobę) jest ponad moje siły. Nie wyrabiałam fizycznie i psychicznie... Teraz czuję, że żyję. Jest dobrze.
Pozdrawiam Cię serdecznie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
A nowa praca na pewno się znajdzie!
paula78 - 2004-12-07 15:14
W ogole odcinanie kasy za drobne przewinienia to u niego cos normalnego. Dziewczyny ktore pracuja dluzej co miesiac dostaja pensje mniejsze o jakies 100-300 zl. Tylko z powodu kar."
to sie nazywa pozytywne motywowanie pracownika w polsce.
ucinanie prowizji ,zabieranie auta służbowego, wysyłanie zadań na 15 minut przed koncem pracy to normalne w pracy (firma która ma ambicje konkurowac z TPSA)mojego TŻ ,czuje że za chwile rzuci papierami.
a na dodatek szefowie prosto w czy mówią :"jak sie nie podoba to droga wolna" .
i co w takiej sytuacji biedny wykształcony żuczek bez pleców może zrobic?
dokładnie wielkie G... i harowac dalej .
dostaje ścisku żołądka i palpitacji serca jak codzien wraca mój TZ z pracy z miną zbitego psa a ja nie moge mu pomóc.
sytuacje przykre i nie powinny się zdarzyć i zycze i tobie i sobie dobrej i ciekawej pracy z dobrym wynagrodzeniem.
pzdr
paula (która za chwile dostanie palpitacji serca )
Ines1985 - 2004-12-07 15:15
Ania napisał(a):
> Wiesz Ines, w dzisiejszych czasach trudno o prace.. wiec niektorzy szefowie mysla sobie ze mozna za przeproszeniem "srac" na ludzi ile wlezie, bo przeciez i tak bedzie pracowal. A prawda jest taka, ze nikt nie moze cie poniżac bez twojej zgody... Slusznie postapilas, moje gratulacje!!! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif Brawo za odwage!! Beda z Ciebie ludzie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif i podejrzewam, ze wkrotce znajdziesz lepsza prace i o niebo lepszego szefa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Dziekuje http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
Tez mam nadzieje ze cos znajde
>A to co pan ON uprawia na sklepie to czysta przesada... jesli nie mam ochoty czegos kupic, to nawet przemila obsluga nie sprawi ze to kupie. Ciekawe gdzie sie ten koles szkolil? Wiadomo, ze wszystko rozchodzi sie o pieniadze. Jednych stac, drugich nie...
Na koniec dnia jak byly tanie zamowienia albo nie daj Boze nie bylo w ogole, moja kierowniczka dostawala ochrzan. Dla nich znosne zamowienia to takie za min. 10 tys.
Teraz moge szczerze wyrzucic z siebie co mysle o wspanialych meblach jakie sprzedawalam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif. Zeby nie przynudzac napisze o kilku podstawowych minusach (poza cena oczywiscie :P jedna witrynka czy jakies proste niepraktycznie biurko kosztuje ok. 3 tys.). Na poczatku dziwilo mnie to ze doslownie nic nie mozna bylo na blacie polozyc/postawic bez podlozenia serwetki... Musialam tez miec krociutko skoszone paznokcie i nie wolno mi bylo zakladac zadnej bizuterii aby bron Boze nie porysowac blatu.. myslalam ze to przesada ale co sie okazalo? Ze te blaty naprawde strasznie latwo zniszczyc... Na dodatek nie wolno do nich uzywac pronto ani innych takich specyfikow bo to po jakims czasie moze rozpuscic lakier.
No rewelacja... tylko ze co godzine trzeba scierac kurze.
A obsluga miala byc mila az do przesady. Nie mozna bylo pozwolic aby ktokolwiek ogladal meble sam... Trzeba bylo za klientami lazic i z szerokachnym usmiechem o wszystkim mu opowiadac, chocby sobie tego nie zyczyl... Na dodatek oczywiscie trzeba bylo wychwalac meble pod niebiosa a w momencie przechodzenia obok tablicy z certyfikatami dla firmy zatrzymac sie i opowiadac o swoim wspanialym szefostwie o o tym jak cudownie mi sie tam pracuje... To bylo sprawdzane kazdego dnia kiedy szef przyjezdzal na kontrole.
Ines1985 - 2004-12-07 15:20
Camomile napisał(a):
> Ines, dobrze, że tak zdecydowałaś!
> I witam w klubie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif. Też zrezygnowałam z pracy (kilka dni temu). Stwierdziłam, że spędzanie w niej tyle czasu, ile ode mnie wymagają (+dyspozycyjność 24h/dobę) jest ponad moje siły. Nie wyrabiałam fizycznie i psychicznie... Teraz czuję, że żyję. Jest dobrze.
O, nie jestem wiec sama http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif. Damy rade http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Tam nie musialam byc dyspozycyjna 24h/dobe ale i tak pracowalam dluzej niz powinnam bo do ostatniego klienta, do wyslania ostatniego faksu, do sprzatniecia ostatniej rzeczy ze sklepu...
> Pozdrawiam Cię serdecznie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
> A nowa praca na pewno się znajdzie!
Kiedys na pewno http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
rowniez pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Ines1985 - 2004-12-07 15:36
paula78 napisał(a):
>
> a na dodatek szefowie prosto w czy mówią :"jak sie nie podoba to droga wolna" .
>
Akurat mnie Bufon o dziwo probowal zatrzymac. I podobno w kazdej chwili moge wrocic. Nawet na to liczy (dowiedzialam sie, ze tak powiedzial po moim wyjsciu). Ale nie bede sie drugi raz pakowac w to samo bagno.
Ogolnie teraz takie czasy ze zawsze znajdzie sie ktos na miejsce osoby ktora odchodzi... Czesto szefowie to wykorzystuja aby postraszyc :/
>
> sytuacje przykre i nie powinny się zdarzyć i zycze i tobie i sobie dobrej i ciekawej pracy z dobrym wynagrodzeniem.
> pzdr
> paula (która za chwile dostanie palpitacji serca )
Ech http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif
Rowniez zycze wszystkim aby kiedys trafili na prace w ktorej beda sie dobrze czuli i beda niezle zarabiali.
A jak ktos juz taka prace ma to gratuluje http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
cheetah - 2004-12-07 15:56
Ines1985 napisał(a):
> Teraz moge szczerze wyrzucic z siebie co mysle o wspanialych meblach jakie sprzedawalam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif. Zeby nie przynudzac napisze o kilku podstawowych minusach (poza cena oczywiscie :P jedna witrynka czy jakies proste niepraktycznie biurko kosztuje ok. 3 tys.). Na poczatku dziwilo mnie to ze doslownie nic nie mozna bylo na blacie polozyc/postawic bez podlozenia serwetki... Musialam tez miec krociutko skoszone paznokcie i nie wolno mi bylo zakladac zadnej bizuterii aby bron Boze nie porysowac blatu.. myslalam ze to przesada ale co sie okazalo? Ze te blaty naprawde strasznie latwo zniszczyc... Na dodatek nie wolno do nich uzywac pronto ani innych takich specyfikow bo to po jakims czasie moze rozpuscic lakier.
My szukalismy sypialni i bylismy w sklepie eko meble na ks. janusza, czy cos takiego, bo nas wlasnie doeslano z KENU tam, ze tam niby maja tylko sypialnie i ze najlepiej wybierac tam. MOge sie mylic, Ines popraw mnie, ale eko-meble ma chyba meble wielu producentow polskich..? Z tego co pamietam to maja tez meble bydgoskie, ktore jeszcze 10-15 lat temu uchodzily za jedne z lepszych mebli, ogolnie przemysl meblowy w polsce stal na bardzo wysokim poziomie, a teraz....az rece opadaja. Kupno rzeczy drewnianych, nie sosnowych to graniczy z cudem. Jak juz sa meble to z drewna jeszcze tanszego niz sosna i bardziej miekkiego - olcha. Meble debowe, albo chociaz fronty debowe to wydatek ogromny. A meble Forte, czy inne tego typu sa jakosci bardzo slabej jak na cene, ktora trzeba za nie zaplacic. Troche nie na temat, ale takie mam refleksje na ten temat w czasie urzadzania mieszkania http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
Ale ogolnie Ines gratuluje odwagi, no i moze teraz bedziesz regularnie chodzila na angielski http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif Na pewno ci sie przyda http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
Pozdrowienia,
Cheetah
xanka - 2004-12-07 15:59
Ines gratuluje, ze bylas twarda do samego konca i nie dalas sie namowic na zmiane decyzji takiemu gburowi.
Ines1985 napisał(a):
> Ale nie zaluje. Znajde inna prace. Ta nie byla ciezka fizycznie ale psychicznie... Codziennie dostawalysmy za cos ochrzan. Ten byl jak dla mnie decydujacy.
Najważniejsze te 2 pierwsze zdania http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif bardzo dobrze postapilas. Nie miej watpliwosci co do tego. Ja na szczescie obracam sie w gronie bardzo sympatycznych ludzi i nie miesci mi sie w glowie podobna sytuacja...
Znaj swoja wartosc i glowa do gory. Co Cie nie zniszczy, to Cie wzmocni http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon40.gif
Ines1985 - 2004-12-07 16:37
cheetah napisał(a):
> Ines1985 napisał(a):
>
> My szukalismy sypialni i bylismy w sklepie eko meble na ks. janusza, czy cos takiego, bo nas wlasnie doeslano z KENU tam, ze tam niby maja tylko sypialnie i ze najlepiej wybierac tam.
W innych salonach zazwyczaj nie ma sypialni... W ktorym sklepie na Kenie bylas? Z kolekcja Klose czy Bydgoskich? Zawsze odsyla sie wlasnie na Wole na Ks. janusza 39a bo tam maja wystawione prawie wszystkie sypialnie.
>MOge sie mylic, Ines popraw mnie, ale eko-meble ma chyba meble wielu producentow polskich..?
Tak tak, ok. 40 producentow... zarowno tych lepszych (Klose, Bydgoskie,) jak i gorszych (Black red White, Forte albo Future- myla mi sie te dwie nazwy...)
>Z tego co pamietam to maja tez meble bydgoskie, ktore jeszcze 10-15 lat temu uchodzily za jedne z lepszych mebli, ogolnie przemysl meblowy w polsce stal na bardzo wysokim poziomie, a teraz....az rece opadaja.
Podobnie jest ze Swarzędzem. Kiedys jakosc byla swietna. Wyrobili sobie wowczas dobra opinie, a teraz z jakoscia jest gorzej... Ale ludzie ufają marce.
>Kupno rzeczy drewnianych, nie sosnowych to graniczy z cudem.
Z tego co sie uczylam tych wszystkich fabryk to chyba jeszcze nie doszlam do takiej, ktora robilaby meble sosnowe http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon21.gif... A moze doszlam ale nie pamietam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif. I nie mam jak sprawdzic bo moj zeszyt z notatkami zostawilam w pracy i szef podobno zabronil mi go oddawac...
>Jak juz sa meble to z drewna jeszcze tanszego niz sosna i bardziej miekkiego - olcha.
W sklepie w ktorym pracowalam byly glownie olchowe. Oprocz tego debowe, brzozowe i bukowe.
>Meble debowe, albo chociaz fronty debowe to wydatek ogromny. A meble Forte, czy inne tego typu sa jakosci bardzo slabej jak na cene, ktora trzeba za nie zaplacic. Troche nie na temat, ale takie mam refleksje na ten temat w czasie urzadzania mieszkania http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
>
A ja o dziwo rozumiem wszystko co piszesz http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif. Kiedys te nazwy firm i rodzaje drewna to byla dla mnie czarna magia, w ogole mnie to nie interesowalo, a teraz... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
> Ale ogolnie Ines gratuluje odwagi, no i moze teraz bedziesz regularnie chodzila na angielski http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif Na pewno ci sie przyda http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif
>
No przyda sie, przyda... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif A wlasnie, musze odrobic bo dzisiaj mam. I sie nie spoznie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1jupi.gif
Ale ogolnie to chce sie uwolnic od kursu ktory nic mi nie daje... Chce brac prywatne lekcje. Wyjdzie drozej ale przynajmniej sie czegos naucze.
Tylko mam problem z ta umowa na rok... Zobacze co da sie zrobic.
Gosiabie - 2004-12-07 23:47
Kochanie, głowa do góry - jesteś bardzo odważną dziewczyna.
Niestety, coraz bardziej przekonuje się, że życie jest takie, jak pisze o tym Machiavelli.
Ludzie są z natury źli, nie dobrzy - i należy spodziewac się częściej tych pierwszych(przynajmniej się nie rozczarujesz)
To przykre, ale prawdziwe.
Wspomniałąś o tym ,że szefostwo celowo skłóca pracowników.
Otóz, jest w tym cel(mąż się o tym przekonał).
Chodzi o to, że gdy wszuscy się lubią, to nie jest dobre dla szefa, bo moga się owi ludzie domagac RAZEM czegoś. A w masie siła.
Więc się robi sztuczne podziały, rozłamy, podżega tu i ówdzie, rozsiewa fałsz.
Taka brygada, zespół nie trzyma się razem. Łatwiej go kontrolować.
Za to te mikroofny pod identyfikatorem mnie rozwaliły...
Pozdrawiam Cię cieplutko
Smoczyca - 2004-12-08 00:15
Inez jesteś jeszcze bardzo młodziutka, to dopiero Twoja pierwsza praca, przykro że od razu musiały Cię tam spotkać różne przykrości - ale obserwując to co się dzieje na naszym rynku pracy, w erze dzikiego kapitalizmu - przyprawia mnie o drżenie serca. Nie jestem w sumie takim matuzalemem, ale pracuję już naprawdę od dawna, łaczyłam studia dzienne z normalną pracą popołudniami bo u mnie w domu nigdy się nie przelewało i żyliśmy dość skromnie. Obawiam sie że sytuacja opisana przez Ciebie do rzadkości nie należy. Stałą cechą jest obcinanie premii pracownikom - a ta premia to nieraz lwia część ich zarobków, a stracić można za byle co właściwie. W czasach kiedy praca stała się po prostu towarem, i to chodliwym, dochodzi do różnych patologii, donoszenie, podsłuchy, wzajemne podkładanie sobie świń, itd. Obserwuję moich znajomych i się przygnębiam coraz bardziej. Wiele znajomych rodzin to taka sytuacja jaką opisała Paula - mąż zarabia, żona zajmuje się dzieckiem, facet jest jedynym żywicielem rodziny i wszyscy drżą w obawie co by się stało gdyby nie daj Boże stracił pracę. Nie wiem, taka świadomość musi być po prostu przerażająca (dlatego ja nawet w czasach niezłego prosperity nie zgodziłam się przerwac pracy zarobkowej - ex narzeczony bardzo chciał żebym jak najszybciej zrobiła doktorat, on świetnie zarabiał i upierał się że mam robić karierę naukową http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif ). Inez, i tak masz szczęście że mieszkasz w stolicy, gdzie pewnie bez problemów znajdziesz nową posadę i że nie musisz zarabiać. Dla niektórych praca to smutna konieczność.
Dlatego cieszę się że pracuje na swoim... jest ciężko, ja żeby się utrzymać naprawdę nieraz muszę się nieźle nagimnastykować, ja też nie mogę chorować - nawet jak sie źle czuję, muszę pracować bo inaczej nie wyrobiłabym się, albo nie dostałabym już następnego zlecenia/kontraktu. Ale przynajmniej wiem że robię to dla siebie, wiem że udało mi się wyrobić sobie już jakąś pozycję. Szkoda że kolejne projekty Sejmu i pewna złodziejska instytucja zwana ZUSem tłami wszelkie próby samodzielności http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif jak kończyłam studia i zakładałam działalność, to martwiłam się głównie sprawami papierkowymi i uczyłam się jak wypisywać faktury oraz co to jest VAT, o innych rzeczach nie myślałam, wiedziałam że coś tam zarobię. Dziś chyba bym się już nie odważyła na taki krok. Jest coraz bardziej przerażająco...