Toksyczna przyjaźń
Toksyczna przyjaźń
jenn - 2005-04-28 15:55
Toksyczna przyjaźń
Czy zgodzicie sie ze mna, ze toksyczna przyjazn to, cos co straaasznie trudno sobie uswiadomic? Dzielcie sie swoimi doswiadczeniami w tym temacie.
Izunia86 - 2005-04-28 16:34
Jesli chodzi o mnie to przezylam takie cos ,juz nawet kilka razy jesli chodzi o znajomosci ,moze dlatego ,ze jak bylam mlodsza pozwalalam sobie na bardzo duzo .Nie mowie ,ze tak jest we wszystkich przypadkach ,mowie tu o sobie .
Jak jeszczce chodzilam do podstawowki czy juz nawet do gmnazjum to bardzo mi blo wszystkich zal.a ze bylam glupiutka kolezanki to wykozystywaly i pod jakism tam pretekstem pomagalam im w roznych sytuacjach , praktycznie wyreczajac je. Niekiedy po takiej pomocy dowiadywalam sie ,ze kolezanka np miala widomosci ,zeby napisac wypracowaie ,tylko wolala ten czas spedzic na podworku ... Ale to takie mniej wazne sprawy .Najgorzej wlasnie tak jak piszesz jesli ,najblizsza przyjazn okazuje sie toksyczna .Mialam kiedys taka przyjaciolke ,ktora codziennie mi przypominala ,ze jestem jej najlepsza przyjaciolka ,lecz codziennie szukala tylko momentu ,zeby mi powiedziec cos niemilego w najgorszy nieomijajacy szczegolow sposob. Czesto sie z tym niezgadzalam ,ale nawet jakby tak bylo moglaby to powiedziec o 80 % delikatniej.Czesto wracajac do domu po naszym spotkaniu czulam sie potwornie zdolowana ,duzo rzeczy ,codziennych uciech tracilo swoj sens. Moglabym jeszczce duzo o tym pisac ,moze nie zabardzo na temat to wszytsko co napisalam ,ale do tej pory moge powiedziec ,ze to byla toksyczna przyjazn. Musze rowniez dodac ,ze ta przyjazn sie juz skonczyla, juz dawno ,czulam smutek,ze trace kogos bliskiego ,ale w porownniu do ulgi jaka czulam nie spotykajac sie z nia to nie byla wielka rozpacz.
Izunia86 - 2005-04-28 16:36
Mowiac,ze "pozwalalam sobie na duzo" chodzi mi o to ,ze dawalam sobie "dmuchac w kasze " http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
Jadja - 2005-04-28 16:37
Ja przeżyłam takie coś. Na szczęscie teraz mam przyjaciółkę, która jest jakby moją straszą siostrą. I chyba tamte lata mam wynagrodzone.
W szkole podstawowej miałam za przyjaciółkę dziewczynę z mojego osiedla. Widywałysmy się codziennie, wszystklo było fajnie dopóki nie poszłysmy do liceum. Ja do zwykłego, ona do prywatnego. Zaczęła się jakas głupia rywalizacja, której ja nie chciałam. Wg niej do mojej szkoły chodziły "downy" jak to okresliła, wszystko było gorsze niz jej - moi nowi znajomi, moja szkoła, moje wycieczki itd. Bolało mnie to, że kiedyś tak dobrze się razem czułyśmy, a teraz z dnia na dzień staje się tą gorszą. Nasze spotkania (sporadyczne) przerodziły się w jakieś walki, gdzie ona zawsze musiała udowodnić swoją wyższość lepszymi stopniami, lepszymi znajomościami itd. Nawet podczas tak głupiej czynności jak bieganie, pospieszała mnie, abym szyciej biegała, bo ona będzie miała gorszy czas, niż poprzednio http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif (a nie było to bieganie wyczynowe, tylko zwykłe na kondycje, rekreacyjne ). Potem potrafiła mi zrobić wielkie głośne muuuuuuu tylko dlatego, że nie mogłam gdzieś z nią wyjśc, bo źle się czułam. Po liceum ona poszła na uniwersytet, ja do studium, więc chyba wiecie jaka radośc miała. Przedtem myslałam, że może tak ma to wszystko wyglądać, że każda przyjaźń przechodzi kryzys. Ale czara goryczy się przelała, kiedy ja znalazłam chłopaka, a ona nie. Pomyslałam, że nie możę byc przecież przyjaciółką ktoś, kto stara się bez przerwy pokazać, że jest lepszym pod każdym względem, kto zazdrości a przez to staje się podły i niemiły. Teraz spotykamy się raz na jakiś czas, przypadkiem. Nie utrzymujemy kontaktu poza jakimiś życzeniami na święta. Mam swoją przyjaciółkę, i myslę ze tamte lata zostały mi wynagrodzone.
Pomadka - 2005-04-28 17:00
Czesc http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
MOże nie do końca identczny temat jak twój, ale nieco podobny. Był poruszany pare dni temu na Wizażu.
Też o toksycznej znajomości.
POczytaj może ci się coś nasunie, znajziesz rozwiązanie? http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
http://www.wizaz.pl/w-agora/download...ead=1114466462
jenn - 2005-04-28 17:10
Oj dziekuje Ci bardzo, najwyrazniej przeoczylam ten temat, zaraz przeczytam wszystkie posty. Takie dzielenie sie swoimi przezyciami naprawde pomaga, wiec piszcie dziewczyny!
Mariti - 2005-04-28 17:21
M Kan, ja znam ten problem z autopsji i mogę Ci doradzić , jak mi się wydaje, co powinnaś zrobić.Widzisz , czasem jest tak, że pewne osoby mają ustalony sposób bycia, i trudno jest sie im go pozbyć, Wobec przyjaciółek , czują się bardzo swobodnie i czasami ten swój sposób bycia właśnie staje się intensywniejszy a przez to kłopotliwy. Często padają aluzje , dogryzanie, ale nie czynia tego świadomie, z premedytacją, by kogos zranić, poprostu wiedzą , że mogą sobie na takie coś pozwolić wobec drugiej osoby , bo myślą , że tak jest ok, normalnie, naturalnie. (chociaż czasem zdarzaja się przyjaciółki wredne, które tak naprawdę nie są naszymi kolezankami ale myslę, że mamy tu do czynienia z pierwszym podanym przeze mnie przypadkiem) Tutaj ratunkiem może być prosta rozmowa i pewne konkretnie działanie. Po pierwsze zdystansuj się nieco , bądż przez pewien czas chłodnawa, mniej miła, bardziej daleka. Potem, gdy koleżanka to dostrzeże, być może zareaguje, może być tak, że zareaguje wzmożonymi aluzjami itp, ale to bez znaczenia. Wtedy trzeba przeprowadzic rozmowę, i powiedzieć prosto z mostu o co chodzi, z zanznaczeniem, że to Cię rani, nie pasuje Ci, i jesli sie nie zmieni to trzeba będzie skończyc tę przyjażń. Następnie trzeba się nieco ocunąć i poczekać. Jeśli kolezanka jest rozumna, i przyjażń z Tobą jest dla niej ważna, wtedy się zmini, przynajmniej będzie sięsię starała. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif:)Oh, napisałabym dlaczego podaję tak sprecyzowany opis, ale to chyba by zajęło sporo miejsca...wiem tylko , że czasem skutkuje. Ale pamiętaj najgorsze co możesz zrobić to odwrócić się nagle od niej, zacząć atak , bez wyjaśnienia o co Ci chodzi. Nie skreślaj tej przyjażni ot tak http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Pozdrawiam..
czekoladka - 2005-04-28 18:39
M Kan napisał(a):
> Czy zgodzicie sie ze mna, ze toksyczna przyjazn to, cos co straaasznie trudno sobie uswiadomic? Przyjaciolka to przeciez jedna z najblizszych odsob, ktos komu bardzo ufamy, dlatego chyba tak ciezko dostrzec, ze cos jest nie tak, ze taka osoba swiadomie lub nie swiadomie bardzo nas rani.
> Pisze o tym, bo chyba wlasnie tego doswiadczam. Jestem zdezorientowana i smutna. Moja przyjaciolka ma czesto zle humory. Mimo, ze duzo rozmawiamy o jej problemach, wydaje mi sie, ze jej ukryte aluzje i polslowka to sposob na wyladowanie ich na mnie. Rozmawialysmy juz na ten drazliwy temat, ona dalej potrafi powiedziec mimochodem cos, co mnie rani zaczynajac zdanie od “tylko sie nie obraz, ale…" i dalej pada jakas krytyka odnosnie mojego wygladu czy zachowania.A przeciez jej o to nie prosilam i rozmawiamy zupelnie o czym innym. Troche trudno jest mi to wytlumaczyc, ale po spotkaniu z nia czuje sie jakos tak... zle. Zastanawiam sie, czy warto taka znajomosc kontynuowac, czy moze pora na ewakuacje. Dzielcie sie swoimi doswiadczeniami w tym temacie.
Kochana!!! W tym temacie mam do powiedzenia baaaaaaaaaaardzo dużo, o tym mogę książkę napisać!!!!
opowiem o jednej takiej toksycznej przyjaciolce, z którą , na szczescie zerwalam kontakt. Po pierwsze: wiecznie była zazdrosna o facetów- miala urojenia, ze wszyscy za mną biegają i żeby temu zapobiec, obgadywala mnie za plecami,nazywajac dz....(wiem to od nich, od tych facetow, dowiedzialam sie po dluuuugim czasie i zaraz zerwalam kontakt z nią)), ale to pestka... Niby przypadkiem rzucala tekścik: "wiesz, nieladnie Ci w tym kolorze (o mojej nowej bluzce)", "masz za mocny makijaż" , "moj kolega powiedział, ze nie jestes w jego typie"(ni z gruszki ni z pietruszki, chciala siebie dowartościować, a ja wiem, ze w typie tego kolegi bylam i ją to bolało), "jak Ty sie zachowujesz, całujesz się z Y, a podobno podoba ci się X" (a sama nocowala u faceta, ktorego znala godzine...), "jestes zarozumiala" (bzdura)...I jeszcze inne cuda wymyślala, np. mowila, ze jej chlopak mnie nie lubi,(a on mnie wcale nie znal..., to pewnie ona mu naopowiadala cudow ze strachu - tak często robila).
Zrobilam jej kiedys makijaż, a ona mi na to "wiesz moj chlopak powiedzial, ze od razu wiadać, ze Ty mnie malowalas" (z miną mowiacą, że ja się maluję jak dz...i z niej, świętej, chce zrobić dz....). Dodam, ze ta przyjacioleczka byla chyba psychiczna, bo szantażowala facetow, żeby z nią byli, grozila zabiciem sie, nękała ich - mnie potem też, gdy chcialam zerwac znajomosc, bo po kilku latach przyjażni z nią dowiedzialam sie, jak psula mi opinie...A przy tym udawała świetą, biegala do Kościola, chodzila na spotkania kościelne i naokolo opowiadala, jaka to ona jest pobożna...
Sorry, że pisze chaotycznie, ale się spieszę troszke. jak zauwazylam ten temat, postanowiklam nie zwlekać!!! Kochana,ZERWIJ TĄ ZNAJOMOŚĆ JAK NAJSZYBCIEJ - MOWIE Z DOŚWIADCZENIA!!!! TA TWOJA PRZYJACIOLKA ZACHWUJE SIE PODOBNIE DO TEJ MOJEJ BYŁEJ, A TO NIC DOBREGO NIE WRÓŻY...
czekoladka - 2005-04-28 19:11
Jeszcze coś napiszę. Ta przyjaciolka nie miala poczucia czasu, uwielbiala się "zasiedzieć", cieszyla się, kiedy ja poklocilam się z mamą. Celowo źle mi doradzala w rożnych sprawach, uwielbiala się narzucać, miala satysfakcję, gdy ja dostalam gorszą ocenę i oczywiście mimochodem informowala mnie o tym. Z czasem zaczełam ignorowac jej uwagi co do mnie "źle wyglądasz, nieladnie Ci w tym, zle sie zachowujesz, blabla bla", udawalam, ze nie wiem o co jej chodzi albo zmienialam temat. Ona te swoje uwagi wtrącala wlasnie 'ni z gruszki ni z pietruszki" - np. gadalysmy o gotowaniu a ona nagle o moim wyglądzie zaczynala mowic.Bylysmy przyjaciolkami przez 3 lata w liceum. Po skonczeniu szkoly jeszcze sie przyjaźnilysmy, ale dowiedzialam się wlasnie o tym, ze psuje i psuła mi opinię. kazalam mowic mojej mamie, że nie ma mnie w domu, kiedy do mnie przychodzila. bez żadnych wyjaśnień uwolnilam sie od niej i poczulam ulgę...A, szkoda gadac, bo normalnie ona była raczej parodią przyjaciółki. Cieszę się, że skończylam z nią...Aha, nie wspomne o tym, że uwielbiala wdzięczyc sie do moich facetow - a oni normalnie nie mogli na nią patrzec. Miala jakas obsesję na punkcie mojego wygladu - uwazala mnie za największą rywalke...A przyjaciolka nie traktuje tak przyjaciolki, chyba, ze tylko teoretycznie nią jest. To smutne...
jenn - 2005-04-28 19:22
Kazdemu zdarza sie nieswiadomie kogos urazic, to prawda.