studenci, zaliczenia... jakoś mi głupio...

studenci, zaliczenia... jakoś mi głupio...





ma75 - 2004-11-03 16:58
studenci, zaliczenia... jakoś mi głupio...
  Mam kaca moralnego... chociaż chyba nie powinnam, ale
mi głupio...
Oblałam studentkę, której zresztą się to należało
choćbym nie wiem jak naciągała ocenę. Nie jestem
specjalnie wymagająca, ale jakieś minimum musi być...
dziewczyna absolutnie nie nadaje się na uczelnię
techniczną, ma problemy z najprostszą matematyką...
Tylko dlaczego takie osoby tak kurczowo trzymają się tych
studiów, tak się meczą? Dziewczyna cała się trzęsła z
nerwów, i z jednej strony było mi jej żal, bo widzę, że jest
naprawdę pilna, dużo się uczy, ale z drugiej... przecież nie
mogę zaliczać z litości!!! No i sama nie wiem, bo w końcu
jakieś wymagania muszą być, powinnam być
konsekwentna, bo potem właśnie kończy się tak, że
student 5 roku nie potrafi przekształcić najprostszego
wzoru, a z drugiej strony... dlaczego ja? Przecież takie
osoby powinny wylecieć już na 1 roku, ale wiem jakie jest
podejście profesorów: " a co tam, niech mu będzie" -
wystarczy odpowiednio dużo pochodzić...
Przecież w końcu nie ja jestem od naprawiania świata,
ale jednocześnie coś się we mnie burzy... Zresztą to nie
jest jedyny przypadek, coś takiego zdarza się od czasu do
czasu...
Studenci, jak to studenci, są różni, jedni bardziej zdolni,
drudzy mniej. Tylko dlaczego typowi humaniści tak się
pchają na uczelnie techniczne??? Ja tego po prostu nie
rozumiem... Przecież to normalne, że jeden ma ścisły
umysł, drugi zdolności humanistyczne... Skąd się bierze
taki pęd do tego, żeby skończyć studia techniczne?
Dodam, że kierunek nie należy do najbardziej
obleganych, a z pracą po nim wcale nie jest tak łatwo...

Musiałam się wygadać, bo wszystko się we mnie burzy...
Powiedzcie, co o tym sądzicie? Powinno się zaliczać dla
świętego spokoju albo z litości?




maja101 - 2004-11-03 17:15

  Pewnie że nie powinno się zaliczać z litości! Też jestem studentką i bardzo mnie denerwuje że są tacy wykładowcy którzy dają dla świętego spokoju oceny "za wytrwałość" a nie za wiedzę. Zawsze staram się nauczyć, chodzę na pierwsze terminy. A znam osoby które potrafią nie iść na jakikolwiek regularny termin i później dręczyć wykładowcę na dyżurach. a tki wykładowca też chce mieć spokój więc w końcu zalicza. A efekt jest taki że mam na IV roku wielu totalnych głąbów. Jestem na kierunku humanistycznym i myślę że jeszcze na tego typu kierunkach takie podejście wykładowców nie jest bardzo niebezpieczne. Jeśli jednak ktoś będąc np chemikiem czy inż budownictwa popełania podstawowe błędy to nie tylko się ośmiesza... To może być wręcz śmiertelnie niebezpieczne dla innych. Jak oblewasz kogoś takiego jak ta dziewczyna która przysporzyła ci tylu wyrzutów sumienia - pomyśl o tym co napisałam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon40.gif



BabciaWeatherwax - 2004-11-03 17:21

  Kinga napisał(a):
>Powinno się zaliczać dla świętego spokoju albo z litości?

3 x nie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Nie - bo niekoniecznie trzeba skończyć studia, które się wybrało, a do których nie ma się predyspozycji

Nie - bo student przepuszczany z litości to kiepski pracownik i marna wizytówka uczelni. Nie wiem jaką odpowiedzialność mają absolwenci tego kierunku, ale nie chciałabym się leczyć u lekarza czy mieszkać w domu postawionym przez kogoś, nad kim wykładowcy się litowali http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif

Nie - bo sama uznałaś Oblałam studentkę, której zresztą się to należało choćbym nie wiem jak naciągała ocenę. Jeśli masz swoje minimum wymagań (realistycznych rzecz jasna http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif ) to się go trzymaj http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon14.gif



toagusia - 2004-11-03 17:38

  Glowa do gory, zapomnij o wyrzutach sumienia, dobrze zrobilas.




ma75 - 2004-11-03 18:01

  Dzięki Dziewczyny http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
Wiecie, ja zdaję sobie sprawę, że ten przedmiot nie
należy do najbardziej przydatnych w przyszłości, ale z
drugiej strony prawie nie wymaga uczenia na pamięć -
tylko logicznego myślenia...
I dlatego czasem zaliczę komuś kto wiem, że prawie się
nie uczył, ale widzę, że rozumie w czym rzecz, ale są też
osoby które wiem, że strasznie dużo czasu nad tym
spędzają, znają cały zeszyt na pamięć ale z myśleniem
naprawdę kiepsko http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif Studenci uważają to za
niesprawiedliwe bo przecież "ja się tyle uczyłem", no ale
to nie podstawówka, nie każdy musi skończyć studia!

A jeśli chodzi o zaliczanie po terminie... Ja szczerze
mówiąc wolę jak ktoś przyjdzie dopiero na piąty z kolei
poprawkowy termin, ale przyjdzie przygotowany, niż jak
ktoś od początku chodzi na każdy termin i nic z tego nie
wynika...
Poza tym jestem w stanie zrozumieć, że ktoś akurat przed
kolokwium nie miał czasu, bo miał randkę, imieniny cioci
czy cokolwiek innego (po prostu "nie jestem przygotowany
- czy mogę przyjść w innym terminie") niż jak ktoś mi
wciska kit, że tyle się uczył, właściwie wszystko umie,
tylko tu się troszkę pomylił itd.



margolci@ - 2004-11-03 18:06

  Głupio to powinno być ludziom, którzy ją przepuszczali przez pierwsze lata studiów. U mnie na studiach (wybitnie ścisłych) mnóstwo było humanistów lub ludzi nieradzących sobie, wykładowcy różnie do tego podchodzili. Zawsze bardziej szanowało się tych, którzy czegoś wymagali i jak trzeba było, oblewali.

Ja znam studentów kierunków technicznych między innymi, którzy nie wiedzą, jak wygląda wykres sinusa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif. Powinno się takich ciągnąć za uszy przez studia? Bo tu trafili i niech tak będzie?

Moi rodzice mieli wykładowcę, który sprawdzał tylko wyniki. Jak były złe - do widzenia, nie dociekał przyczyny. "Inżynier się mylić nie może, bo mu się most zawali", mawiał. Choć niejedną pewnie pałę zarobili, wspominają go z szacunkiem.

Mogę Cię zapewnić, że zrobiłaś słusznie.
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl