przyjaciel/przyjaciólka

przyjaciel/przyjaciólka





sarenka - 2003-11-04 18:32
przyjaciel/przyjaciólka
  jaki powinien być przyjaciel? kogo można nazwać takim mianem? kiedy dana osoba jest dyskwalifikowana jako przyjaciel i staje się tylko znajomym?

ciekawa jestem waszych opinii - obiecuję, że sama również wypowiem się w tej kwestii..




dziewczyna - 2003-11-04 19:55

  Przyjaciel to przede wszystkim godny zaufania człowiek, któremu można powiedzieć wszystko bez obawy, że wygada. Pomoże gdy trzeba.



Dorixx - 2003-11-04 20:17

  Jedno jest pewne dla mnie: prawdziwego przyjeciela ma się tylko jednego w danej chwili. I jakoś nie wierzę osobom , które mówią "mam wielu przyjaciół" nie, oni mają na myśli chyba wielu dobrych znajomych. takie jest moje zdanie.



Charlotte - 2003-11-04 21:24

  Zgadzam się z Dorixx. Ludzie notorycznie nadużywają słowa "przyjaźń" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif
Dla mnie przyjaciółka / przyjaciel, to osoba, której oczywiście można wszystko powiedzieć, zwierzać się, ufać i wierzyć jej, itd. (wszystkie pozytywne określenia).

ALE oprócz tego jest to dla mnie ktoś, za kim poszłabym w ogień i kto poszedłby za mną http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Chciałam jeszcze napisać, że to osoba, dla której wszystko robi się bezinteresownie, ale przypomniałam sobie teorię, że nic nigdy nie jest bezinteresowne, że zawsze oczekujemy czegoś od tej drugiej osoby, jak choćby przytulenia, pocieszenia, wysłuchania - zgadzam się z tym, więc odpada.

Jeśli o mnie chodzi, mam dwoje przyjaciół:
- pierwszy to taki najprawdziwszy przyjaciel w pełnym tego słowa (w moim rozumowaniu) znaczeniu - mój Mężczyzna.
- druga to moja Mama - tak nie do końca, to znaczy w innym sensie, bo mamie jednak nie wszystko mówię, ale mogę na Niej polegać w 100%.

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif




xanka - 2003-11-04 21:51

  Karola napisał(a):

>
> Chciałam jeszcze napisać, że to osoba, dla której wszystko robi się bezinteresownie, ale przypomniałam sobie teorię, że nic nigdy nie jest bezinteresowne, że zawsze oczekujemy czegoś od tej drugiej osoby, jak choćby przytulenia, pocieszenia, wysłuchania - zgadzam się z tym, więc odpada.

IMO 'bezinteresownosc' przede wszystkim.
Dla mnie "przyjazn" to cos naprawde wielkiego, bezgranicznego.. i czasami to sie zastanawiam czy ja czasem aby nie przesadzam tak idealizujac przyjazn - samą w sobie. Bardzo rzadko mowie o kims przyjaciel. Na to potrzeba lat, zyciowych sprawdzianow.. ostatnio nawet zaczelam myslec o kims, juz nie w kategorii bardzo dobrej kolezanki/kumpeli, tylko przyjaciolki wlasnie, ale sie przeliczylam. Takie rozczarowania bolą. I juz sie nawet zaczynam zastanawiac, czy taka prawdziwa przyjazn, to jeszcze gdzies na tym swiecie istnieje, czy to aby juz nie archaizm. A moze mnie sie tylko wydaje... moze wlasnie bycie dla kogos _tylko_ wtedy, kiedy ten ktos cie potrzebuje, to to jest wlasnie przyjazn ?



sarenka - 2003-11-05 08:49

  każdy inaczej definiuje słowo przyjaciel. definicje są szersze, węższe, glębsze, płytsze...

od strony oczekiwań kształtuje się to tak: przyjaciel to osoba, której mozna się wypłakać w rękaw, liczyć na jej wsparcie, wierzyć w szczerość jej intencji, bezinteresowność etc.. ale przede wszystkim [bo nie zawsze każdy ma czas w tym momencie kiedy tego oczekujemy] dla mnie to osoba, która nie ucieka się do oszustwa, żeby mnie wykorzystać. szczerość, szczerość.. a już na pewno nie perfidne kłamstwo, granie na emocjach po to, aby osiągnąć swój mały cel..

rozpoczęłam ten wątek, bo właśnie spotkało mnie coś takiego.. czuję się zawiedziona.. ale i mądrzejsza...

przyjaciół można mieć kilku [kilkunastu to już gruba przesada - i rzeczywiście to raczej jest wówczas określenie grupy znajomych, dość dobrych znajomych] ale 3,4 można... ja na pewno mam jednego mniej.

smutna Sarna.



Nutka - 2003-11-05 09:41

  Sarenko http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif znam to zresztą opisywałam to na forum "...przyjaciółka..." czxas leczy rany...



Dorixx - 2003-11-05 10:09

  dlatego właśnie ja świadomie chyba unikam bliższych więzi emocjonalnych=miec przyjeciela-przyjaciółke. Też kilka razy się "przejechałam" i i zrozumiałam w koncu , że moją jedyną prawdziwą przyjaciółką jest moja mama-oczywiście nie o wszystkim rozmawia sie z mama, to inny typ przyjaźni ale matka jest chyba ostatnią osobą na której można sie zawieźć...



sarenka - 2003-11-05 10:10

  masz rację Nutuś.. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



Tygrys - 2003-11-05 10:20

  Jelonku drogi http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif strasznie Ci współczuje..mimo, ze tak naprawde jestes wsciekła, zła, rozgorzyczona, smutna.. to jednak booooli http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif , jak jasny gwint, gdy ktoś ( nawet jesli w tej chwili nie jest godzien miana Przyjaciela/Przyjaciółki ) sprawia, ze czujemy sie zlekceważeni, ponizeni, wykorzystani, niezrozumiani.. bedzie bolało jeszcze długo, nie pogodzisz sie tak łatwo, ze stratą tej osoby..ona/on odeszła z grona Twoich Przyjaciół na własne zyczenie, burząc przy tym Wasz, wspólny swiat..wiesz, moze to i lepiej, bo jakby miał/miała Cię bardziej skrzywdzic ??

przytulanko sliczna..jeszcze zaświeci słonko..zrób sobie pysznej herbatki z cytrynką, albo kisiel truskawkowy- jak ja teraz http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif i łepek do góry ...a po powrocie z pracy - zatańcz ze swoim Patykiem, zobaczysz kolory..zobaczysz...a teraz..nie mysl o XY- juz teraz nie warto.

dzien dobry w ogóle, to własciwie to miałam powiedziec http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif jelonku, http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif dziewczyny http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



Agentka - 2003-11-05 10:23

  tygrys nie jada kisielku http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif to byłam JA http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



sarenka - 2003-11-05 10:33

  Agentka-Ola napisał(a):
> tygrys nie jada kisielku http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif to byłam JA http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

wiedziałam, że to Ty Oleńko! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon29.gif



xanka - 2003-11-05 10:44

  sarenka napisał(a):

> rozpoczęłam ten wątek, bo właśnie spotkało mnie coś takiego.. czuję się zawiedziona.. ale i mądrzejsza...

Takie sytuacje na pewno nas czegos ucza.. i moze to jest jedyna dobra strona tego (jesli w ogole mozna mowic o pozytywach w takim momencie..) A z drugiej strony taka osoba, zabiera razem ze soba to zaufanie jakie sie mialo do ludzi, w ogole. I po takich "przyjazniach" coraz bardziej nieufnie i podejrzliwie podchodzi sie do nowych znajomosci..
(pisze to z wlasnego doswiadczenia)

> smutna Sarna.
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif Ola ma racje , zrobic herbatke i kisiel http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Chociaz tak szybko sie o tym wszystkim nie zapomina, trzeba isc dalej i byc silnym, Chociazby dla tych, ktorzy jeszcze SĄ.
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



Agentka - 2003-11-05 10:45

  sarenka napisał(a):
>
> wiedziałam, że to Ty Oleńko! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon29.gif

ty telepatio kochana http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon29.gif wiesz, zawsze mnie martwi, ze ludzie są na tyle podli, ze są w stanie deptać po takich kochanych, małych istotkach..świnie! nie ludzie.. uch! nie denerwuj sie olka, tylko spokojnie.. swoją drogą- los mu/jej kiedys odpłaci z nawiązką ...jestem jakas dziwna, naiwna, ciągle mi sie wydaje, ze ludzie nie mogą być az tak wstrętni http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif..chyba powinnam zweryfikowac poglądy...

ps. na pocieszenie - na takie malutkie pocieszenie - powiem Ci, ze własnie Ti zalał chyba sąsiadów, bo nie włożył węża od pralki gdzie trzeba..i hyhhh http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif zalało nam łazienke i przedpokój http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif uporałam sie z tym jakos, ale nie wiem, co robic, bo ktos juz pukał dwa razy do naszego mieszkania ( intuicja babska mi mówi, ze to sąsiedzi z dołu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif ) ale Ti kazał nie otwierac,az on z pracy nie wróci, wiec siedze cicho http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif w dodatku musiałam wyprowadzic mojego młodszego kota=BUbę znaczy z szoku wodnego, bo jakos przy okazji się w tej wodzie wykąpała http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif +

fajna rodzinka, jak słowo daje- dom wariatów http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



sarenka - 2003-11-05 10:48

  Agentka-Ola napisał(a):
> ps. na pocieszenie - na takie malutkie pocieszenie - powiem Ci, ze własnie Ti zalał chyba sąsiadów, bo nie włożył węża od pralki gdzie trzeba..i hyhhh http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif zalało nam łazienke i przedpokój http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif uporałam sie z tym jakos, ale nie wiem, co robic, bo ktos juz pukał dwa razy do naszego mieszkania ( intuicja babska mi mówi, ze to sąsiedzi z dołu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif ) ale Ti kazał nie otwierac,az on z pracy nie wróci, wiec siedze cicho http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif w dodatku musiałam wyprowadzic mojego młodszego kota=BUbę znaczy z szoku wodnego, bo jakos przy okazji się w tej wodzie wykąpała http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif +

no ładnie! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif czyżby Ti chciał się poczuć przedpokoju jak mały pływak w łonie matki? http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



sarenka - 2003-11-05 10:51

  xanka napisał(a):
> http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif Ola ma racje , zrobic herbatke i kisiel http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Chociaz tak szybko sie o tym wszystkim nie zapomina, trzeba isc dalej i byc silnym, Chociazby dla tych, ktorzy jeszcze SĄ.
> http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif

jesteście kochanymi pocieszycielkami http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



Agentka - 2003-11-05 10:54

  sarenka napisał(a):

> no ładnie! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif czyżby Ti chciał się poczuć przedpokoju jak mały pływak w łonie matki? http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

hihihhhiiiii http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif ładnie to ujęłąs mała, hehh- na czasie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif a tak na serio- to nie wiem, jak wyjde z chaty, bo musze nawiedzic poczte http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif mam nadzieje, ze tam nikt nie czyha za rogiem z jakim młotkiem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

swoją drogą moja Buba, jakos tak ładnie pachnie po tej kąpieli http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif BONUX CITRUS http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif moze i Finie wykąpać ? http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif bo bedzie zazdrosna , ze pachnie typowo kociowato a nie jak Buba, tak jelegancko http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



gaga - 2003-11-05 10:54

  http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon40.gif
Ja też przeżyłam bolęsnie rozczarowanie przyjaźnia.Dopóki byłam potrzebna ,bylam ok, po wykorzystaniu moe osoby, jak sie "utawiła" zostałam odstawiona na boczny tor jak schodzona para butów.Ja sie zawsze angazuję we wszystko cała sobą, bo taka już jestem ,parę razy juz dostałam za to w tyłeczek, mówiłam potem sobie ze już nigdy, ze teraz bede osrtożna, i znowu ktoś sie pozali ,komuś coś sie dzieje żle...to ja zapominam sie i brne dalej..
ale nie żałujęze taka jestem, żaluje ze mja przyjaźn była "platoniczna" ale już przwie nie boli...To długo trwało bo przyjaźn trwała 12 lat.
Ale wiem ze przyjazn isnieje, taka prawdziwa i bezinteresowna , napewno!! http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



Agentka - 2003-11-05 10:59

  Xani to chociaz ładnie i sensownie napisze , a ja to jakies kocio-wodne historie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif fajnie móc posiedziec na wizazu nie oddalając sie do WC http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

Jelonku - a i zanuć sobie nad tą znajomością " załuje, ze Cie znałam....aaaaaa " http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif zobaczysz, jeszcze ono bedzie załowało swoich głupich - wybacz!- kroków http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Grazynko- pod kazdym Twoim słowem podpisuję się swoimi czterema ręcami i dwoma serduszkami http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Olka



xanka - 2003-11-05 11:32

  Agentka-Ola napisał(a):
> Xani to chociaz ładnie i sensownie napisze , a ja to jakies kocio-wodne historie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

aj tam, bo ja akurat jestem na etapie leczenia sie ze zludzen o przyjazni http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
A po drugie to nie mam ani kota, ani pralki, lazienki to wlasciwie tez nie mam.. tzn mam ale ona jest taka moja jak i osmiu kolegow z ktorymi mieszkam w skladzie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif wiec wlasciwie nic nie mam. Przyjaciolki tez nie. hehe :>

Dzieki Tobie Oluś i Twoim wesolym historiom, to czlowiekowi od razu weselej od rana http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

> http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif fajnie móc posiedziec na wizazu nie oddalając sie do WC http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif i tak trzymac http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



palomino - 2003-11-05 12:33

  sarenka napisał(a):
> jaki powinien być przyjaciel? kogo można nazwać takim mianem? kiedy dana osoba jest dyskwalifikowana jako przyjaciel i staje się tylko znajomym?

najbardziej podoba mi sie okreslenie "przyjaciel to ktos kto wie o tobie wszystko i mimo wszystko cie lubi" http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/hahaha.gif Cos w tym jest http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
A na serio do tej dyskwalifikacji. Mysle ze jesli traktowalabym kogos jako przyjaciela i zawiodlby mnie w istotny sposob to przy takiej stracie zaufania nie moglabym juz nazywac go swoim znajomym nawet. Okreslenie "ktos kogo kiedys znalam" byloby chyba wtedy na miejscu.
Bo jezeli chodzi o np związek to wiadomo ze ludzie nie zawsze sie do siebie dopasują, i czesto nie ma w tym niczyjej winy. Natomiast przyjaciel wie ze postepując tak a nie inaczej zrani cie i trudno przejsc nad tym do porzadku dziennego, jesli wiedząc to - postąpi przeciwko tobie. Trudno wyobrazic sobie cos gorszego niz nieszczera osoba ktora mieni sie naszym przyjacielem, i ktorej zaufalismy. Bo im bardziej sie angazujemy tym pozniej cierpienie wieksze.

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif Sarna trzymaj sie dzielnie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



mauricel - 2003-11-05 12:48

  Nikt nie zasługuje na twoje łzy , a ten , kto na nie zasługuje na pewno nie doprowadzi Cię do smutku i płaczu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Nie płacz , że coś się skończyło , tylko usmiechaj się , że Ci się to przytrafiło http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Ponieważ wszystko , co nam się przytrafia , dzieje się zawsze z jakiegoś powodu http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

.... ,, - jeśli ktoś przychodzi do Ciebie z podarunkiem i Ty go nie przyjmujesz , to do kogo wtedy należy ten prezent ? - spytał samuraj
- do darczyńcy - odpowiedzieli uczniowie
- to samo dotyczy zawiści , złości , obelg , kłamstwa , oszustwa - rzekł ich nauczyciel - JEŚLI NIE SĄ PRZYJĘTE POZOSTAJĄ WŁASNOŚCIĄ OSOBY , KTÓRA NOSI JE W SOBIE !!!!!!!! .



Iwonalodz - 2003-11-05 12:54

  Sarenko droga czas leczy rany w każdym przypadku http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif Ja mam kilka przyjaciółek jedne są z czasów przedszkolno-podwórkowego, inne ze szkoły średniej, jedna ze studiów, parę dobrych koleżanek, a reszta to znajomi http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif I też w najmniej spodziewanym momencie zawiedli mnie Ci przyjaciele po których nie spodziewałabym się tego absolutnie i to w takim momencie, że nigdy za skarby świata nie uwierzyłabym w to wcześniej http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif Ale pomogli mi w takiej sytuacji inni moi przyjaciele http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Jestem naiwna, trudno, ale wierzę w dobroć ludzką i w to, że musi być równowaga w przyrodzie i los im tez prędzej czy pózniej moją krzywdę odpłaci...
Pozdrawiam gorąco i ściakam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif



Mgiełka - 2003-11-06 00:48

  To osoba, której mogę absolutnie zaufać, mogę być pewna, że w najcięższych dla mnie czasach będzie przy mnie. Że zawsze znajdzie dla mnie czas. Że będzie lojalna. Nie mam przyjaciółki. Jest kilka osób, które mają duże szanse na to, żeby nią zostać, ale wszystkie najlepsze rzeczy na świecie potrzebują czasu, żeby mogły dojrzeć. Tak jak wino, czy wszelkie płody natury.
A teraz moja smutna historia http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif.
Tamten związek (przyjaźń to też swego rodzaju związek) dojrzewał przez kilka lat. Ale ja nie widziałam, że toczy go robak. Nie widziałam, że to jabłko jest kwaśne i zepsute. Osłaniałam je, chroniłam, troszczyłam się o jak największe dobro. Dopiero teraz widzę, że prawie od początku to było chore i złe. Ta dziewczyna miała kompleksy, problemy ze sobą, od pewnego momentu jedyną satysfakcję sprawiało jej zadawanie mi cierpienia. A że była inteligentna, to celowała w moich znajomych, którzy się ode mnie nagle odwracali, próbowała odebrać mi chłopaka, raniła mnie gestem i słowem. A kiedy zobaczyła, że mimo to jestem szczęśliwa, że wszystko to po mnie spływa (hmmm, niezupełnie tak było, ale potrafiłam znaleźć szczęście gdzie indziej, stratę znajomych też przebolałam, bo skoro uwierzyli jej i odwrócili się ode mnie [a ona z nimi utrzymywała ciągły kontakt, codziennie mi o nich opowiadała], to znaczy, że nie są mnie warci) - uderzyła najmocniej, sprawiła, że zostałam bez pieniędzy i dachu nad głową. Teraz dopiero to do mnie dochodzi, dlaczego tak późno?
Ale tak naprawdę to sama sobie jestem winna. Byłam ślepa. Tak bardzo chciałam mieć siostrę i tak ją traktowałam. Kiedy wszyscy mnie przed nią ostrzegali, ja nie wierzyłam, a jeśli już w coś uwierzyłam, to jej wybaczałam, bo uważałam, że to co nas łączy jest ważniejsze. Ona raniła innych też, a ja ją przed wszystkimi tłumaczyłam. Potrafiłam wymyślić tyle powodów, starałam się naprawiać jej błędy, przepraszałam za nią, prosiłam o drugą szansę.
Wiecie co, nie otwierałam tego rozdziału od dawna, zaklepywałam to wszystko i wolałam nie myśleć. Od kilku dni chodzę, myślę i dopiero teraz ROZUMIEM. Dopiero teraz widzę wszystko. I jest mi wstyd. Wstyd, że nie widziałam tego wcześniej (i nie słuchałam jak mi to mówili inni!). Że dałam się tak zaskoczyć, że pozwoliłam się tak traktować. I że nie posłuchałam siebie. Kiedyś rozmawiałam z bardzo dobrym znajomym, który powiedział "no, powiedz XX, że skoro jest Twoją przyjaciółką, to...". A ja wtedy powiedziałam, nie myśląc: "Nie, XX nie jest moją przyjaciółką. Nie zrobi dla mnie niczego, co by wymagało od niej jakiegokolwiek wysiłku." I tak było. W drobnych rzeczach można było na niej polegać, ale czułam, że nie jest w stanie dla mnie niczego poświęcić. Dlaczego nie posłuchałam siebie? Nie wiem, to by mi oszczędziło dużo bólu. Ale jest jak jest. Na pewno mnie to zmieniło. Myślę, że na lepsze. Nic od nikogo nie wymagam. Potrafię zrobić dużo nawet dla obcych mi osób, ale nie wymagam niczego - wdzięczności, wzajemności, wierności... Przedtem myślałam, że im więcej dam, tym więcej dostanę. No, życie to nie matematyka http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif. Wiem też, że już nigdy się tak nie odsłonię. Teraz widzę, że bez niej jestem szczęśliwsza, co nie znaczy, że nie brakuje mi tych wszsytkich rzeczy, które robiłyśmy razem - długich rozmów o każdej porze dnia i nocy, wspólnych imprez, uczenia się razem, tych chwil, kiedy po butelce wina siedziałyśmy i zaśmiewałyśmy się do rozpuku, a potem rano spotykałyśmy się w kuchni i mówiłyśmy sobie: "wyglądasz fatalnie, ja też tak wyglądam?" i trzeźwienia przy kawie. Brak mi jej, ale takiej, jaka była w moich wyobrażeniach. Za swoje wyobrażenia zapłaciłam cenę. Wysoką, ale nauka kosztuje.



lejka - 2003-11-06 05:25

  Bałam się i bję używać słowa "przyjaciółka". Jakoś zawsze, gdy go użyłam, o razu "przyjaźń" się kończyła. Nie wiem dlaczego, czułam, jakby ciążyło nade mną jakieś fatum, kóre nie pozwala mi używać tego słowa.

Miałam (mam?) tylko jednego prawdziwgo przyjaciela. Od 9 lat, od pierwszej podstawowóki, mój Filpek... Był dla mni jak brat. Wiedziałam o nimwszystko i on o mnie też, zawse mnie rozśmieszał, pomagał, bronił... Aż w klasie 3 gimnazjum zachiało mu się czegoś więcej niż przyjaźni. Ile ja przez niego przepłakałam... Obraził sie, że nie potrafię go inaczej pokochać. Do tego zaczął ćpać, narkotyki to bagno, tak samo jak alkohol, robią z człowieka śmiecia... Przepraszam, jeżei kogoś uaziłam, ale piszę tak na podstawie własnych obserwacji, nie tylko tego przykładu. Dlatego nie chcę pić z moimi kolegami, boję się nawet najmniejszego kontaktu z używkami.

Wracając do Filipa... Dosaliśmy się do tego samego liceum, do rwnolegych klas, o tym samym profilu. Chyba chce coś naprawić, widzę to po jego rozmowach ze mną, wqczoraj jak zapytał, czemu jest mi źle, a ja odpowidziałam, że nikomu się nie podobam, powiedzial, że jemu się podobam i komuś na pewno jeszcze też, jutro mi udowodni... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Zobaczyłam na chwilę tego mojego dawnego, kochanego Filipka, małego cynika z dobrym w sumie sercem. Ale boję się dać mu kolejną szansę, swoje już przepłakałam i nie chciałabym przeżywać tego drugi raz...

A teeeeeraz... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif Teraz po miesiącu znajomości zaczęłam używać słowa przyjaciel do kolegi z dziennikarskiej klasy, mojego Miłoszka. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon29.gif I nie żałuję i jestem dziwnie pewna, że nie muszę... To jest ktoś, kto mnie zawze pocieszy. On pierwszy się dowiedział, kto mi się podoba z moich kolegów, za kim szaleję. Jemu mogę się wypłakiwać - kiedy mi dokuczył, poleciałam od razu do niego i zaczęłam mu ryczeć w ramię, bez słowa, jak się przestraszył, myslał, że to przez niego... I wtedy stojąca oboko koleżanka powiediała właśnie to: "Nikt nie jest wart twych łez, a osoba, która jest ich warta, nigdy nie doprowadzi cię do płaczu". Ale pociągu fizycznego zero. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Przyjaźń to bardzo cenna rzecz. Ja stawiam na przyjaźń damsko męską, do dziewczyn, zwłaszcza rówieśniczek, niestety mam liczne urazy. Chociaż mam bardzo dobre znajome. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif I dzieki nim życie jest ławiejsze. Wiem, że cokolwiek by się nie działo, jak jestem z nimi, nie potrafię się smucić... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

A definicja przyjaźni? Nie ma jednej! Ludzie są różni, dla każego inne wartości są ważne. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl