"Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne

"Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne





zuzaneczka - 2005-06-30 09:34
"Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  witajcie
swój post kieruję przede wszystkim do mężatek, ale także do tych, które mieszkają ze swoimi TŻ, ale "przy rodzicach/teściach" czyli w jednym domu, mieszkaniu albo w bliskim sąsiedztwie (albo to planują). Jestem ciekawa jak układają się wam relacje rodzinne w związku z tym. Czy rodzice mieszają się w wasze sprawy, starają decydować bo "wiedzą lepiej"? Czy też wszystko dobrze się układa i nie macie powodów do narzekań.
Wiem, że było troszkę postów na temat teściów, ale najczęściej przy okazji jakiś konkretnych problemów. Mnie interesuje przede wszystkim codzienne życie "pod jednym dachem", na jakie kompromisy musiałyście pójść, czego nie jesteście w stanie znieść, a musicie, albo wręcz przeciwnie - jest super i lepiej być nie mogło ;)
Zastanawiam się czy taki układ może być "zdrowy" i czy tak się da żyć na dłuższą metę ;)
Podobnie jak to jest z rodzeństwem mieszkającym ze swoją rodziną w tym samym domu, albo dość blisko? Jakie są układy między wami?
czy też z rodziną dobrze wychodzi się ... ale tylko na zdjęciu?




Ela - 2005-06-30 11:11
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  Cytat:
Napisane przez zuzaneczka witajcie

czy też z rodziną dobrze wychodzi się ... ale tylko na zdjęciu?
przychyle sie do tego stwierdzenia
moja siostra zamieszkała z rodzicami po slubie, na chwile, na czas remontu, ale jeszcze przed jego zakonczeniem sie przeprowadzili bo juz sie pokłocili z ojcem.
ja tego problemu miec nie bede bo mieszkamy w dosc znacznej odleglosci od rodziców i tesciów-250 i 120 km.
Ale uwazam zeby obie strony miały anielskie usposobienie, to nie ma sieły zeby nie doszło do jakiegoś zgrzytu. Zreszta rodzice tez potrzebuja spkoju, wiec niech lepiej każdy sam sobie swoje gniazdko wije.
W rodzinie narzeczonego mam taki przypadek, na podstawie którego mozna by film nakręcić o zyciu mlodego małżenstwa z teściową- taką o jakiej dowcipy krążą.



Basiula - 2005-06-30 13:47
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  Jaaa bardzo przepraszam ze nie na temat ale co znaczy TŻ ???????? Bo glowkuje i nic nie moge wymyslic



libra.a - 2005-06-30 13:53
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  Cytat:
Napisane przez Basiula Jaaa bardzo przepraszam ze nie na temat ale co znaczy TŻ ???????? Bo glowkuje i nic nie moge wymyslic Towarzysz Życia, czyli mąż bez formalnośći ;)




Vivienne - 2005-06-30 13:53
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  Cytat:
Napisane przez Basiula Jaaa bardzo przepraszam ze nie na temat ale co znaczy TŻ ???????? Bo glowkuje i nic nie moge wymyslic Towarzysz Życia :)



MadziaOlaCz - 2005-06-30 14:51
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  mnie ten problem tez zostal oszczedzony - zadna ze stron nie chce mieszkac razem. i to bynajmniej nie dlatego, ze sie nie lubimy - wrecz przeciwnie: zwyczajnie nadal chcemy sie lubic, a zarowno ja, moj TZ, jak i 4 rodzicow ma swoje wady i zalety.

wsrod moich znajomych jedynie jedna para zdecydowala sie zamieszkac z jej rodzicami i to jeszcze przed slubem, co w konserwatywnej malopolsce nie jest takie zwyczajne. i bylo calkiem ok, ale akurat ci rodzice maja anielskie charaktery i wiadomo bylo, ze predzej czy pozniej, ale znajomi sie wyprowadza (zrobili to po 1,5 roku).

i jeszcze kuzyn z zona (a pozniej i z dzieckiem) zamieszkali na pietrze domu u wujostwa. niby od razu zostaly zalozone osobne liczniki pradu i wody, ale jak sie pojawilo dziecko, to pieniadze zaczely kuzynowi jakos szybko wychodzic, ciotka z wujkiem zaczeli dokladac do rachunkow i tak jest do dzis. i choc prosto w oczy nic mu nie mowia, to wiadomo, dlaczego ciotka nie kupuje sobie czesto nowych ubran itd. ale kuzyn jest dosc gruboskorny i sie nie przejmuje.

i jeszcze kuzynka z TZ zamieszkali u jego rodzicow (i z jego bratem), z ktorymi nota bene byl w konflikcie. skonczylo sie na awanturze, bo brat wyjadal ich jedzenie (mieli 1 lodowke), a rodzice chcieli "zaciesniac kontakty" akurat wtedy, kiedy kuzynka+TZ mieli ochote zostac sami.

generalnie wszystko zalerzy od ludzi, ale ja polecam mieszkanie oddzielnie: zwyczajnie masz szanse zatesknic za rodzicami, a z drugiej strony nikt ci nie wlacza odkurzacza, kiedy ty akurat spisz.



gaga87 - 2005-06-30 15:38
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  Ja doswiadczenia zadnego nie mam, ale uwazam, ze w duzej mierze zalezy to od charakterow obu stron. Mysle, ze mozliwe sa normane uklady, co wiaze sie z licznymi kompromisami.

Pewnie lepiej jest mieszkac tylko z mezem, albo TŻ (bez rodzicow), ale gdy nie ma innej mozliwosci trzeba zrobic wszystko zeby zachowac zdrowe stosunki :)



mirka75 - 2005-07-01 01:50
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  U mnie wygląda to tak: mieszkam z TŻ (mój mąz jest też moim TŻ, nie? ;) )u jego rodziców. Mamy dla siebie jeden pokój (fakt że duży bo 25 metrów) który kiedyś był przechodni (brr) ale jak zagościłam tam na stałe to zbuntowałam TŻ żeby nie był przechodni - wymagało to od teściów małego przemeblowania ale dokonali tego. Z moimi teściami mam taki zgryz że są nadopiekuńczy w stosunku do mnie. Jako najmłodsza w rodzinie miałam dość duży margines swobody . Od mamy sie już odzwyczaiłam (wyjechała jak miałam 11 lat) a teściowa chyba chce mi ją zastapić co jest naprawdę męczące. Teściowa chciałaby żebyśmy sobie siadały razem i gadały, jakieś wspólne obiadki itp. a mnie to nie odpowiada i zachowuję się raczej chłodno w stosunku do nich (teściów) coby stworzyć dystans. Mieszkamy razem już cztery lata (ale wcześniej też bywałam u nich na kilka dni bo mieszkałam 30 km stąd) i właściwie od początku prowadzimy dwie kuchnie: ona gotuje dla siebie i teścia a ja dla nas dwojga - jej kuchnia mi nie podchodzi, tylko ciasta robi super. Specjalnie kupiliśmy dużą lodówkę bo tam też jest rozdzielność :D Pranie też robimy osobno od czasu kiedy teść zafarbował mi rzeczy bo dorzucił do pralki coś ciemnego, mamy więc dwa kosze na "brudy" - "nasz" i "ich". Nigdy nie było między mną a nimi żadnej ostrzejszej wymiany zdań (jak mnie wkurzą to idę do siebie i wyżalam się mężowi albo gadam do siebie w łazience). Generalnie jest tak że jak oni są w pobliżu to ja się wycofuję lub robię coś tak jak jest przyjęte u nich (mycie naczyń w zlewie wypełnionym wodą) a jak ich nie ma w poblizu to myję pod bieżącą wodą :D
Kiedyś był problem z układaniem nam w pokoju rzeczy ale po trzech interwencjach TŻ-eta ustało. TŻ jest jedynakiem co moze wiele tłumaczyć
:-) Nigdy jeszce nie powiedziałam do teściowej "mamo"; nie odpowiada mi tak naprawdę ten zwyczaj więc staram się do niej mówić jakoś tak bezosobowo ;) . Mój TŻ ma dobrze bo nie ma teściowej :D
Reasumując: chociaż jedna i druga strona byłaby pełna najlepszych chęci to wspólne mieszkanie rodziców i zamężnych dzieci wymaga poświęceń od każdego z nich i wcale nie jest łatwe i proste. Dużo prawdy jest w powiedzeniu ze kąt ciasny ale własny.
Na zakończenie jeszcze pozwolę sobie napisać o tesciowej mojej koleżanki.
Otóż kolezanka będąc u teściów z wizytą świąteczną (Boże Narodzenie) dostała pod choinkę od tesciowej kolczyki i zawieszkę na łańcuszek w kształcie żmiji :D Opuszczając "gościnne" progi koleżanka usłyszała od teściowej: to do zobaczenia za rok (mieszkają 50 km od siebie) :D
BTW zmiji: przychodzi pijany zięć do domu i natyka się na teściową. Rozrywa koszulę na piersiach i krzyczy do niej "PLUJ!" Kobita patrzy przestraszona a on znowu "No PLUJ mówię!" Teściowa pyta po co a zięciunio na to "Lekarz kazał mi się nacierać jadem żmiji"



wenezja - 2005-07-01 09:48
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  Ja mieszkam z mężem u jego rodziców :-). Nie ma żadnych problemów. Aż sama się dziwię! Myślałam, że coś wybuchnie predzej czy później, ale nic takiego nie miało miejsca. Faktem jest, ze moi tesciowie są spokojni i nie wtrącają się w nasze życie. Mieszkanie jest baaardzo duże i podzielone jest na mieszkanka- że się tak wyraże :-). Każdy ma swój pokój i w nim urzęduje. Oczywiście na początku musiało dojść do rozmowy na temat wspólnego zycia, czyli dokładania się do rachunków, gotowania obiadów itd. Wszystko zostało wyjaśnione i każdy się tego trzyma :-). Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają takie szczęscie i że znajduję się w małym % udanych 'związków' rodzinnych :-).



Agna_Iolanthe - 2005-07-29 09:52
Dot.: "Paweł i Gaweł w jednym stali domu.." czyli układy rodzinne
  My mieszkaliśmy przez 1,5 roku po ślubie w mieszkaniu teściów, ale bez nich, za to z drugą rodziną: siostra mojego męża + jej TŻ (w międzyczasie wzięli ślub) + dziecko. Bardzo niedawno się wyprowadzili. Teraz za to pewnie pojawi się (mniej lub bardziej na stałe) studiujący w Warszawie brat mojego męża, kawaler.
Podpisuję się obiema rękami pod tym, co pisze Mirka. Oddzielna kuchnia, półki w lodówce, szafki w kuchni, pranie, podział mieszkania (po dwa pokoje na rodzinę), my jadaliśmy w kuchni, oni w dużym pokoju mieli stół.
Zmywanie pod bieżącą wodą było też dużym problemem, bo moja szwagierka nie mogła ścierpieć takiego marnotrawstwa. Raz się o to pokłóciłyśmy, ale teściowa zainterweniowała, żeby się nie wtrącać jak druga zmywa.
I trzeba ustalić od początku zasady, jak pisze Wenezja: przede wszystkim stopień oddzielenia jednej rodziny czy też pary od drugiej. Nasi współlokatorzy oczekiwali, że się zaprzyjaźnimy, będziemy wszystko robić wspólnie, ucinać sobie pogawędki, może jeszcze ja będę pilnować ich dziecka, żeby szwagierka mogła iść na uczelnię / do pracy. Oczywiście nic z tego, ale ona ma o to ogromny żal do mnie.
Trzeba też zwrócić uwagę na różnicę stylu bycia: ja sprzątam regularnie, moja szwagierka zrywami, kiedy ktoś ma przyjść, albo kiedy dłuższy czas jest syf i malaria. Oni głośno rozmawiają na codzień, prawie krzyczą do siebie (plus dużo krzyczą, kiedy się wkurzą, dziecko także), głośno włączają muzykę i telewizję, do tego nie zamykają drzwi i chcą słyszeć w całym domu włączony odbiornik. My jesteśmy cisi i spokojni, bardzo nam to przeszkadzało. Myślę, że były też pewne resentymenty, bo mój mąż zarabia kilkarotnie więcej niż szwagier, mogliśmy sobie pozwolić na pewne rzeczy od ręki, a oni z kolei jak chcieli kupić coś dużego, brali raty i jedli kaszę ;) Mimo, że dzieliliśmy się rachunkami, przeszkadzało im, że zużywam więcej wody, prądu, telefonu itp. Problemem była też częto zajęta pralka, kuchenka, lodówka.
OK, wyżaliłam się. :) Ale to już przeszłość. Teraz mam 85 m kw., które sprzątam, i połowę tego, gdzie mieszkam.
Jeśli chodzi o mieszkanie z teściami, to żona często wchodzi w pozycję córki (zaciska zęby i słucha się teściowej), a nie pani domu. A kobieta potrzebuje kreować przestrzeń dla rodziny, żeby czuć się spełniona w małżeństwie - ja tak uważam. Dla faceta mieszkanie z teściami to może być mała niedogodność, a dla dziewczyny - duże obciążenie.
Także mieszkanie z teściami: tak, jeśli to absolutnie konieczne, ale tylko na krótki czas.
Pozdrawiam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl