jak się pozbyć strasznego lęku....??
jak się pozbyć strasznego lęku....??
Martiq:) - 2005-03-31 21:53
jak się pozbyć strasznego lęku....??
kiedy byłam malutka (jakieś 5 lat) poszłam do sąsiada pobawić się z nim(więc teoretycznie byłam pod opieką jego rodziców). najpierw coś tam pobudowaliśmy w piaskownicy, potem przyszły jego siostry i zaczeliśmy się bawić w berka. jego dziadek w między czasie kręcił się po podrówku i ....wypuścił psa(wilczur, szkolony do policji, ale nie zdał jakiegos tam egzaminu). wiadomo-dzieci biegają, bawią się, smieją się. no i pies rzucił się na mnie. przewrócił mnie-upadłam na brzuch-zakryłam rączkami twarz. pies ugryzł mnie z boku tłowia(na szczęście niemocno-szwów nie miałam zakładanych, ale małą białą plamkę mam do dziś). moi rodzice mało zawału nie dostali!!
od tamtego czasu bardzo boję sie psów. i chociaż wiem, ze są to sliczne, mądre, oddane zwierzeta, to boję się straszliwie. to jest silniejsze ode mnie. nawet jak widzę jak znajomi bawią się ze swoim zwierzakiem-coś mu np. zabierają a on mordkę rozdziawia, to ja juz sie boję , ze zaraz ugryzie. jak widzę na ulicy psa, to wolę iśc dłuższą drogą niż mijać go.
czy jest jakaś rada na ten lęk?? może któraś z Was miała cos podobnego i udało się jej nad tym jakoś zapanować??
jak z tym walczyc??
pzdr http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
CzarnyElf - 2005-04-01 05:44
Mnie tez ugryzl wilczur jak mialam gdzies 12 lat wracalam ze szkoly i bieglam i sasiad go wypuscil,wogole zawsze sie balam tego psa bo zawsze sasiad go spuszczal kiedy chcial a jego dom nie mial ogrodzenia.Ugryzl mnie w noge,w sumie tez balam sie potem psow w szczegolnosci wilczurow.Ja sobie wytlumaczylam ze to byl poprostu przypadek i ze to normalne ze jak sie biegnie to niektore nie tresowane psy moga cos takiego zrobic. Tzeba byc ostroznym.W sumie ja sobie wytlumaczylam ze w pewnym stopniu tez byla to moja wina bo bieglam.Ja kocham zwierzeta nie wyobrazam sobie zycia bez psow(ostanio stracilam 2 w wypadku i bardzo nad tym ubolewam)Nie moge sie doczekac kiedy bede miala nastepne.Czasami jezeli sie czegos boisz musisz stawic czola temu lekowi,a masz swojego psa?
Tajusia - 2005-04-01 07:40
Rozumiem Cię bo ja także panicznie boję się psów, miałam z nimi pewne przejścia (nie jakieś super dramatyczne ale zawsze zostają w pamięci) i w stosunku do każdego psa odczuwam pewnien lęk. Oczywiście to zależy bo jeśli poznam już jakiegoś psa (np. znajomych czy rodziny to już jest lepiej choć nie ufam im do końca), najgorsze jest to że zwierzęta doskonale wyczuwają że ja się ich boję i to wykorzystują, przez co ja jeszcze bardziej się ich boję i takie zakręcone kółko.
Niektórzy ludzie tego nie rozumieją, że można bac się psów i często słyszę że to dlatego one tak reagują bo ktoś jest zły albo fałszywy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon21.gif dziwne podejście.
Tak samo jak nikt mi nie wmówi że można być pewnym reakcji swojego psa - nikt nie może do końca przewidzieć co się stanie, kilka razy byłam świadkiem jak właściciel nie mógł uwierzyć że jego pies tak się zachował, a taka jest prawda - zwierzęta mają instykt, mogą różnie zareagować np. na zapach albo jakiś dźwięk, nie można być pewnym jak każde zwierzę się zachowa. I dlatego wkurza mnie strasznie jak słyszę coś w stylu : "spokojnie, on nie ugryzie" NIE JESTESMY W STANIE TEGO PRZEWIDZIEĆ!
Nie wiem jakie jest lekarstwo na ten lęk, ja nauczyłam się z tym żyć, lubię bardzo zwierzęta, ale do dużych psów podchodzę z dystansem i to się pewnie nie zmieni.
Martiq:) - 2005-04-01 09:09
oo wlasnie Tajusiu- jak na ulicy podlatuje do mnie pies i wskakuje na mnie łapami, ja zamieram, serce mi wali jak szalone, mówię do właściela psiaka żeby go zabrał, a facet/kobitka idzie sobie spokojnie ze smyczą w ręku i mówi:"pani się nie boi, nie ugryzie". no krew mnie zalewa!!!!!!!
Elfiku nie mam psiaka i raczej się nie zanosi, może kiedyś...być moze gdybym wychowała psiaka od małego, to bym się nie bała-ale prawdopodobnie tylko mojego,a reszty nadal. współczuję po stracie piesków http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif
ja tez kocham zwierzęta,a to że się niektórych boję, jest poprostu silniejsze ode mnie i bardzo nad tym ubolewam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif
pzdr http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
nan - 2005-04-01 09:12
Jest sposób na taki lęk: można się go pozbyć przy pomocy terapii poznawczo-behawioralnej. Polega to na stopniowym oswajaniu się z przyczyną fobii. Terapia jest bardzo skuteczna i bardzo prosta. Nie trzeba leżeć na kozetce i "uzewnętrzniać się" według obiegowej opinii na temat psychoterapii. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
lexie - 2005-04-01 09:49
nan napisał(a):
> Jest sposób na taki lęk: można się go pozbyć przy pomocy terapii poznawczo-behawioralnej. Polega to na stopniowym oswajaniu się z przyczyną fobii. Terapia jest bardzo skuteczna i bardzo prosta. Nie trzeba leżeć na kozetce i "uzewnętrzniać się" według obiegowej opinii na temat psychoterapii. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif
Najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest psychoterapia - szczególnie, ze to trauma z dzieciństwa, takie są głęboko zakorzenione. Nie warto próbować "przemóc się" na siłę, bo to moze jeszcze zaszkodzić. Takie rzeczy lepiej przeprowadzać pod opieką kogoś, kto się na tym zna.
Terapia może nie wyeliminuje do końca strachu przed psami, ale przynajmniej zmniejszy go na tyle żeby normalnie chodzić po ulicy (przeprowadzałam kiedyś kobietę obok sporego psa na ulicy, sama bała się koło niego przejść)
Martiq:) - 2005-04-01 09:55
wiecie co, jak nie mam wyjścia to potrafię jakoś przejśc obok psa na ulicy ale bardzo duzo mnie to kosztuje-sece wali jak szalone/ale jesli mam wybór to wolę iśc inną drogą/. jak jestem u znajomych i ktoś ma psa,widzę ze jest niegroźny, kładzie się obok poprostu to jest spoko. gorzej jak szczeka-od razu prosze,ze by go zabrali, bo z każdym szczeknięciem podskakuje. czyli co-iśc do psychologa, psychiatry?? jak niby taka terapia wygląda?? wiecie coś bliżej?? pzdr i dziekuję http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
lexie - 2005-04-01 10:09
Raczej nie do psychiatry, ale do terapeuty. Znalazłam tu kilka informacji jak znalezc dobrego terapeute, wydają mi się przydatne
http://www.afektywne.webpark.pl/psyc...ychoterapeutę/
nan - 2005-04-01 10:57
Desensytyzacja naprawdę może Wam dziewczyny pomóc - jest bardzo skuteczna w przypadkach takich fobii. Współczuję Wam serdecznie, bo psów jest wokół mnóstwo, ja mieszkam w pobliżu sporych zielonych terenów (jak na Warszawę) oraz parku, gdzie chodzi mnóstwo ludzi z psami (sama mam dwa) i właśnie sobie wyobraziłam jak by to było, gdybym miała taką fobię - chyba w ogóle nie wychodziłabym z domu.
Do psychiatry raczej bym się nie wybierała, skuteczniejszy będzie raczej psychoterapeuta pracujący w nurcie psychoterapii poznawczo-behawioralnej.
Desensytyzacja ogólnie rzecz ujmując polega na stopniowym oswajaniu z obiektem fobii i łączeniu tego obiektu z pozytywnymi emocjami. Nie musicie się obawiać, że będzie to trwało lata - czasem wystarczy kilka sesji i macie spokój.
Martiq:) - 2005-04-01 11:08
nan napisał(a):
> Desensytyzacja ogólnie rzecz ujmując polega na stopniowym oswajaniu z obiektem fobii i łączeniu tego obiektu z pozytywnymi emocjami.
no tak tylko nie wiem czy to ma jakiś sens bo w moim przypadku juz jest tak: uważam psiaki za przesliczne zwierzeta(na kompie mam mnostwo zdjęc z psami), jak jest łagodny to nawet pogłaszczę(no wlasnie tylko jak odwróci łeb w moiją stronę, nadstawi się-to zabieram rękę bo mam wrażenie ze zaraz mnie ugryzie-mimo zapewnień własciciel, ze nie). zastanawiam się czy to mi naprawde pomoże, bo ja juz kojarzę psy z czymś miłym, tylko się ich boję http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif dziwnie brzmi, nie wiem jak to wytłumaczyć... ale w każdym razie dziekuję za pomoc http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
anitra - 2005-04-01 11:23
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon23.gif
Jejku dziewczyny!Nie wiedzialam,ze sa ludzie,którzy mają ten sam problem co ja.Wlasciwie moglaym sobie teraz z Tajusią podać ręce - ze mna jest dokładnie tak samo.Na szczęście ja nie zostałam pogryziona,ale za to rzucił sie na mnie wilczur,kiedy bylam dzieckiem.Panicznie bałam sie wszelkich psów-małych i dużych.Uwierzycie,że wybieralam czasem o wiele dłuższą drogę do domu,żeby przypadkiem nie spotkac jakiegos psa? A jak widzialam samotnego psa,tzn bez zadnego wlasciciela to doslownie wbijało mnie w ziemię.Niczego innego się nie bałam-ale psów okropnie.Teraz już mi trochę przeszło,ale czasem miękną mi nogi jak widze takie duże bydlę.Boję się głaskać psy i na pewno nigdy nie zdecyduje się na własnego.I denerwują mnie ludzie,którzy na siłę próbują mi wmówić,żebym sie nie bała,bo "on przecież nie ugryzie".Zgadzam się -właściciela na pewno nie ugryzie,ale czy obcych tez nie to już bym taka pewna nie była.
Dlatego dziewczyny przy okazji zwracam się z malutką prośbą do posiadaczek i miłośniczek piesków-kiedy wychodzicie z nim na spacer,uszanujcie to,że są ludzie ,którzy boją się tych zwierząt.Rozumiem, że pies musi sie wybiegac http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1ehem.gif ,a Wy postarajcie się zrozumiec nas i załóżcie im kaganiec.
Z góry dziękuję http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
PS.A żeby nie było tak powaznie to dodam,że rozumiem miłość do tych zwierzaków doskonale http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif ,kiedyś też jednego pokochałam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/tongue.gif ale on był malutki-taki kundelek /pomieszanie z poplątaniem :P).Jednak strachu przed dużymi zwierzakami,a szczególnie groźnymi rasami chybą nigdy się do końca nie pozbędę.
Pozdrawiam
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon27.gif
czekoladka - 2005-04-01 12:13
Martiq:) napisał(a):
> kiedy byłam malutka (jakieś 5 lat) poszłam do sąsiada pobawić się z nim(więc teoretycznie byłam pod opieką jego rodziców). najpierw coś tam pobudowaliśmy w piaskownicy, potem przyszły jego siostry i zaczeliśmy się bawić w berka. jego dziadek w między czasie kręcił się po podrówku i ....wypuścił psa(wilczur, szkolony do policji, ale nie zdał jakiegos tam egzaminu). wiadomo-dzieci biegają, bawią się, smieją się. no i pies rzucił się na mnie. przewrócił mnie-upadłam na brzuch-zakryłam rączkami twarz. pies ugryzł mnie z boku tłowia(na szczęście niemocno-szwów nie miałam zakładanych, ale małą białą plamkę mam do dziś). moi rodzice mało zawału nie dostali!!
> od tamtego czasu bardzo boję sie psów. i chociaż wiem, ze są to sliczne, mądre, oddane zwierzeta, to boję się straszliwie. to jest silniejsze ode mnie. nawet jak widzę jak znajomi bawią się ze swoim zwierzakiem-coś mu np. zabierają a on mordkę rozdziawia, to ja juz sie boję , ze zaraz ugryzie. jak widzę na ulicy psa, to wolę iśc dłuższą drogą niż mijać go.
> czy jest jakaś rada na ten lęk?? może któraś z Was miała cos podobnego i udało się jej nad tym jakoś zapanować??
> jak z tym walczyc??
> pzdr http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Ja kocham psy, jestem typową "psiarą", jednak nigdy, NIGDY!!! nie dopuścilabym do tego, zeby mój pies biegał bez smyczy tam, gdzie są ludzie a co dopiero dzieci!!!!!!!! Wprawdzie ja mam malutkiego pieska, ale ZAWSZE wyprowadzam go na smyczy. Pies to tylko zwierzę, rozumu nie ma - a rozum powinien miec jego wlasciciel - i w kazdej chwili moze mu coś odbić - to tylko zwierzę. Nie wiem, jak moglabyś się pozbyć tego lęku, to chyba niemożliwe, zresztą wcale się nie dziwię Tobie.Psycholog może??? Chcoiaż nie wiem, czy on by Ci pomógł. Powiem Ci coś: moj kuzyn i jego żona mieli kiedyś 2 rottweilery w domu (blok) - sukę i psa (matka i syn). Wszystko bylo cacy, dopoki suka - coś jej odwaliło- rzucila sie na żonę kuzyna . Na szczescie nic się nie stało, bo moj kuzyn był w pobliżu, ale suka zostala uśpiona bez żadnej dyskusji. Jednak oni mają teraz dziecko - 4 latka. I mają kolejnego psa - jakas rasa, ale nie wiem , jaka, duży i ciężki w kazdym razie. Pies jest łagodny, ale ja nie mogę patrzec, jak ich coreczka bawi się z nim, zaglada mu do pyszczka... Normlanie nie mogę... Przecież to tylko zwierzę!!!!!!!!! Naprawdę dziwię się im troszkę, ale to ich sprawa...Przecież jeśli córeczka bawila sie z nim i niechcący zrobilaby mu krzywdę - on rzucilby się na nią bez oporów - coż, zacznie sie bronić... To instynkt - nie rozum... Aż się boję pomysleć... Dziwne, że dziadek sąsiada wypuślil psa bez kagańca... Szkoda słów. Wydaje mi sie, ze ten lęk bedziesz miala ZAWSZE. Chociaż moglabyś sprobować iść do specjalisty... Naprawdę ręce mi opadły, jak to przeczytalam.
Martiq:) - 2005-04-01 15:35
wiesz Czekoladko, na ludzką głupotę to i mi ręce często opadają. moi rodzice zrobili straszliwą awanturę i już nigdy nie pozwolili mi chodzić do tego sąsiada (zresztą i tak jak miałam 7 lat wyprowadziliśmy się z tamtego domu). zwłaszcza,ze zawsze wychodzili z takiego zalozenia, ze jesli do mnie przychodzą znajomi(mówię o dzieciństwie) lub idą gdzieś z nami to moi rodzice sa za nich odpowiedzialni.
Niestety boję się psów bardzo i nie moge się nadziwić jak niektore moje kolezanki zobaczą jakiegoś psa po raz pierwszy to zaczynają się znim bawić itp. bardzo lubię zwierzęta , ale lęk jest silniejszy ode mnie. pzdr
cosma - 2005-04-01 17:16
Sama mam pewną fobię która utrudnia mi nieraz życie,dlatego poniekąd rozumiem twój strach.
Nie wiem, co ci doradzić,może gdybyś sama miała pieska(małego do towarzystwa),najlepiej od maleńkości to by może stopniowo udało by ci się przełamac opór i strach.Wiadomo że to nie jest jednak łatwe.
Mam dwa psy w domu(spanielki),ta młodsza(7-miesięcy) jest często puszczana luzem.Jest młoda i musi się wybiegać.Mamy stałą trasę do spacerów.Ludzi niestety nie sposób uniknąć,zwłaszcza jak się mieszka w dużym mieście.
A trzymanie psa cały czas na smyczy to niestety w pewnym stopniu znęcanie się nad nim.
W moim bloku prawie na każdym pietrze jest co najmniej jeden pies(u mnie są 4).Niestety wiele ludzi nie powinno mieć psów bo się to tego poprostu nie nadają.Mało tego, nie mają podstawowej wiedzy i popełniają kardynalne błędy w wychowaniu.A pózniej dochodzi do wypadków(przykład podany przez czekoladkę).A póżniej tacy ludzie usypiają psa i za jakiś czas fundują sobie drugiego.Ręce same opadają.
CzarnyElf - 2005-04-01 21:28
Martiq http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
A moze wezmiesz szczeniaczka?Napewno by troche pomoglo oswoic sie z tym lekiem.Ja tez mam pewien lek nie zwiazany z psami i Cie rozumiem zachowuje sie tak samo nie potrafie sie przemoc,nie potrafie nawet zrobic pierwszego kroku zeby sie z tym oswoic, zawsze uciekam,niewiem czy kiedykolwiek uda mi sie go pzrezwyciezyc,na dodatek mam tez koszmary z tym zwiazane.....
A moze sprobowalabys zrobic jakies male naprawde malutkie kroczki w oswajaniu sie z psami,i za kazdy taki kroczek wyznaczalabys sobie nagrode nie mowie o dotykaniu czy glaskaniu psow ale np powolny spacer w poblizu psa-nagroda idziesz sobie kupic cos co bardzo lubisz ... a pozniej jaka dumna bys z tego byla ze udalo Ci sie .. wiem ze latwo sie mowi ja sama lepiej doradzam innym niz radze sobie z wlasnymi problemami...
Pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
joannea - 2005-04-01 21:54
Martiq, pytałaś o doświadczenia innych http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif ja miałam w dzieciństwie podobne przeżycie - miałam 5-6 latek, rzucił się na mnie pies sąsiadów (później, jak pogryzł jeszcze kilka osób łącznie z downikami, uśpili go), rozwalił mi bok i ramię, no, niestety nie obyło się bez szwów (w szpitalu moja mama zemdlała, jak lekarz włożył palec w ranę, żeby wszystko jakoś "ułożyć"). Zostały mi dwie widoczne blizny. ALE ponieważ od kiedy pamiętam mieliśmy psy, i w tym okresie też ukochanego wilczura, nie została mi żadna fobia, a wręcz przeciwnie, zaczepiam psiaki na ulicy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif rodzice mi wytłumaczyli, że psy są ok, jak i nasz, kochany, a ta krwiożercza bestia jest po prostu chora, i tyle.
Natomiast mój chłopak miał totalną fobię na tle psów - od urodzenia miał alergię na szczepienia, więc żadnych nie mógł brać, i jego mama "zaszczepiła" (o ironio) mu skrajny lęk przed pogryzieniem (bo pogryzienie=wścieklizna+s zczepienie).
Udało mu się ją przezwycieżyć: kiedy w okolicy pojawiały się szczeniaki, jego poprzednia dziewczyna, chwała jej za to, bardzo nad nim pracowała, przynosiła mu je na kolana, zmuszała, żeby robił im zdjęcia itp, powoli przełamywał lęk. Jedno z jego przyjaciłó miało bernardynkę, i nawet się zaprzyjaźnili - oczywiście, po okresie uciekania na jej widok. Powiedziałabym, że się po prostu z psami oswoił http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Ale do tej pory jest dość "sztywny", powoli mu mija, bo ja jestem gotowa biec za psem w parku, jak na mnie miło spojrzy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Mam też przyjaciółkę z psią fobią, z którą zdażyło mi się podróżować po Ameryce Południowej, gdzie bezpańskie psy są równie popularne jak przechodnie. Generalnie wyglądało to tak, że na ulicy, o ile stał na niej duży, samotny pies (a czasami mały, samotny pies), robiłyśmy slalom, przechodząc na drugą stronę i na powrót http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif zaobserwowałam ciekawą prawidłowość: małe "szczekaczki" przechodziły spokojnie obok mnie, na jej wysokości zaczynały wściekle szczekać - psy mają nieprawdopodobny dar do wyczuwania lęku (zapach potu się zmienia).
A co do leczenia fobii, powiem jedno: nic na siłę. Ja mam skrajnie rozbudowaną fobię na tle pewnych uskrzydlonych owadów. Mój chłopak, zmęczony płaczliwym "no weśże zabij" kiedyś złapał jednego zaraz obok mnie, przykrył denkiem od 20-to paka CD, i dalej za bardzo nie pamiętam i nie chcę pamiętać, co się działo, wiem, że chodziło o to, żebym się oswoiła, ale dostałam najprawdziwszego ataku histerii. Od tamtej pory wstręt i lęk zamieniły się w prawdziwą, odbierającą zmysły paranoję.
Nan, poddziel się większą ilością informacji, korzystałaś może a takich terapii, o jakich wspominasz? gdzie znaleźć specjalistę, na co zwracać uwagę? ja byłabym bardzo zainteresowana, ża każde pieniądze...
Martiq:) - 2005-04-01 21:56
Elfiku, jakbym wzięła szczeniaczka to by i tak nic nie dało. wychowany przez mnie mały piesek nie wywoływałby u mnie lęku-tak sądzę. boję się dużych psów, obcych-zwłaszcza biegających samotnie. wczoraj wracając do domu zobaczyłam , ze po ulicy biega wilczur sąsiadów-zawsze strasznie szczeka na przechodniów. zamarłam. koło chodnika stały samochody-stanęłam za nimi i wygrzebałam z torebki klucze od domu-zeby szybciej wejsc na podwórko. poczekałam chwilę wahając się czy nie zawrócić i pójśc inną drogą, ale ostatecznie ruszyłam do przodu. pies był po drugiej stronie ulicy (ja do domu miałam jakieś 200 metrów). ze wzrokiem wbitym w chodnik jakoś dotarłam do domu-pies na szczęście pobiegł w drugą stronę. kiedyś skręcając w moją ulicę zobaczyłam , ze biega po niej pies nazywany przeze mnie "hiena" (bardzo podobny). często się tam kręci.kiedyś zaatakował tate mojej koleżanki-bronił się parasolem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif nie myśląc długo zawróciłam i poszłam inną drogą. mieszkam na osiedlu domów jednorodzinnych , więc takich uliczek jest sporo. skręciłam w nastepna mozliwą, przeszłam kawałek i zobaczyłam, ze tam też lata jakiś spory pies, znowu zawróciłam, nadrobiłam troche drogi, skrtęciłam w nastepną ulicę...i znowu jakis pies!!! ze łzami w oczach poszłam jeszcze inną drogą i wreszcie dotarłam do domu bez konieczności przechodzenia obok psiaka. nie wiem czy zdobyłam się na takie małe kroczki, o jakich mówisz... z kimś innym- w towazystwie jakaś spokojniejsza bym była, ale sama za Chiny!!!! czasami idąc ulicą z kolegą czy koleżanką, jak zauważe sporego psa, mówię,ze się boję. często ta druga osoba mówi: no co ty, nie bój się , to tylko pies....a dla mnie to jest aż pies. chociaz kiedyś po mojej ulicy biegał taki fajny kundelek, troszke przypominał spaniela. jego się nie bałam-jakis taki "przyjazny" był http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon12.gif nawet mu jedzonko wynosiłam, bo jakiś taki wychudzony był. może nie bałam się dlatego,ze nie był duży, nie szczekał i był mi "znany". sma już nie wiem... http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif Elfiku
CzarnyElf - 2005-04-01 22:24
O Boze to wspolczuje,czy ci ludzie nie uwiazuja psow?w Stanach to mozna kare zaplacic za cos takiego.Moze powinnas porozmawiac z sasiadem ktory tego psa wypuszcza ?Wlasnie to zalezy od psow niestety,takie psy bez obrozy duze ,czasami wyglodzone i nie tresowane to rzeczywiscie az strach czasami przejsc,ja pamietam zawsze balam sie tego wilczura wyczuwalam ze moze mnie zaatakowac i mnie wlasnie ugryzl.Ale on byl jedynym psem w mojej ulicy ktory wlasnie tak latal sobie, moim zdaniem psy wszytkie szczegolnie duze nie powinny byc tak spuszczane,mysle ze to jest glowny problem.Sciskam Cie mocno mam nadzieje ze pokonasz ta fobie .
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
patrice - 2006-04-11 09:02
Dot.: jak się pozbyć strasznego lęku....??
wiem co czujesz tez mam taki lęk i chyba juz sie nigdy z niego nie wylecze. jak byłam młodsza zostałam pogryziona przez psa w udo i w łydke do tej pory mam blizne, to było u babci i dziadka i to ich pies mnie pogryzł to byl jakis mieszaniec duzy - sam sie z kojca wydostał zaczał biec w moja strone a ja zaczełam uciekac no i mnie dopadł przed domem przewrócił i pogryzł . do tej pory boje sie kazdego psa chcoaiz psy ogólnie lubie nawet bardzo - moich domowych sie nie boje ale jak tylko zobacze jakiegos obcego albo na ulicy to po prostu oddechuu nie moge złapac nawet jak piees stoi na mojej drodze to jeli jestem sama to nawet ze strachu dzwonie po kogos bo jestem przerazonza a niech jeszcze tylko jakis pies moich znajomych zacznie mnie obwachiwac to ja juz prawie nie odddycham ze strachu:eek: i wogole straszny lek odczuwam to juz trwa kilka lat i podejrzewam ze nie jets do wyleczniea niestety jakos bede z tym zyc ...
aferka - 2006-04-11 09:51
Dot.: jak się pozbyć strasznego lęku....??
Cytat:
Napisane przez czekoladka Pies to tylko zwierzę, rozumu nie ma tu się nie zgodzę - odsyłam do wątku http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=108004
Cytat:
Napisane przez czekoladka - a rozum powinien miec jego wlasciciel - Tu się zgadzam :ehem:
Cytat:
Napisane przez czekoladka Pies jest łagodny, ale ja nie mogę patrzec, jak ich coreczka bawi się z nim, zaglada mu do pyszczka... Normlanie nie mogę... Przecież to tylko zwierzę!!!!!!!!! Uważam, że bardzo dobrze, że nie usiłują zaszczepić w córce własnych lęków, tylko wypracować właściwy stosunek do psa. Naprawdę to nie jest tak, że psy istnieją na tym świecie wyłącznie po to, żeby kogoś zaatakować lub zagryźć. Na ogół nie jest też tak, że atakują bez powodu. To my nie zawsze potrafimy dostrzec (czy zrozumieć) ten powód - ale on gdzieś tam jest.
Co do Twoich lęków Martiq - nie wiem co Ci poradzić - chyba metodę małych kroków. Może gdybyś najpierw oswoiła się z jakimś psem znajomych potem byłoby Ci łatwiej. I pamiętaj, że psy wyczuwają strach - więc staraj się go nie okazywać.