Co dalej jest?
Co dalej jest?
Joaska27 - 2010-03-07 09:34
Co dalej jest?
Dzisiaj była eksplozja wszystkich złych emocji które sie we mnie kumulowały od jakiegoś czasu... Zaczęło się od kłótni o rodziców, "mój kochany" stwierdził, że nie będzie jeździł do moich rodziców bo skoro on ze swoją rodziną nie utrzymuje kontaktu to z moja tym bardziej nie będzie... Nie ważne że u mnie w rodzinie od zawsze było inaczej - huczne imprezy, zawsze dużo gości, miłości itd itp. Mało tego ... to był dzień jego urodzin. W prezencie - zaczął dzień od włączenia TV i przeleżał jakieś 10 godzin z pilotem w ręce oglądajac sporty zimowe.... Ja w między czasie zdąrzyłam posprzątać całe mieszkanie, zrobić pranie, zakupy, ugotować obiad ... Kiedy prosiłam go żeby mi pomógł to był baardzo zajęty bo przecież nie mógł odejść od Telewizora!!! Nie wytrzymałam, pomyślałam - dość tego!!! Wyrzuciłam z siebie wszystko co leżało mi na sercu, on - jak zwykle zresztą nie reagował, ignorował mnie i to co mówie aż nie wytrzymałam i... podniosłam na niego rękę... Raz, drugi, trzeci... wpadłam w jakąs straszna furię, tak już mam jak złe emocje się gromadzą... Żeby nie było - bronił się. Też mi sie oberwało... Między czasie wyrzucił z siebie (jak już zaczął mówić), że generalnie jestem beznadziejna bo chcieli mnie ostatnio z pracy zwolnić (to akurat fakt, ale dlaczego od razu beznadziejna!!!), że ciągle obsypuje go w tygodniu sms-ami z pracy jakby go to w ogóle obchodziło... Straasznie mnie to zabolało. Zachował się jak potwór... Ten oto czuły, delikatny, spokojny facet. Była jeszcze cała masa słów które mnie zabolały i bolą cały czas... Nie wiem co się ostatnio dzieje... Mam trochę problemów - ze zdrowiem (lekarz mówi, że mam zmienić pracę bo przy takim stresującym trybie życia o dziecku w przyszłości mogę zapomnieć), w pracy - nieciekawie (chcieli mnie zwolnić w lutym ale sprawa ucichła), w życiu towarzyskim dno na maxa (stwierdziłam, że nie mam się komu wygadać - dlatego tu jestem), w życiu rodzinnym - nie widziałam się z rodzicami od miesiąca (mieszkają 300 km stąd), bo mój mężczyzna nie może znaleźć terminu w kalendarzu, pomimo że do jego rodziców jeździmy średnio raz w miesiącu, w ciągu dwóch lat naszego związku on moich widział dwa, może trzy razy... Czy to normalne? Myślałam, że związek to sztuka kompromisów a tu ZONK na całej linii :( Jak tu mówić o kompromisach jak z nim sie w ogóle nie da dogadać...
Po dzisiejszej kłótni próbowałam rozmawiać na spokojnie. Nawet przez chwile świętowaliśmy jego urodziny przy kolacji... ale stwierdzam że z nim się nie da rozmawiać... Dziś wieczorem miał robić imprezę z okazji urodzin ale nie zaprosił nikogo i o 19-stej stwierdził, że może jednak ja zorganizujemy??? HELLLOOO Ludzie siedzą w sobotni wieczór i czekaja kiedy Szanowny Pan zadzwoni i zaprosi... no jakas porażka.... Po rozmowie, jak doszło do "porozumienia", już po przeprosinach oczywiście to ja w sobie udkryłam poczucie winy no bo jakby to inaczej, nie liczy się to że on sprowokował mnie do kłótni... Zawsze fatalnie się z tym czuje, nawet po małej sprzeczce. Jakąś godzine temu próbowałam sie dowiedziec co z naszym wypadem w góry na narty jutro, usłyszałam - zobaczymy rano... To oznacza dla mnie jedno - pobudka o 7 rano, 2 godziny jego szwędania po mieszkaniu i gadania że szkoda pieniędzy na benzyne, szkoda czasu i Bóg jeden wie czego tam jeszcze mu szkoda (wiem bo już trzy tygodnie pod rząd to przerabiała - pewnie śniegi lada moment stopnieją i tyle będzie z nart). Jestem osobą cholernie zorganizowaną, z racji wykonywanego zawodu lubie a nawet musze miec wszystko zaplanowane konkretnie-co do godziny. Zawsze taka byłam ale z nim się po prostu nie da. On nigdy nic nie wie, jest wiecznie niezdecydowany i niezadowolony z życia....
Mam dosyć siedzenia na weekendy w domu, w czterech ścianach tylko we dwoje bo już świra dostaje!!! Nie jestem mega towarzyska ale chciałabym żebyśmy od czasu do czasu wyszli do klubu, spotkali sie ze znajomymi, poszli na spacer, do kina, teatru - zrobili cokolwiek innego od tego co robimy na codzień. Ostatnio każdy weekend wygląda tak samo - w sobote on leży z pilotem ja sprzątam, wieczorem on tylko się przemieszcza - raz przed TV później przed kompem i tak też wygląda cała niedziela... Na litość boską-jesteśmy młodzi, mamy po 27 lat a on zachowuje się jak dziadek!!! Chociaż pewnie nie jeden dziadek jest bardziej rozrywkowy od niego ...
Mam tego dosyć!!! Chciałabym coś zmienić ale nie wiem co ... Nie wiem od czego zacząć... Mieszkamy razem w mieszkaniu które kupiliśmy rok temu, a właściwie formalnie nigdzie nie figuruje moje nazwisko... Wtopiłam strasznie bo wszystkie oszczędności liczone w kilkudziesięciu tysiącach złotych wrzuciłam w to mieszkanie, teraz głupia jeszcze spłacam z nim ten kredyt a mieszkanie tak de facto jest jego... To jest najczęstszy powód kłótni... Jego tłumaczenia, że zawsze będziemy razem w niczym mi nie pomagają!!! Pewnie Ci którzy się rozstali nie planowali tego, a ja głupia zakochana ajjjj Cholernie tego żałuje no ale co ja teraz mogę zrobić - za późno żeby cokolwiek zrobić w tej sprawie. Miało być inaczej, myślałam, że zanim się wprowadzimy będą zareczyny (tak miało być), ale w rezultacie okazało się, że tak się spłukaliśmy przy remoncie, że na pierścionek nie wystarczyło i od roku wciąż mu brakuje kasy.... Jakbym nie wiadomo jaki drogi pierścionek chciała nosić...
Za 300 zł wystarczy tfe też mi pieniądz...
Co Wy dziewczyny o tym myslicie?
Madia - 2010-03-07 09:41
Dot.: Co dalej jest?
Kiepsko.
Jeśli Cię to wykańcza to go rzuć. Mówiłaś o stresach i lekarzu, ale stresy domowe to też stresy. Swoją drogą nie byliście małżeństwem a Ty "podarowałaś" facetowi mieszkanie...
Joaska27 - 2010-03-07 09:45
Dot.: Co dalej jest?
łatwo powiedzieć... Kocham go jak nikogo wcześniej ale bez przesady .... To co sie dzieje ostatnio to przegiecie :( Nie wiem co robić. Jestem w kropce.... Przeczekam, przemyśle... Boże gdyby on wiedział nad czym ja sie teraz zastanawiam ajjj życie
Madaleinee - 2010-03-07 09:49
Dot.: Co dalej jest?
ech szkoda mi Ciebie ale nie mówię tego złośliwie.
Twój facet to jakiś burak, robi co chce (tzn nic nie robi) bo ma pewność, że go nie zostawisz chociażby ze względu na kasę jaka wtopiłaś w to mieszkanko.
coff3ina - 2010-03-07 09:50
Dot.: Co dalej jest?
Myślę, że jesteś z egoistą i mnie to przeraża bo kompletnie nie wiesz jak się bronić. Świadczy o tym wybuch agresji. Na pewno składa się też na to Twoja praca, którą "zabierasz do domu" i nie potrafisz trzasnąć jej drzwiami przed nosem. Facet rzeczywiście może być zmęczony Twoimi wiecznymi smsami jak jest źle i niedobrze. On też może mieć swoje problemy. Tylko gdzie tu jest miejsce na rozmowę o nich? Gdy zaproponuję rozmowę prawdopodobnie odpowiesz: no przecież rozmawiamy. Tak ale czy konstruktywnie? Czy o tym co Was boli, rani, przeszkadza, czy są to szczere rozmowy? Nie wydaje mi się. Wasze emocje nagromadziły się w Was i nie znajdują ujścia. Musicie nauczyć się rozmawiać. Powiedziałaś mu spokojnie, co wyprowadziło Cię z równowagi w jego zachowaniu? Po za tym... To był dzień JEGO urodzin więc to TY mogłabyś się postarać dla NIEGO i coś zorganizować. Mały gest a procentuje w przyszłości. Uważam, że nie pokazałaś mu w ten dzień jak Ci na nim zależy. On nie ma wizazu i nie napisze: "Były moje urodziny, Ona znów cały dzień zrzędziła, sprzątała więc zająłem się sobą i oglądałem TV. Bo do cholery było mi przykro, że moja kobieta ma mnie w dupie." Tyle na ten temat więc skończ użalanie się nad sobą i rusz tyłek żeby ratować ten związek i nie tłumacz się różnicą temperamentów. Owszem ona jest ale skoro zdecydowałaś się z nim być to wcześniej Ci nie przeszkadzała. Problem z mieszkaniem - nie jestem prawnikiem, nie wiem jak to wygląda od sprawy prawnej ale jako kobieta i osoba która w przyszłości kupi mieszkanie powiem, że w życiu nie będę wtapiała pieniędzy w coś do czego w razie rozwodu, rozstania nie mam prawa. Pozdrawiam.
Joaska27 - 2010-03-07 10:51
Dot.: Co dalej jest?
Moze i jestem egoistką ale wierz mi, że ona ma tak ciężki charakter, że z nim się nie da rozmawiać... Od rana chodzi znowu sfochowany, niezadowolony, nieszczęśliwy.... Wszystko mu przeszkadza a najbardziej to chyba ja :( nie chodzi o użalanie się nad sobą ale o moją bezradność bo wierz mi że ja również uważam, że szczere rozmowy to podstawa udanego związku tylko że z nim się nie da.... Ja zaczynam mówic i słyszę: Dobra przestań, nie ma o czym gadać... Albo: Ciicho Ciichho małysz skacze itp.....
Madia - 2010-03-07 11:05
Dot.: Co dalej jest?
Nie rozumiem. Nie da się z nim rozmawiać. Ale wcześniej się dało? Coś się zmieniło? Kupiliście TV po prostu czy może on stał się bardziej hm... odseparowany a Ty zrzędliwa?? Albo tego nie dostrzegałaś wcześniej albo coś jest tego przyczyną.
cukiereczeek - 2010-03-07 12:59
Dot.: Co dalej jest?
ile czasu razem jesteście?
hm.. wydaje mi sie, że masz złe podejscie do zwiazku. oczekujesz od faceta, ze zawsze bedzie do Twojej dyspozycji...
pisałas, że chcesz wychodzic gdzies w wieczory a on nie. to wyjdź z kumpelą. nie musisz calego swojego czasu spedzac z facetem. moze wreszcie sie obudzi i gdzies z Toba wyjdzie. Tylko NIE NACISKAJ na niego:D i nie mow mu narazie o swoich problemach... moze to brzmi głupio, ale skoro Ci wyrzucil, że malo go to obchodzi co piszesz o pracy, to wynika z tego ze strasznie mu sie narzucasz... zdystansuj sie lekko, mysle ze pomoze:D
asia_z - 2010-03-07 13:48
Dot.: Co dalej jest?
ja też tego nie rozumiem. Ty się starasz, a on to olewa. Nawet przy sprzątaniu nie pomoże, śmieci nie wyrzuci?? wszyscy mu maja koło tyłka skakać? to jakieś nieporozumienie jest. Poza tym skoro mieszkanie jest na niego, to niech on je splaca. A jakbyscie się tak rozstali ? Różnie w życiu bywa. A skoro on jest trudnym człowiekiem, to trzeba mu po 100 razy powtarzać. A jak on nie chce wychodzić, to wyjdź ze znajomymi, nie oglądaj się na niego
Joaska27 - 2010-03-07 13:57
Dot.: Co dalej jest?
Cytat:
Napisane przez cukiereczeek (Wiadomość 17693956) ile czasu razem jesteście?
hm.. wydaje mi sie, że masz złe podejscie do zwiazku. oczekujesz od faceta, ze zawsze bedzie do Twojej dyspozycji...
pisałas, że chcesz wychodzic gdzies w wieczory a on nie. to wyjdź z kumpelą. nie musisz calego swojego czasu spedzac z facetem. moze wreszcie sie obudzi i gdzies z Toba wyjdzie. Tylko NIE NACISKAJ na niego:D i nie mow mu narazie o swoich problemach... moze to brzmi głupio, ale skoro Ci wyrzucil, że malo go to obchodzi co piszesz o pracy, to wynika z tego ze strasznie mu sie narzucasz... zdystansuj sie lekko, mysle ze pomoze:D Jesteśmy razem dwa lata, od roku mieszkamy w "naszym" nowym mieszkaniu. Żyjemy jak stare małżeństwo.... Tylko w razie rozstania nie mamy dzieci ani obrączek na palcach więc generalnie byłoby prościej. Dzisiaj juz trochę lepiej, on widzi że juz mam dosyć kłótni więc wspólnie zjedliśmy obiad (on leży oczywiście w w swojej ulubionej pozycji :>)
Kapust - 2010-03-07 14:03
Dot.: Co dalej jest?
Cytat:
Napisane przez asia_z (Wiadomość 17695173) ja też tego nie rozumiem. Ty się starasz, a on to olewa. Nawet przy sprzątaniu nie pomoże, śmieci nie wyrzuci?? wszyscy mu maja koło tyłka skakać? to jakieś nieporozumienie jest. Poza tym skoro mieszkanie jest na niego, to niech on je splaca. A jakbyscie się tak rozstali ? Różnie w życiu bywa. A skoro on jest trudnym człowiekiem, to trzeba mu po 100 razy powtarzać. A jak on nie chce wychodzić, to wyjdź ze znajomymi, nie oglądaj się na niego Myślę, że to powinien być dla Ciebie teraz priorytet, by uregulować stan prawny mieszkania, tak jak pisała Asia, różnie to bywa, teraz kochasz go na zabój, ale w pewnym momencie może zdarzyć się tak, że będziesz chciała odejść. I co, pod most pójdziesz? Powiedziałabym facetowi, że chcesz być współwłaścicielem mieszkania. I ZUPEŁNIE nie rozumiem tego, że on się nie zgadza, bo do końca życia będziecie razem :mur: Co to za argument? Skoro tak się miga, to bym się nad tym wszystkim poważnie zastanowiła, chyba masz prawo do tego, by czuć się bezpiecznie i komfortowo, i nie martwić się na przyszłość? Nietety wygląda na to, że Twój facet "nie chce Cię zabezpieczyć", bo to chyba nie jest ogromnie wielki problem, by być współwlaścicielem dla niego?? Przepraszam, że tak się tego czepiłam, ale obawiam się że może to być w przyszłości kwestia sporna (oby nie, oczywiście). Kiedy już załątwicie sprawy formalnie, nie widzę innej możliwości, jak terapię szokową. Powiedz mu, że albo ruszy tyłek (w sensie pomoże Ci w pewnych pracach domowych, "rozerwiecie" się od czasu do czasu), albo to koniec. Może to na niego podziała, bo mam wrażenie że obecna sytuacja mu idealnie odpowiada, on nic nie robi - Ty wszytsko, a jakby co to mieszkanko jest jego :rolleyes:
deirdre - 2010-03-07 14:17
Dot.: Co dalej jest?
Ja to widzę tak:
wkopałaś się z mieszkaniem => on wie, że nie odejdziesz => nie musi się starać i tego nie robi
Oprócz uregulowania sprawy z mieszkaniem, przestań robić wszystko za niego ("ja sprzątam, a on siedzi przed TV), wychodź SAMA do ludzi skoro on nie chce, nie pozwalaj, żeby podejmował wszystkie decyzje za was.
cava - 2010-03-07 14:37
Dot.: Co dalej jest?
Joaska, nie jesteś już nastolatką, ale widzę, że zaslepiona jesteś jak za przeproszeniem "smarkula w rajtuzach".
To co wynosimy z domu, jest podstaą do dalszych relacji, jakie zbudujemy we własnych związkach. więc nie uwierzę, że facet który nie utrzymuje żadnych bliskich relacji ze swoja rodziną, nie nawiązał w zamian żadnych blizszych relacji z rodzina partnerki, jest: czułym, subtelnym, opiekuńczym partnerem.
On po prostu polował.
I Ciebie upolował z kopytami, uwiązał Cię poprzez nieuregulowana sprawę mieszkania które jest na niego za twoje pieniądze i które NIGDY nie będzie twoje.
Bo nawet po ślubie, mienie nabyte przed slubem, nie wchodzi w skład wspólnoty małżeńskiej.
To zawsze bę dzie jego mieszkanie i z opisu wynika, że on to sobie świetnie obmyślił.
On w jednym ma rację- nigdy się ie rozstaniecie. Bo Cię wrobił na całego.
A Ty najwyraźniej jestes podatna na manipulacje i chyba trochę głupia po prostu. bo nie wiem jak możesz to znosić - on leży 10 godzin i gapi się w TV a ty jak służka zapitalasz ze ścierą, jedzenie pod nos podtykasz.
potem się bijecie a ty na drugi dzień cała happy bo on zjadł obiad:confused:, więc chyba chce żeby było lepiej.:confused:
nie chce żeby było lepiej bo lepiej to mu z żadną nie będzie, tylko zgłodniał po prostu po wysiłku to zjadł obiad Ma głodować bo Ty jednym oczkiem z pod pantofla wyjrzałaś? Przeciez już tam spowrotem wpełzłaś i obsługujesz trutnia nadfal leżacego jak leżał..
Gdzie on znajdzie druga taka naiwną do omotania?:mad:
dziewczyno, stań na uszach, odpuść wszytko, ale przede wszystkim wywalcz, żeby Cię dopisał jako współwłaścicielke mieszkania! czy ty jesteś am chociaż zameldowana?
tak ogólnie, to bardzo Ci współczuję, bo jesteś w naprawdę nieciekawej sytuacji jeśli chodzi o włozone w mieszkanie pieniądze i w patologicznym związku na dodatek.
---------- Dopisano o 15:37 ---------- Poprzedni post napisano o 15:35 ----------
Cytat:
Napisane przez deirdre (Wiadomość 17695893) Ja to widzę tak:
wkopałaś się z mieszkaniem => on wie, że nie odejdziesz => nie musi się starać i tego nie robi
. To jest jeden z większych błędów w myśleniu kobiet: że żeby facet się o związek starał to musi się czuć zagrozony. BZDURA!
Facet który kocha i chce być z dana kobietą, stara się choć nie musi. Bo chce. Bo kocha. Bo to mu sprawia przyjemność.