zmeczona, zdolowana

zmeczona, zdolowana





nariatka - 2008-02-24 20:57
zmeczona, zdolowana
  Ech tak pisze bo sie chyba musze wyzaliz.

Sytuacja wyglada tak. Od miesiaca zaczelam prace, podobnie jak moj TZt. No i sobie oboje pracujemy. Odkad zaczelismy to wiadomo ze mamy dla siebie nieco mniej czasu (on jeszcze udziela korepetycji) wiec zwykle sie widywalismy gzies o godzinie 19-20 do godziny 22.30. Jednakze teraz sytuacja ulegla zmianie, moj TZt zaczal [pracowac na nocki. W efekcie ja po skonczeniu pracy w domu jestem o 15.30 on przyjezdza do mnie na 16 i o 17 jedzie do pracy. No i tak wygladal caly poprzedni tydzien no i w zasadzie ten weekend. Jednakze nastepny tydzien ma byc jeszcze gorszy bo TZt ma wyjezdzac do pracy o 16.30 wiec bedziemy sie widywac cale pol godziny.

No i wlansie... jestem starsznie zmeczona ta sytuacja. Doceniam to ze TZt sie stara i przynajmniej przyjezdza na ta godzine przed praca zeby sie tylko ze mna zobaczyc. Ale my w zasadzie nawet nie rozmaiwamy ze soba. Ja jestem taka zmeczona po pracy ze od razu bym zasnela najchetniej a on zaraz jedzie do pracy wiec nie mamy czasu na nic. Staram sie nie marudzic i byc wyrozumiala w zwiazku z ta sytuacja ale jestem nia na rpawde bardzo zmeczona. Pewnie powiecie ze powinnam sie cieszyc bo niektorzy nawet tego nie maja bo sie widuja tylko w weekendy ale my z TZtem nawet w weekendy sie nie widujemy jakos szczegolnie. Nawet jak nie rpacowal na nocki to i tak sie dosc malo widywalismy bo jeszcze te korki. Moj (i TZta) taki dobry kolega mowi "to zamieszkajcie razem" no tak wg mnie to swietny pomysl ale wg mojego TZta nie, bo przeciez sie nie utrzymamy, bo za co zyc bedziemy, bo cos tam. No ja pracuje on pracuje, fakt kokosow nie zarabiamy ale utrzymac bysmy sie utrzymali. Nie wiem czy ja przesadzam ze czuje sie tym zmeczona? Zeby nie bylo ja nie chce ani sie rozstawac ani nic, po prostu chcialam sie wyzalic i posluchac co wy sadzicie na ten temat? czy ja przesadzam?




Zmijka - 2008-02-24 21:47
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez nariatka (Wiadomość 6701110) Ech tak pisze bo sie chyba musze wyzaliz.

Sytuacja wyglada tak. Od miesiaca zaczelam prace, podobnie jak moj TZt. No i sobie oboje pracujemy. Odkad zaczelismy to wiadomo ze mamy dla siebie nieco mniej czasu (on jeszcze udziela korepetycji) wiec zwykle sie widywalismy gzies o godzinie 19-20 do godziny 22.30. Jednakze teraz sytuacja ulegla zmianie, moj TZt zaczal [pracowac na nocki. W efekcie ja po skonczeniu pracy w domu jestem o 15.30 on przyjezdza do mnie na 16 i o 17 jedzie do pracy. No i tak wygladal caly poprzedni tydzien no i w zasadzie ten weekend. Jednakze nastepny tydzien ma byc jeszcze gorszy bo TZt ma wyjezdzac do pracy o 16.30 wiec bedziemy sie widywac cale pol godziny.

No i wlansie... jestem starsznie zmeczona ta sytuacja. Doceniam to ze TZt sie stara i przynajmniej przyjezdza na ta godzine przed praca zeby sie tylko ze mna zobaczyc. Ale my w zasadzie nawet nie rozmaiwamy ze soba. Ja jestem taka zmeczona po pracy ze od razu bym zasnela najchetniej a on zaraz jedzie do pracy wiec nie mamy czasu na nic. Staram sie nie marudzic i byc wyrozumiala w zwiazku z ta sytuacja ale jestem nia na rpawde bardzo zmeczona. Pewnie powiecie ze powinnam sie cieszyc bo niektorzy nawet tego nie maja bo sie widuja tylko w weekendy ale my z TZtem nawet w weekendy sie nie widujemy jakos szczegolnie. Nawet jak nie rpacowal na nocki to i tak sie dosc malo widywalismy bo jeszcze te korki. Moj (i TZta) taki dobry kolega mowi "to zamieszkajcie razem" no tak wg mnie to swietny pomysl ale wg mojego TZta nie, bo przeciez sie nie utrzymamy, bo za co zyc bedziemy, bo cos tam. No ja pracuje on pracuje, fakt kokosow nie zarabiamy ale utrzymac bysmy sie utrzymali. Nie wiem czy ja przesadzam ze czuje sie tym zmeczona? Zeby nie bylo ja nie chce ani sie rozstawac ani nic, po prostu chcialam sie wyzalic i posluchac co wy sadzicie na ten temat? czy ja przesadzam?
Zmęczona, znaczy nie wyspana? to może zawsze wczesniej chodź spać :confused:
A widujecie sie to juz coś :ehem: może za bardzo sie przejmujesz, że ten czas wspólny wam tak mija nie wykorzystany do końca :confused:



xyoko - 2008-02-25 11:28
Dot.: zmeczona, zdolowana
  A ile macie lat? Jak długo razem jesteście?

Jeżeli skończyliście już naukę/ studia, oboje pracujecie, jesteście ze sobą już dłuższy czas, to wydaje mi się, że to dobra pora, żeby razem zamieszkać. Porozmawiaj o tym z TŻ jeszcze raz, na spokojnie. Policzcie wasze zarobki, zastanówcie się, ile potrzebujecie na życie i czy dacie radę się utrzymać.



nariatka - 2008-02-25 16:53
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez xyoko (Wiadomość 6704747) A ile macie lat? Jak długo razem jesteście?

Jeżeli skończyliście już naukę/ studia, oboje pracujecie, jesteście ze sobą już dłuższy czas, to wydaje mi się, że to dobra pora, żeby razem zamieszkać. Porozmawiaj o tym z TŻ jeszcze raz, na spokojnie. Policzcie wasze zarobki, zastanówcie się, ile potrzebujecie na życie i czy dacie radę się utrzymać.

zatem tak ja 22(prawie 23) on 25. Jestesmy razem rok i osiem miesięcy. Mi została obrona inzyniera a pozniej magister ale nie wiem czy dziennie czy zaocznie (to jeszcze kwestia podjecia decyzji). Ja uwazam ze to jest dobra pora na to zeby zamieszkac razem a przynajmneij sprobwac tutaj moj TZt ma opory i szereg argumentow przeciw (z ktorymi ja nie zgadzam sie do konca). rozmow na temat wpsolnego mieszkania bylo bardzo duzo i ja juz nie mam ochoty po raz kolejny wysluchiwac tych argumentow zeby tylko sobie psuc humor (wiem ze to moze brzmi egoistycznie ale na prawde jego argumenty sa czesto dosyc bolesne dla mnie bo zaczynam miec wizje ze nigdy z nim nie zmaieszkam). Co do tych rozmow to nie wygladaly one na zasadzie ze ja mowie: "zamieszkajmy razem bo ja tak chce" tylko byly to spokojne wywazone argumenty. Nawet dzis ta kwestia sie przewinela. Ja nie chce na niego naciskac ale strasznie mnie meczy ze nie mamy dla siebie czasu, ze w tygodniu nie ma nawet jednego dnia ktory w calosci albo wiekszosci moglibysmy spedzic razem.

aa i jeszcze odniosnie tych zarobkow. Tak jak mowilam nie sa one jakies gigantyczne ale wydaje mi sie (przynajmneij jak jakis czas temu to wyliczalismy) ze bysmy potrafili sie utrzymac.




nilla - 2008-02-25 17:13
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Trudno stwierdzić, ale uważam, że nie przesadzasz, po prostu nie przywykłaś do takiej sytuacji. Myślę, że powinnaś wszystko przyjąć na spokojnie. Wiadomo, że to męczące i wpływa na związek, ale przynajmniej się widujecie, widać, że Twojemu TŻ zależy, bo przecież inaczej by nie przyjeżdżał, on też pewnie jest zmęczony, a mimo to się stara, chociaż dla tych parudziesięciu minut. Ważne, że chcecie być razem i nie poddajecie się.
W związkach wiadomo - są różne sytuacje. Ja np. od 2 lat mieszkam z moim TŻ w odległości 640km. On studiuje w Lublinie, ja we Wrocławiu. Miał się przenieść po pół roku, roku, a teraz nagle wychodzi, że będzie minimum 2,5. Widujemy się raz w miesiącu na weekend i na święta... Wprawdzie byliśmy już ze sobą rok, zanim wyjechał na studia, więc nie jest to związek od początku na odległość. Ale czasem mam ochotę dać sobie spokój. Im dłużej się nie widzimy, tym gorzej się między nami układa. Mamy swoje studia, znajomych, mieszkania. Mimo to ciągle się staramy i celebrujemy te 2-3 dni w miesiącu, jakby to były co najmniej wakacje:)



nariatka - 2008-02-25 17:34
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez nilla (Wiadomość 6708838) Trudno stwierdzić, ale uważam, że nie przesadzasz, po prostu nie przywykłaś do takiej sytuacji. Myślę, że powinnaś wszystko przyjąć na spokojnie. Wiadomo, że to męczące i wpływa na związek, ale przynajmniej się widujecie, widać, że Twojemu TŻ zależy, bo przecież inaczej by nie przyjeżdżał, on też pewnie jest zmęczony, a mimo to się stara, chociaż dla tych parudziesięciu minut. Ważne, że chcecie być razem i nie poddajecie się.
W związkach wiadomo - są różne sytuacje. Ja np. od 2 lat mieszkam z moim TŻ w odległości 640km. On studiuje w Lublinie, ja we Wrocławiu. Miał się przenieść po pół roku, roku, a teraz nagle wychodzi, że będzie minimum 2,5. Widujemy się raz w miesiącu na weekend i na święta... Wprawdzie byliśmy już ze sobą rok, zanim wyjechał na studia, więc nie jest to związek od początku na odległość. Ale czasem mam ochotę dać sobie spokój. Im dłużej się nie widzimy, tym gorzej się między nami układa. Mamy swoje studia, znajomych, mieszkania. Mimo to ciągle się staramy i celebrujemy te 2-3 dni w miesiącu, jakby to były co najmniej wakacje:)
wiem i bardzo doceniam fakt ze mimo wszystko sie widzimy (wiem ze w tym czasie moglby sobie na spokojnie zjesc obiad czy chociazby sie zdrzemnac) i dlatego staram sie mu nie marudzic i nie smecic bo widze ze sie stara. Ale mimo wszystko to czasami mi jakos tak starsznie ciezko.

A tak swoja droga to podziwiam Ciebie i Twojego Tzta za to ze tak sobie radzicie mimo zwiazku na odleglosc:)



Wyrak - 2008-02-25 17:54
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Kurcze... wiesz, jak dla mnie to problemem jest dorosle zycie, bo ono niestety nie piesci, raczej smaga... :rolleyes:

Rozumiem ze sytuacja jest dla Ciebie niewygodna, sprobujcie jakos to wypracowac, ale badz gotowa na kompromisy i to, ze nie zawsze zycie bedzie wygladalo, jak byscie tego chcieli...



nariatka - 2008-02-25 17:57
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 6709372) Kurcze... wiesz, jak dla mnie to problemem jest dorosle zycie, bo ono niestety nie piesci, raczej smaga... :rolleyes:

Rozumiem ze sytuacja jest dla Ciebie niewygodna, sprobujcie jakos to wypracowac, ale badz gotowa na kompromisy i to, ze nie zawsze zycie bedzie wygladalo, jak byscie tego chcieli...

ech no ja zdaje sobie z tego sprawe ze takie jest dorosle zycie, tyle ze tez moj TZt sobie naklada az nadto obowiazkow . Ja na prawde nie chce byc postrzegana jako wymagajaca dziewczyna ktora sobie robi problem z niczego ale po prostyu czasem kazdego dopada jakis gorszy dzien, poza tym np wiem ze wszystko jednak mimo wszystko wygladaloby nieco inaczej jakbysmy jednak zamieszkali razem.



nilla - 2008-02-25 18:06
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Ojjj, nie zawsze jest różowo, zwłaszcza, że należę do kobietek, które potrafią pokazać pazurki:) Niekiedy zaborcze pazurki, niekiedy po prostu w złym nastroju:) Ale się staramy, szkoda by mi było taką długą drogę po prostu przekreślić z powodu komplikacji i nieporozumień.
A jeśli chodzi o obowiązki, to Twój TZ na pewno robi to, bo myśli o przyszłości. Na pewno wypracujecie jakiś czasowy kompromis:)



Wyrak - 2008-02-25 18:34
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez nariatka (Wiadomość 6709420) ech no ja zdaje sobie z tego sprawe ze takie jest dorosle zycie, tyle ze tez moj TZt sobie naklada az nadto obowiazkow . Ja na prawde nie chce byc postrzegana jako wymagajaca dziewczyna ktora sobie robi problem z niczego ale po prostyu czasem kazdego dopada jakis gorszy dzien, poza tym np wiem ze wszystko jednak mimo wszystko wygladaloby nieco inaczej jakbysmy jednak zamieszkali razem. Posluchaj, ale on nie naklada sobie dodatkowych obowiazkow, bo mu sie nudzi, czy woli je od Ciebie, tylko dlatego, ze musi, zrozum to...



nariatka - 2008-02-25 19:02
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 6709971) Posluchaj, ale on nie naklada sobie dodatkowych obowiazkow, bo mu sie nudzi, czy woli je od Ciebie, tylko dlatego, ze musi, zrozum to... no wyobraz sobie ze zdaje sobie z tego sprawe ze nie naklada sobie obowiazkow z nudy czy dla zabawy i rozumiem to bardzo dobrze.



Wyrak - 2008-02-25 20:11
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez nariatka (Wiadomość 6710321) no wyobraz sobie ze zdaje sobie z tego sprawe ze nie naklada sobie obowiazkow z nudy czy dla zabawy i rozumiem to bardzo dobrze. Nie chce bron Boze na Ciebie naskakiwac, ale ten watek odebralem tak, ze nie do konca to rozumiesz :rolleyes: No ale to zapewne moja bledna interpretacja.



nice6irl - 2008-02-25 20:28
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Sytuacja nie jest łatwa do rozwiązania, bo tak na dobrą sprawę to nie za wiele zależy od was samych. Więcej od waszych pracodawców i obowiązków.

Nie wydaje mi się, że jesteś zbyt wymagająca czy marudzisz. Po prostu nie przywykłaś do takich kontaktów z tż i braku czasu dla siebie.

Po pierwsze- nie zadręczaj się, po pewnym czasie sytuacja się wyklaruje. Bo tż chyba nie będzie wiecznie pracował na nocną zmianę?

Po drugie- doceniaj ten czas, który tż tobie poświęca i w jakiś sposób mu to wynagradzaj- chociażby wspominając o tym, bo inaczej uzna cię właśnie za taką marudzącą kobietkę.

Po trzecie- poinformuj go, że to, co się teraz dzieje jest dla ciebie bardzo trudne. Mało się widujecie, co pogarsza twoje samopoczucie. Spytaj, kiedy będzie gotowy z tobą zamieszkać.

Uważam, że jeśli jemu również przeszkadza to wszystko, to znajdziecie wspólny język i rozwiążecie problem lub go chociaż troszkę pomniejszycie. Głowa do góry :)



nariatka - 2008-02-25 20:37
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez nice6irl (Wiadomość 6711448) Sytuacja nie jest łatwa do rozwiązania, bo tak na dobrą sprawę to nie za wiele zależy od was samych. Więcej od waszych pracodawców i obowiązków.

Nie wydaje mi się, że jesteś zbyt wymagająca czy marudzisz. Po prostu nie przywykłaś do takich kontaktów z tż i braku czasu dla siebie.

Po pierwsze- nie zadręczaj się, po pewnym czasie sytuacja się wyklaruje. Bo tż chyba nie będzie wiecznie pracował na nocną zmianę?

Po drugie- doceniaj ten czas, który tż tobie poświęca i w jakiś sposób mu to wynagradzaj- chociażby wspominając o tym, bo inaczej uzna cię właśnie za taką marudzącą kobietkę.

Po trzecie- poinformuj go, że to, co się teraz dzieje jest dla ciebie bardzo trudne. Mało się widujecie, co pogarsza twoje samopoczucie. Spytaj, kiedy będzie gotowy z tobą zamieszkać.

Uważam, że jeśli jemu również przeszkadza to wszystko, to znajdziecie wspólny język i rozwiążecie problem lub go chociaż troszkę pomniejszycie. Głowa do góry :)
Zatenm tak:)
Nie zadreczam sie - po prostu ostatnio mam jakis gorszy humor

Czas doceniam i to bardzo i czesto mowie Tztwoi ze jestem mu wdzieczna ze mimo wszystko spotykamy sie chociazby na ta godzinke dziennie i nie marudze mu ani nie lamentuje

I on doskonale wie ze ta sytuacja nie jest dla mnie komfortowa co do gotowosci to on ebdzie gotowy wtedy kiedy bedzie pewny ze nasze zarobki beda wystarczajace (jednakze ja nie wiem jaka kwota jest ta wystarczajaca).

Dziekuje za wsparcie i dobre rady bo sa one na prawde bardzo pomocne:) no i ze nie postrzegacie mnie jako marudna, narzekajaca, czepiliwa dziewczyne;)



vretka - 2008-02-25 20:51
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 6709372) Kurcze... wiesz, jak dla mnie to problemem jest dorosle zycie, bo ono niestety nie piesci, raczej smaga... :rolleyes:

Rozumiem ze sytuacja jest dla Ciebie niewygodna, sprobujcie jakos to wypracowac, ale badz gotowa na kompromisy i to, ze nie zawsze zycie bedzie wygladalo, jak byscie tego chcieli...
Nic dodać, nic ująć ;)
Cytat:
Napisane przez nariatka (Wiadomość 6701110) Sytuacja wyglada tak. Od miesiaca zaczelam prace, podobnie jak moj TZt. No i sobie oboje pracujemy. Odkad zaczelismy to wiadomo ze mamy dla siebie nieco mniej czasu (on jeszcze udziela korepetycji) wiec zwykle sie widywalismy gzies o godzinie 19-20 do godziny 22.30. Jednakze teraz sytuacja ulegla zmianie, moj TZt zaczal [pracowac na nocki. W efekcie ja po skonczeniu pracy w domu jestem o 15.30 on przyjezdza do mnie na 16 i o 17 jedzie do pracy. No i tak wygladal caly poprzedni tydzien no i w zasadzie ten weekend. Jednakze nastepny tydzien ma byc jeszcze gorszy bo TZt ma wyjezdzac do pracy o 16.30 wiec bedziemy sie widywac cale pol godziny. Jak długo tego typu sytuacja będzie sie utrzymywać? Chodzi mi tutaj o pracę na noc. Może nie ma co dramatyzować i jest to jedynie okres przejściowy? ;) Jeśli nie, to na miejscu Twojego TŻ poważnie zastanowiłabym się nad takim trybem życia, bo w dłuższej perspektywie potrafi bardzo dać się w kość.
Cytat:
No i wlansie... jestem starsznie zmeczona ta sytuacja. Doceniam to ze TZt sie stara i przynajmniej przyjezdza na ta godzine przed praca zeby sie tylko ze mna zobaczyc. Ale my w zasadzie nawet nie rozmaiwamy ze soba. Ja jestem taka zmeczona po pracy ze od razu bym zasnela najchetniej a on zaraz jedzie do pracy wiec nie mamy czasu na nic. Staram sie nie marudzic i byc wyrozumiala w zwiazku z ta sytuacja ale jestem nia na rpawde bardzo zmeczona. Pewnie powiecie ze powinnam sie cieszyc bo niektorzy nawet tego nie maja bo sie widuja tylko w weekendy ale my z TZtem nawet w weekendy sie nie widujemy jakos szczegolnie. Nawet jak nie rpacowal na nocki to i tak sie dosc malo widywalismy bo jeszcze te korki. Moj (i TZta) taki dobry kolega mowi "to zamieszkajcie razem" no tak wg mnie to swietny pomysl ale wg mojego TZta nie, bo przeciez sie nie utrzymamy, bo za co zyc bedziemy, bo cos tam. No ja pracuje on pracuje, fakt kokosow nie zarabiamy ale utrzymac bysmy sie utrzymali. Nie wiem czy ja przesadzam ze czuje sie tym zmeczona? Zeby nie bylo ja nie chce ani sie rozstawac ani nic, po prostu chcialam sie wyzalic i posluchac co wy sadzicie na ten temat? czy ja przesadzam? A jakie konkretnie argumenty przedstawia Twój TŻ?

Sama jestem w bardzo podobnej sytuacji :rolleyes: Prawie 23 wiosny na karku, TŻ dwa lata starszy. Oboje pracujemy i studiujemy, dorabiam korkami. Jednak nie decydujemy się na wspólne zamieszkanie, ponieważ wychodzimy z założenia, że lepiej przemęczyć się nieco na garnuszku u rodziców i odłożyć jakieś pieniądze, by później nie dokładać sobie do zmartwień związanych z pracą i studiami, problemów związanych z prowadzeniem domu. Piszesz, że praca bardzo Cię męczy. Musisz liczyć się z tym, że przy wspólnym mieszkaniu dochodzą dodatkowe obowiązki i życie we dwoje nie polega jedynie na tym, że możecie się częściej przytulać ;)

Domyślam się, że planujecie wspólną przyszłość w rozumieniu nieco bardziej odległym niż najbliższe kilka lat. Nie wiem w jakiej sytuacji materialnej jesteście i czym dysponowalibyście na start, jednak może warto byłoby wziąć pod uwagę to, że czasami lepiej jest zacisnąć zęby i przemęczyć się przez jakiś czas odkładając pieniądze, by później nie rozpoczynać wszystkiego z pustymi rękami, niż płacić za wynajem mieszkania i liczyć grosz do grosza, byle przeżyć do pierwszego.

Uważam, że wspólne zamieszkanie to cudowna sprawa i nie mam nic przeciwko wynajmowaniu mieszkania na sam początek, ale może warto się zastanowić co potem ;) Bo takie wspólne zamieszkanie na hop siup, bo jest źle i niefajnie, wygląda mi na nieco niedojrzałe marudzenie i tupanie nogą :rolleyes:



nariatka - 2008-02-26 06:49
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez vretka (Wiadomość 6711844) Nic dodać, nic ująć ;)

Jak długo tego typu sytuacja będzie sie utrzymywać? Chodzi mi tutaj o pracę na noc. Może nie ma co dramatyzować i jest to jedynie okres przejściowy? ;) Jeśli nie, to na miejscu Twojego TŻ poważnie zastanowiłabym się nad takim trybem życia, bo w dłuższej perspektywie potrafi bardzo dać się w kość.
A jakie konkretnie argumenty przedstawia Twój TŻ?

Sama jestem w bardzo podobnej sytuacji :rolleyes: Prawie 23 wiosny na karku, TŻ dwa lata starszy. Oboje pracujemy i studiujemy, dorabiam korkami. Jednak nie decydujemy się na wspólne zamieszkanie, ponieważ wychodzimy z założenia, że lepiej przemęczyć się nieco na garnuszku u rodziców i odłożyć jakieś pieniądze, by później nie dokładać sobie do zmartwień związanych z pracą i studiami, problemów związanych z prowadzeniem domu. Piszesz, że praca bardzo Cię męczy. Musisz liczyć się z tym, że przy wspólnym mieszkaniu dochodzą dodatkowe obowiązki i życie we dwoje nie polega jedynie na tym, że możecie się częściej przytulać ;)

Domyślam się, że planujecie wspólną przyszłość w rozumieniu nieco bardziej odległym niż najbliższe kilka lat. Nie wiem w jakiej sytuacji materialnej jesteście i czym dysponowalibyście na start, jednak może warto byłoby wziąć pod uwagę to, że czasami lepiej jest zacisnąć zęby i przemęczyć się przez jakiś czas odkładając pieniądze, by później nie rozpoczynać wszystkiego z pustymi rękami, niż płacić za wynajem mieszkania i liczyć grosz do grosza, byle przeżyć do pierwszego.

Uważam, że wspólne zamieszkanie to cudowna sprawa i nie mam nic przeciwko wynajmowaniu mieszkania na sam początek, ale może warto się zastanowić co potem ;) Bo takie wspólne zamieszkanie na hop siup, bo jest źle i niefajnie, wygląda mi na nieco niedojrzałe marudzenie i tupanie nogą :rolleyes:

nie chce zmaieszkac razem z racji tego zeby sie czesciej poprzytulac (bo przytulamy sie z TZtem bardzoi czesto) nie jest to jakas niedojrzala decyzja spowodowana tym ze ja po prostu hcce bo nie podoba mi sie to jak jest teraz. Pragne tego i to bardzo i wiem ile dochodzi do tego obowiazkow bo juz mialam okazje mieszkac z chlopakiem i wiem jak to wyglada.

Praca na nocki moze miec dosc czesto miejsce choc nie za czesto. Teraz leci drugi tydzien takiego trybu pracy (plus weekendy) i przyszly tydzien mozliwe ze tez tak bedzie wygladal. Dodatkowo moj TZt dorabia na korkach (glownie zeby miec za co utrzymac auto). Nasza sytuacja jest taka jak wiekszosci mlodych ludzi -czyli mamy jakies tam male oszczednosci. Co do tego co bedzie pozniej tez przemyslalam to dosyc mocno i wydaje mi sie ze dalibysmy rade.



vretka - 2008-02-26 08:24
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Nariatko, skoro nic nie stoi na przeszkodzie, byście mogli razem zamieszkać, jakich argumentów używa Twój TŻ przeciwko takiemu rozwiązaniu?



kasiaberlin - 2008-02-26 15:43
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Z czasem przywykniesz do tego stanu rzeczy:cmok:



nariatka - 2008-02-26 16:02
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez vretka (Wiadomość 6714081) Nariatko, skoro nic nie stoi na przeszkodzie, byście mogli razem zamieszkać, jakich argumentów używa Twój TŻ przeciwko takiemu rozwiązaniu?
no glownie takich ze nie odlozymy pieniedzy ze nic z nich nie bedziemy mieli (w sumie tyle z wazniejszych;))



vretka - 2008-02-26 22:49
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez nariatka (Wiadomość 6718232) no glownie takich ze nie odlozymy pieniedzy ze nic z nich nie bedziemy mieli (w sumie tyle z wazniejszych;)) Mnie takie argumenty przekonują do tego, żeby przemęczyć się jeszcze nieco z rodzicami ;)



nariatka - 2008-02-27 15:42
Dot.: zmeczona, zdolowana
  Cytat:
Napisane przez vretka (Wiadomość 6723184) Mnie takie argumenty przekonują do tego, żeby przemęczyć się jeszcze nieco z rodzicami ;) no i tak tez nadal sie mecze mieszkajac z rodzina Tz mieszka ze swoja nie widujemy sie w zasadzie w ogole. Dosyc meczaca ta sytuacja.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl