wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...

wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...





coccinelle - 2006-12-23 08:49
wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  nie jestem specjalnie konfliktowa osoba. wiele po mnie po prostu splywa (napisalabym, ze jak po kaczce, ale wolalabym sie do tych ptakow nie porownywac)...

ale nie wszystko.

ogolnie moi znajomi sa ludzmi fajnymi, madrymi, atrakcyjnymi pod wieloma wzgledami...wiadomo-inaczej nie byliby moimi znajomymi.
w zwiazku z tym totalnie nie rozumiem, jak oni sobie dobieraja swoich partnerow (potencjalnie zyciowych oczywiscie).

wczoraj wudzialam sie z kumpela: ladna, inteligentna dziewczyna. jej nowy chlopak...aaaa!!! niewaznie, ze to nie moj typ. jego wyglad mi zwisa. wazne, ze moj TZ to najprzystojniejszy facet pod sloncem. to jest subiektywna opinia, wiadomo. ale...rozmowa z nim prawia, ze moje ego kuli sie i chowa pod stolem, zeby nie dotknely go macki glupoty. zwyczajnie glupi, lekko prostacki facet, ktory srednio umie sie poprawnie wyslowic po polsku a zasob slow ma mniejszy niz niektorzy znajomi pierwszoklasisci.
wkurza mnie.
ale nie powiem jej przeciez: sluchaj...twoj facet to baran. jestes z nim dla jakiejs draki?

nastepny aspekt tej sprawy to dziewczyny moich kumpli. czemu niektore singielki zakladaja watki o tym, ze "fajnych facetow juz nie ma"? otoz...dlatego, ze fajni faceci sa pozajmowani przez dziewczeta, ktore bynajmniej fajne nie sa. za to sa zazdrosne, zaborcze, zaleznie od przypadku glupie jak but lub przemadrzale jak cholera...i w dodatku zwykle usiluja zapakowac faceta pod swoj pantofelek na szpilce i zachowuja sie jak syjamskie rodzenstwo czy wesz na tylku-gdzie on, ram ona. inaczej sie nie da.

gdyby sie nad tym zastanowic, mozna byloby dojsc do wniosku, ze jakos tak rzadziej spotykam sie z kolegami, ktorzy polaczyli sie w pary z niezbyt fajnymi stworzeniami plci przeciwnej.

nie twierdze, ze zawsze partnerzy moich znajomych to sami idioci, ktorym najchetniej strzelilabym miedzy oczy z procy, ale przyznaje...zdarzaja sie tacy wsrod nich i bardzo mnie to wkurza.

macie podobnie?:)

zeby nie bylo, ze tak malo swiatecznie: wesolych. i zeby prezentow bylo duzo:)




misia00 - 2006-12-23 09:09
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  Ja mam podobnie nie przepadam za znajmoymi mojego faceta pomijajac ze nie widzimy sie czesto bo pracuja to jak sie spotkamy zle czuje sie w tym towarzystwie albo zarty ktore mnie wogole nie bawia albo dretwość.Teraz tez sylwester sie zbliza i nie ma zadnych planow bo nikomu nie chce sie ruszyc d***,Ja proponowalam super pomysl na sylwestra ale oczywiscie skrzywienie i krytyka a nic lepiego nie wymyslili wrecz idiotyczne pomysly.Zle sie czuje w ich towarzyswtie czuje jakbym nie nadawala na tych samych falach i jakby traktowali mnie z gory chyba bylo mojego faceta bardziej lubli w koncu barzdiej pasowala do ich grona.



lain - 2006-12-23 09:14
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  na szczescie nie mam takiego problemu. moi znajomi dobieraja sobie partnerow bardzo podobnych do siebie zarowno intelektem, poczucie humoru jak i stylem zycia, wiec nie mam problemu z ich akceptacja. ostatnio qmpela przedstawila mi swoja nowa milosc (Francuz z Irlandii:D) i tak sie zgralismy, ze zgodnie przeszalelismy cala noc :)
raczej bardziej przeszkadzaja mi niektorzy durni koledzy mojego TŻa :lol: ale to juz temat na odrebny watek :)

Cytat:
Napisane przez misia00 (Wiadomość 3304696) Ja mam podobnie nie przepadam za znajmoymi mojego faceta ale to chyba watek o partnerach naszych znajomych :D



laylaaa - 2006-12-23 09:16
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  mam taka znajoma, ktora ze swoim chlopakiem rozstaje sie z roznych dziwnych powodow, np on ja rzuca, bo chciala isc z kolezankami do klubu bez niego albo brzydko sie podczas klotni czy zwyklej wymiany zdan odezwala. po kilku dniach pyta przez smsa, czy moze do niej przyjechac, ona zawsze sie zgadza i do siebie wracaja, a za dwa tygodnie znowu.
natomiast facet drugiej znajomej jest tak "spantoflowany", ze potrafi ja przepraszac za cos, co jest jej wina, bo sie boi, ze ona sie wkurzy.

zreszta.. moj zwiazek tez nie jest idealny i pewnie ktoras z blizszych kolezanek moglaby tu niezle najezdzac na mojego TZta, ale zostawny to:D

wesolych swiatttt :)




coccinelle - 2006-12-23 09:19
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  nieee...na mojego TZ nie gadaja. on jest po stronie dziewczyn:)



misia00 - 2006-12-23 09:24
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  no to sie do tego tez tyczy Bo nie spedzilismy boskiego sylwetra moich marzen bo dziewczyna kumpla mojego faceta powiedziala ze ona niechce:eek: ze jej sie ten pomysl nie podoba.A lepszego nie wymyslila jak umie myslec:p:



zizou - 2006-12-23 09:31
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  moja przyjaciolka miala durnego faceta. byl przemadrzalym snobem ktory traktowal ja jak, no jak szmate. a ona sie na to zgadzala. ot, chory, toksyczny uklad. na szczescie doszla do wniosku, ze z tym facetem przyszlosci nie bedzie, ze jest zbyt durny a ona zbyt inteligentna. i chwala jej za to. ze kopnela go w tylek i powiedziala 'nigdy wiecej'.

z kolei bliski kumpel ma okropna dziewczyne [zeby nie bylo, ze tylko faceci sa zli :P]. on zrobil sie strasznym pantoflarzem. a taki nie byl. bo znam go n-lat. ona potrafi go tak wykorzystac ze czasami mi sie slabo robi. mowie mu, ze stac go na lepsza dziewczyne, ze przeciez jest fajnym, madrym facetem. ale on mowi, ze juz sie do niej przyzwyczail... i tu rece oapdaja. z nim czas spedzac uwielbiam. z nimi juz nienawidze.

a poza tymi dwoma wyjatkami moi znajomi maja strasznie fajnych partnerow :)



coccinelle - 2006-12-23 09:34
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  my na szczescie nie czujemy presji spedzania sylwestra z jakimis znajomymi. spedzimy go sami i bedzie bardzo fajnie.

juz od dawna chcemy tego dna robic wielkie nic:)



ghana - 2006-12-23 09:41
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  mam podobna sytuacje. Ostatnio spotkalam kolezanke(dziewczyna bardzo wygadana i atrakcyjna), mowila o swoim TZ ,ktorego za wszelka cene chciala mi przedstawic. Zgodzilam sie umowilysmy sie na wspolne spotkanie, no i coz... przyszedl z nia maly kurdupel,w fotochromach,swetrze na "kononowicza" i berecie z antenka. Na dodatek jesli w ogole cos mowil to wylacznie na temat komputerow. Totalna porazka.



paolla - 2006-12-23 09:46
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  ech... całe szczęście, irytuje mnie tylko jeden partner koleżanki... ale za to jak! nie mogę na niego patrzeć, nie mogę słuchać jego durnego śmiechu, każda minuta spędzona w jego towarzystwie włącza we mnie agresję... nie moge się nadziwić, że taka inteligentna dziewczyna związała się z bucem, jakich mało.

od razu lepiej:D



misia00 - 2006-12-23 09:46
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  Cytat:
Napisane przez coccinelle (Wiadomość 3304799) my na szczescie nie czujemy presji spedzania sylwestra z jakimis znajomymi. spedzimy go sami i bedzie bardzo fajnie.

juz od dawna chcemy tego dna robic wielkie nic:)
A moj mezczyzna stwierdzil ze sylwester w dwojke to sa nudy i woli ze znajmomymi sie spotkac(czytaj pic):(



Camilla - 2006-12-23 10:05
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  Do większości partnerów moich znajomych nie mam zastrzeżeń, ale są dwie kumpele które moim zdaniem wybrały nieodpowiedniego TŻ. Jednego miałam okazje poznać, ba nawet być na imprezie, drugiego znam tylko z opowiadań , ale z tego co mówi, to facet już mi sie nie odpowiada, zwłaszcza jego niektóre wobec kumpeli zachowania, on jest dojrzałym mężczyzną, a zachowuje się czasami jak gówniarz. Co do tego faceta kumpeli, którego na nieszczęście miałam okazje poznać, to nie mogę pojąć jak taka ładna i inteligentna dziewczyna mogła wdać się w związek z takim bufonem, który wszystko wie najlepiej, zachowuje się na imprezie jak prostak i wypowiada na głos niezbyt mądre i prostackie komentarze (facet po studiach który ma tzw. poważną i odpowiedzialną prace :rolleyes: ). Ja po pięciu minutach od poznania go miałam ochote tego palanta walnąć w łeb i potrząsnąć nim solidnie, nawet popyskować, nie zrobiłam tego jednak, bo poznałam go na urodzinach przyjaciółki i nie chciałam robić jej przykrości, podobnie było z moim TŻ, po 30 minutach jak kumpela pojawiła sie na urodzianch przyjaciółki ze swoim TŻ, zakomunikował że musimy już lecieć bo....( i tutaj podał jakąś tam przyczyne której nie pamiętam już). Jak wyszliśmy to zjechaliśmy kolesia ods góry do dołu.
Co do mojego TŻ to na szczęscie wszystcy moi znajomi bardzo go lubią, za to mojego ex żadko kto lubił, a ja się zastanawiam co ja takiego w nim widziałam? No cóż miłośc jest slepa, dlatego na karb tego powiedzenia zrzucam irracjonalne wybory moich dwóch koleżanek.
Ja również życze wam radosnych świąt :cmok:




lain - 2006-12-23 10:25
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  Cytat:
Napisane przez misia00 (Wiadomość 3304853) A moj mezczyzna stwierdzil ze sylwester w dwojke to sa nudy i woli ze znajmomymi sie spotkac(czytaj pic):( ooo moze wyrosnie... albo mu sie to kiedys znudzi...
moj TŻ wrecz marzy o sylwestrze w dwojke, gdzies w domku w gorach - tylko my i takie tam:), tylko ze jak na razie co roku w Sylwestra pracuje :(



ahinsa - 2006-12-23 10:50
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  Niestety wiem o co kaman - mam ten problem :rolleyes:
Moja kolezanka: bardzo atrakcyjna, inteligentna, mądra, sympatyczna, przedsiębiorcza, asertywna babka. Jej kolo: arogancki, chamski, przemądrzały, przeintelektyalizowany, agresywny.

Poznałam kolesia na imprezie. My juz bylysmy na miejscu, on mial dojechac. Kolezanka, nieco roztrzepana, podala kolowi zeby wysiadl przystanek dalej niz w rzeczywistosci powinien. Maly bląd. Niegroźny. Kolo strzelił focha giganta. Przez caly wieczor prawie sie nie odezwal, w pubie usiadl i zaczal czytac gazete :cool: zbywał ją półsłówkami, gdy próbowała go przeprosić był jeszcze bardziej wściekły. Postawił mi piwo a kumpeli kazał sobie samej kupić :rolleyes: Po półtorej godziny wyszedł - bo był b. zmęczony. Zero buziaczka, zero papa, zero niczego.

Miałam tez nieprzyjemnośc mieszkać z tą parką kilka miesięcy. Krzyczał na nią, wyzywał od idiotek, potrafił kazać sie jej przebrać przed wyjsciem na miasto bo "brzydko wyglądała" :eek: Miała mu gotować i sprzątać, bo on ciezko pracuje, a ona sie na to godzila! Spoznila sie z obiadem kwadrans - foch. Zapomniala o czyms - wrzask. Codziennie krytykował zrobiony przez nia obiad.
Kolo w ogole wszystkich traktuje jak idiotów, patrzy na nich z góry, nie daje sie z nim żyć. Zrywali ze soba kilka razy. No ale są przeciez ze sobą juz prawie 7 lat - czym sie kolezanka strasznie szczyci...

Przezylam to dzielnie, nic nie mowilam. I nie powiem, bo z kolezanka jakio takie relacje chcialabym utrzymac... a ona go broni jak lwica.



Luba - 2006-12-23 10:55
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  Nie mam takich problemów, bo i znajomych mam od wielu lat tych samych, znamy się wszyscy jak łyse konie i nikt nie odstaje. Poznawalismy się wszyscy jeszcze w liceum albo na studiach, dobieralismy sie w pary raczej inteligentnie i nie ma na co narzekać :-) I wszyscy jesteśmy juz "w parach" od wielu lat, podejrzewam, ze teraz gdyby sie któras z tych par rozwiodła (tfu, tfu) to dopiero byłoby nieszczęscie dla wszystkich. Bo nowi partnerzy to chyba nie byliby przyjeci zbyt cieplutko. :-)

Ale przypomniało mi się, jak kiedyś jednen z naszych bardzo bliskich kumpli przyprowadził na impreze dziewczynę. Ładna, miła, inteligentna ale... zero poczucia humor, nie łapała dowcipów, nic. Nikt się przy kumplu nie odzywał ale wszyscy sie meczyli z nią strasznie i nikt jej nie lubił. Bo u nas poczucie humoru jest w wielkiej cenie. Chłopak sie z tą dziewczyna ożenił a my zgrzytalismy zębami, jak nas nie słyszał. :-) Ale po jakims czasie zaczęlismy zauważać, ze ona zaczyna sie zmieniać, że coś tak jakby zaczyna łapać. Chyba mielismy na nią dobry wpływ, bo teraz juz spokojnie odbiera na tych samych falach co reszta towarzystwa. Trochę to potrwało (parę lat :D) ale najważniejsze, ze my mielismy cierpliwośc a ona chęci. Bo przeciez ona wsród nas tez pewnie źle się czuła na poczatku. A nie odciagnęła kumpla od jego towarzystwa, tylko próbowała sie do nas dostosować. Nie kazdy ma tyle w sobie checi i odwagi.

Zwykle nowa osoba w towarzystwie czuje sie niezbyt pewnie, ale zawsze jest nadzieja, ze zechce się dostosować. :D A jak nie to zawsze jest nadzieja, ze dany osobnik odpadnie i zostanie wymieniony na lepsza wersje. :D Bo ja jednak, mimo wszytsko, jestem zwolenniczką dobierania sie w pary nie na zasadzie przeciwieństw lecz podobieństw partnerów.



traci - 2006-12-23 13:17
Dot.: wkurzajacy partnerzy naszych znajomych...
  Ja kiedys mialam taka dobra kolezanke nazwalabym ja przyjaciolka ale chyba nia nie byla...Pozsnala faceta no i dobrze ja tez kogos mialam ,ale facet to mial dopiero dziwny charakter ,no ale po kolei.Na poczatku moja kolezanka nie za specjalnie do niego cos tam miala no ale spotykala sie z nim.On bywal u niej coraz czesciej i dluzej siedzial ,dziewczyna z czasem oszala na jego punkcie (ja na poczatku tez go lubilam).Potem doszlo do tego ze jak ona konczyla zajecia np o 14 to leciala do domu bo on zaraz do niej przyjedzie i bedzie siedzal do nocy.Ja coraz rzadziej do niej chodzilam bo nie chcialam im przeszkadzac ,on jej nie pozwalal bez siebie nigdzie wychodzic (oczywiscie on chodzil sobie po kolezankach ale ona nawet do mnie nie mogla przyjsc) Normalnie oplotl ja jak trujacy bluszcz.Przestali ja odwiedzac inni znajomi bo mieli go tez dosc no i on tez nie byl zadowolony ze ktos do niej przychodzi.Zaszla w ciaze i wzieli slub i co sie okazalo????Facet juz po miesiacu zmienil sie nie do poznania (chociaz wszyscy jej to mowili wczesniej ze on udaje ona nic nie widziala zauwazyla to dopiero po slubie jak zrobil sie jescze gorszy) przestal sie prawie do niej odzywac ,po pracy jezdzil sobie nie wiadomo gdzie wracal pozno do domu ,zaczal ja wyzywac o niewiadomo o co.Kiedys ja odwiedzialam i mi sie zalila ze on sie tak zmienil ,ze nie jest juz tak jak kiedys bylo.Nie pisal jej juz slodkich sms ani nie siedzial przyklejony do niej jak klej no ale powiedzialm jej ze to nie moglo trwac wiecznie co ona mysla???Facetowi ja zaczynalam przeszkadzac chociaz juz jej nie odwiedzalam no ale przeszkadzaly mu moje sms (nie wysylalm ich zbyt czesto) i to ze ona czasem jak on byl w pracy to przyszla do mnie.Teraz niewiem jak jest z nimi wiem ze ponoc sa razem.Rozmawialam z latem bo chcialam jej pokazac moja coreczke niby chciala sie zobaczyc ale juz nie zadz do mnie ,pewno jej nie pozwolil, nawet na kzyczenia swiateczne nie odp.Przykro mi czasem jest bo mimo wszystko bardzo ja lubie...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl