Udane polowanie

Udane polowanie





iwona1229 - 2003-09-14 14:23
Udane polowanie
  Uwielbiam chodzić do sklepów z używaną odzieżą, wyszkuać coś, co będę miała tylko ja i nie spotkam swojego klona na ulicy. Właśnie wczoraj kupiłam sobie spodnie Levisa, brązowe do pół łydki za 4 złote, sukienkę czarną, krótką, idealnie do mnie dopasowaną za 4,50 zł, świetną spódniczkę w brązową kratkę, plisowaną, najmodniejszy fason, ale moja jest niepowtarzalna, za 12 złoty, kaszkiet w ciemną kratkę za 3 zł, a co zabawne widziałam podobny w Galerii Centrum za 149 zł i rozpaczałam, że sobie takiego nie mogę kupić (byłabym w stanie wydać tyle, ale rodzinka by mnie oskalpowała).
Nie ma jak udane polowanie na poprawę humoru.




Iwonalodz - 2003-09-14 14:26

  Moje udane polowania na poprawę humoru kończą się przeważnie pustym portfelem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif



iwona1229 - 2003-09-14 16:54

  Znam ten ból. Jak wracam do domu to sobie myślę: uduszą mnie czy nie. Mam 18 lat, nie pracuję, więc kasę dostaję od rodziców. Czasami tak poszaleję, że szkoda gadać. Ubieram się głównie w sklepach dość drogich, czasami tylko w takich z używaną odzieżą, jak mam ochotę kupić coś wyjątkowego. Zresztą jak kupię coś za kilka, kilkanaście złotych i nie będę w tym chodzić, mała strata, a ile razy kupiłam coś cholernie drogiego i potem leżało na dnie szafy.
Miałabym znacznie większe pole do popisów gdyby nie szkoła. Wiadomo, że są pewne standardy.
Uważam, że mam dobry gust, a w sumie to najważniejsze. Wiele razy słyszałam od rodzinki jakie to okropne ubranie sobie kupiłam, a mi się podoba i nie obchodzi mnie to co myślą inni.
Z drugiej strony mam czasami wyrzuty sumienia, kiedy jednego dnia wydam tyle, ile całe rodziny mają na cały miesiąc. Albo, że ludzie głodują a ja sobie kupuję kolejny drogi błyszczyk, akurat błyszczyków mam w nadmiarze.



aferka - 2003-09-15 12:46

  Ja z kolei w 90% mam rzeczy z "ciucholandów". Nie cierpię gdy kupię sobie coś w "normalnym" sklepie a za chwilę okazuje się, że pół miasta chodzi w tym samym. A w ciucholandzie mogę upolować coś innego, taniego a przy tym często firmowego dużo lepszej jakości niż rzeczy bazarowe. Upolowałam już na przykład kilka rzeczy Orsey'a, dzwony Mark's & Spencer, dzwony Pimkie, kilka par spodni Esprit + kilka koszulek tejże firmy i wiele wiele innych fajnych ciuchów. A że cierpię na przewlekły kryzys finansowy - mam przyjemne z pożytecznym i wszystko gra.




iwona1229 - 2003-09-15 15:08

  Okteślając procentowo to ok. 2-5% moich ubrań pochodzi z tzw. ciucholandów. W normalnych sklepach bardzo trudno jest kupić coś wyjątkowego, w tych droższych to już inna sprawa, moich znajomych nie stać na takie rzeczy i jak coś kupuję to pewne, że nikt nie będzie tego miał. Czasami to też kwestia odwagi, jest wiele takich ubranek dostępnych, ale nie kupowancy przez nikogo. Mogę do nich zaliczyć cudowną czarną bluzkę z wiskozy z koronką przy dekoldzie (sięgającym tak głęboko, że trzeba nosić specjalny stanik) i rękawkach, kupiłam ją w Galerii Centrum za jedyne 45 zł, super jakość, a o efekcie już nie wspomnę.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl