:( jak sobie z tym radzić...

:( jak sobie z tym radzić...





Nadinee_ - 2010-03-30 20:28
:( jak sobie z tym radzić...
  Drogie wizażanki!
Drecze Was swoim problemem bo aktualnie prawda jest taka, że nie mam z kim tutaj blisko o tym porozmawiać.
Sprawa wygląda tak:
Wydawałoby sie , że wszystko u mnie w porządku. Mam rok przerwy w nauce ponieważ nie dostałam sie na wymarzone studia i poprawiam wynik matury aby tym razem mi sie udało iść tam gdzie bardzo chce ale poza tym jestem przecież zdrowa, moge chodzić , mam sie w co ubrać itd... A jednak problem jakiś jest... Dotyczy on moich relacji z rodzicami... Było mi strasznie głupio , że nie poszłam na studia bo oni mieli do mnie o to pretensje , obarczali mnie winą, że mogłam poskładać na wiekszą ilość kierunków na różnych uczelniach (złożyłam na ten który mnie najbardziej interesuje ponieważ nie chciałam iść na studia tylko po to żeby iść...). Ponieważ siedze w domu, staram sie jak moge- każdego dnia sprzątam, gotuje obiad itp. Jednak moi rodzice... a szczególnie mój tata, nie są ze mnie zadowoleni... Ja wiem, że nie musze spełniać cudzych oczekiwań... ale to są moi rodzice.. przykro mi przeokropnie kiedy widze , że tak wiele im we mnie przeszkadza...
Mam młodszego brata ( 2 lata róznicy) , który świetnie gra na gitarze.. Rodzice przed wszystkimi go chwalą.. nie dziwie sie, chłopak gra świetnie..
Jednak nigdy nie zapomne moich 18 urodzin, kiedy przyjechała rodzina i moi rodzice poprosili brata zeby pogral troche - wszyscy zachwycali sie nim, wypytywali o to jak tam u niego.. a ja siedzialam w kuchni i tylko co pare minut stawałam w drzwiach i myślałam o tym , że mną nie można sie pochwalić.. Bardzo strasznie sie z tym czuje... i nie potrafie poradzić sobie z emocjami.. czesto płacze w pokoju kiedy nikt nie widzi bo mam żal do siebie za to , że nie jestem "fajna" . Chciałabym jakoś pozytywnie zwócić na siebie uwage rodziców...ale z drugiej strony mam do nich mały żal... bo czuje sie tak jakby spisali mnie na straty...
Bardzo Was przepraszam , że tak okropnie sie rozpisałam, ale nie potrafie opisać tego krócej..
Bede wdzieczna za każdą rade i opinie.. Pozdrawiam Was serdecznie !




moniaszelki - 2010-03-30 20:58
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  hej ;>
przykro troche, widać że bardzo ci zależy.
nie badz zazdrosna o brata. ty na pewno tez masz jakies pragnienie wewnatrz serca, ktore trzeba tylko uwolnic by otworzylo sie jak kwiat!

mysle ze gra nie jest warta swieczki. ludzi nie zmienisz, rodzicow tez nie :D..ja tez wiele lat chcialam im imponowac itd...az sie nauczylam robic wsyzstko dla siebie, nie dla nich. rob to, co tobie sprawia przyjemnosc..nie staraj sie o ich wzgledy, bo oni moga byc tacy z natury ze nie mowia o emocjach..
gotuj dla siebie, wymyslaj rozne potrawy <jesli oczywiscie lubisz gotowac> ale przede wszystkim spelaniaj marzenia, pragnienia - te prawdziwe.

moze zapisz sie na wolontariat?
zycze powodzenia ;** i nie smuć się, nie warto



aneszna - 2010-03-30 21:22
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  a nie probowalas rozmawiac o tym z rodzicami?
przeciez to nie fair z ich strony faworyzowac jedno dziecko a drugie w odstawce.



Nadinee_ - 2010-03-30 21:34
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Cytat:
Napisane przez aneszna (Wiadomość 18248831) a nie probowalas rozmawiac o tym z rodzicami?
przeciez to nie fair z ich strony faworyzowac jedno dziecko a drugie w odstawce.
Kiedyś próbowałam.. ale mój tata uważa, że sobie roje jakieś bzdury...Nawet już nie mam siły o tym pisać.. Ten rok spedzony w domu to dla mnie prawdziwa meka choć bardzo przykro mi , że musze to mówić.. bo kocham rodziców i powinnam cieszyć sie że mieszkam z nimi itd.. ale tak nie jest.. Mam problem ze sobą przez to.. bo zauważyłam w swojej głowie myśli w stylu "jeszcze zobaczymy." albo "kiedyś udowodnie Wam, że świetnie sobie radze " albo też "jak wyjade w koncu na studia to zauważycie różnice.." bo uważam , że bardzo dużo robie w domu - mama kiedy przychodzi z pracy ma gotowy obiad i posprzątany cały dom.. ona uważa , że to normalne obowiązki wiec nie musi mnie za to chwalić... Eh..niby ma troche racji.. ale i tak mi przykro... bo chodzi tylko o docenienie.. bo nigdy nie wypominam im tego co robie, bo ja chce im pomagać.. ale kiedy mama mowi przy np mojej babci ze "tylko ona cos robi w tym domu (mama)" to mi przykro...chociaż jej tego nie mówie bo mi głupio bo to tak jakbym jej wypominała , że ja coś robie..
Ehh.. a może ja faktycznie przesadzam..




Asienka187 - 2010-03-30 21:41
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  A co robiłaś przez ten rok oprocz gotowania obiadków i sprzatania? Miałaś jakas prace? Chodziłaś na jakieś kursy?



aneszna - 2010-03-30 21:41
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  alez wcale nie przesadzasz, wcale ci sie nie dziwie.
mama moglaby choc czasem cie pochwalic, bo nie zdaje sobie sprawy jakie to budujące, szczegolnie ze siedzenie w domu jest dosc frustrujące /wiem cos o tym siedzialam 3 lata w domu w czasie studiow/. przeciez ty zyjesz tym co w tv i co bedzie na obiad pewnie.

powinnas moze poszukac sobie jakiejs pracy, wyjsc czasem gdzies z kolezankami, zapisac sie na jakis kurs/jesli kiepsko z kasą to z up są kursy lu unii europejskiej/

wtedy minie ci to poczucie niedocenienia, lepiej sie poczujesz.

a przede wszystkim trzymaj sie, i pamietaj ze bedzie lepiej.:cmok:



Nadinee_ - 2010-03-30 21:47
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Cytat:
Napisane przez Asienka187 (Wiadomość 18249359) A co robiłaś przez ten rok oprocz gotowania obiadków i sprzatania? Miałaś jakas prace? Chodziłaś na jakieś kursy? Chciałam szukać pracy , powiedziałam o tym rodzicom i miałam juz na oku kilka ofert, ale rodzice powiedzieli, że nie chcą zebym szła do pracy, ze mam sie uczyc zeby tym razem isc na studia...

---------- Dopisano o 22:47 ---------- Poprzedni post napisano o 22:44 ----------

Cytat:
Napisane przez aneszna (Wiadomość 18249369) alez wcale nie przesadzasz, wcale ci sie nie dziwie.
mama moglaby choc czasem cie pochwalic, bo nie zdaje sobie sprawy jakie to budujące, szczegolnie ze siedzenie w domu jest dosc frustrujące /wiem cos o tym siedzialam 3 lata w domu w czasie studiow/. przeciez ty zyjesz tym co w tv i co bedzie na obiad pewnie.

powinnas moze poszukac sobie jakiejs pracy, wyjsc czasem gdzies z kolezankami, zapisac sie na jakis kurs/jesli kiepsko z kasą to z up są kursy lu unii europejskiej/

wtedy minie ci to poczucie niedocenienia, lepiej sie poczujesz.

a przede wszystkim trzymaj sie, i pamietaj ze bedzie lepiej.:cmok:
Ehh, dziekuje za dodanie otuchy.. z pracą jest jak juz napisałam wyżej... niestety..
A nie chce rodzicom pokazywac ze stawiam na swoim bo nasze stosunki bardziej sie pogorszą...
Nie mam za bardzo z kim wychodzić.. znajomi wyjechali na studia.. czasem tylko jakiś kontakt drogą internetową..



wesna - 2010-03-30 22:26
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Przecież znajdujesz się w sytuacji przejściowej, tak? Nie rozumiem podejścia Twoich rodziców, bo przez ten rok mogłaś faktycznie iść do pracy i mieć dodatkową pozycję w CV, a tak zmarnowałaś go na robieniu obiadków i sprzątaniu.

Poprawisz maturę, zdasz na studia i będziesz z siebie dumna. Myślę, że za bardzo się przejmujesz i faktycznie sobie coś uroiłaś - czy rodzicie w jakikolwiek sposób (werbalnie, lub niewerbalnie) dają Ci znać, że jesteś gorsza od brata?



Unforgiveable - 2010-03-30 22:44
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  najlepiej jak wyjedziesz gdzieś daleko na studia zobaczysz jak zatęsknią i na pewno wszystko się odwróci



opo - 2010-03-30 23:39
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Miałam kiedyś podobną sytuację. Jestem pewna, że rodzice Cię bardzo kochają i z pewnością tak samo bardzo jak twojego brata. Nie wszyscy są wylewni, a poza tym oni martwią się o twoją przyszłość. Przerwa w nauce (na dodatek roczna) to faktycznie nie jest najlepszy pomysł, bo łatwo można się przestawić i później już się tak bardzo nie chce uczyć. Ale widzę, że jesteś ambitna i na pewno wszystko dobrze Ci się ułoży.

Natomiast jeśli chodzi o relacje z rodzicami, w moim przypadku wszystko zmieniło pójście na studia i tym samym praktycznie wyprowadzenie się z domu. Nigdy nie zapomnę jak mój tato się popłakał, gdy odwoził mnie do nowego wtedy dla mnie miasta. Pierwszy raz w życiu widziałam jak płakał i to mi wystarczyło. Na początku przyjeżdżałam co weekend do domu, później coraz rzadziej. Od tego momentu co chwilę słyszę jak bardzo mnie kochają, że tęsknią, że są ze mnie dumni i tak dalej. Wcześniej to się w ogóle nie zdarzało. Teraz bardzo często z nimi rozmawiam i mamy naprawdę świetny kontakt. Wiadomo jak to w rodzinie zdarzy nam się pokłócić o drobiazgi ale to są tylko nic nie znaczące wątki.

Tak to już jest że ludzie "nie doceniają" tego co mają na co dzień. Ale wiesz mi, to nie znaczy, że kochają Cię mniej niż brata.

Ja nigdy nie odważyłam się na ten temat rozmawiać z rodzicami, bo nie chciałam zrobić im przykrości i tłumiłam to w sobie, co też nie było dobre i również nie miałam długo z kim o tym porozmawiać (internet też nie był wtedy taki powszechny), ale na studiach poznałam wyjątkową osobę, z którą mogłam o tym porozmawiać i to naprawdę pomaga.

Wierzę, że i Ty w końcu porozumiesz się ze swoimi rodzicami. Przede wszystkim się nie poddawaj i nie wmów sobie, że Cię nie kochają, czy kochają mniej, bo to z pewnością jest nie prawda.

Nie poddawaj się. Życzę Ci wszystkiego dobrego. Przede wszystkim abyś dostała się na swoje wymarzone studia i abyś mogła się spełnić w tym co kochasz. Zazdroszczę Ci tego, że wiesz co chcesz robić w życiu i że do tego uparcie dążysz. Oby tylko tak dalej.

Przepraszam, że się tak rozpisałam :), ale dla mnie to też jest ważne.

Pozdrawiam Cię serdecznie. Powodzenia :cmok:



cynamonowe - 2010-03-31 01:01
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Och, też przez liceum miałam podobnie, ile bym nie zrobiła, wszystko było na "nie" i "za mało". Dokładnie tak samo, jak u opo. Swoje się napłakałam, ale wybyłam z domu na studia i od razu relacje zaczęły być zdrowsze.

Rozwiązania masz dwa (trzy):
a) opcja drastyczna i wymagająca samozaparcia: machnąć na wszystko ręką i przestać się starać tak o akceptację rodziców; nie robić obiadków, nie sprzątać! skoro masz się uczyć do egzaminów, siedź w książkach i tyle, odwróć kota ogonem i użyj argumentu nauki jako korzyści dla siebie,
b) zagryź zęby, ciągnij wszystko dalej tak, jak jest i próbuj dotrwać do wyjazdu na studia,
c) połącz oba powyższe, tzn. pomagaj w domu, ale przestań się tak starać; wyjdź trochę do ludzi, ktoś podrzucił pomysł wolontariatu, może jakaś praca na pół etatu? Argument rodziców, że praca przeszkodzi Ci w nauce zawsze można obalić -- pełen etat zajmuje 8-9h, poza tym ma się jeszcze popołudnia, wieczory i weekendy; praca na część etatu zajmowała by jeszcze mniej, a wyrwałabyś się z domu. Chyba nie siedzisz codziennie nad książkami 8h :)?



Tequilka_84 - 2010-03-31 07:12
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Nie da sie machnac ma to ręka... Ja mialam tak samo z matka,moj brat starzy o 4 lata byl aniolkiem a rzeczywiscie nic nie robil, ja bylam najgorsza, nic nie robilam. ciagle slyszalam " pewnie xxx pomaga rodzicom " i tym podobne. A ja robilam wszystko zeby ona byla zadowolona. Nie wytrzymalam-w wieku 16 lat prznioslam sie na poddasze-zagracone, tylko 1 pokoj w miare. wyremontowalam sobie sama wszystko , gdy konczylam lazienke braklo mi pieniedzy na baterie i wanne-kupila mi ja. Wypominala mi to przez dlugi czas...

Minelo 4 lata jak z nia nie rozmawiam (ale to juz inna bajka), wydaje mi sie ze do konca zycia bede miec do niej zal za to wmawianie mi ze jestem najgorsza, ze nic nie robie, ze nikt ze mna nie wytrzyma itd

Jedynie wyjscie to porazmawiac z nimi szczerze-wiem ze to jest ciezkie. Musicie porozmawiac!!! innaczej dalej to bedzie siedziec w Tobie i bedziesz sie dolowac. Olać calkowicie sie nie da, mozna sie troche odciac ale to i tak nic nie da na dluzsza mete.



daafnee - 2010-03-31 08:29
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Cytat:
Napisane przez Nadinee_ (Wiadomość 18247243) Drogie wizażanki!
Drecze Was swoim problemem bo aktualnie prawda jest taka, że nie mam z kim tutaj blisko o tym porozmawiać.
Sprawa wygląda tak:
Wydawałoby sie , że wszystko u mnie w porządku. Mam rok przerwy w nauce ponieważ nie dostałam sie na wymarzone studia i poprawiam wynik matury aby tym razem mi sie udało iść tam gdzie bardzo chce ale poza tym jestem przecież zdrowa, moge chodzić , mam sie w co ubrać itd... A jednak problem jakiś jest... Dotyczy on moich relacji z rodzicami... Było mi strasznie głupio , że nie poszłam na studia bo oni mieli do mnie o to pretensje , obarczali mnie winą, że mogłam poskładać na wiekszą ilość kierunków na różnych uczelniach (złożyłam na ten który mnie najbardziej interesuje ponieważ nie chciałam iść na studia tylko po to żeby iść...). Ponieważ siedze w domu, staram sie jak moge- każdego dnia sprzątam, gotuje obiad itp. Jednak moi rodzice... a szczególnie mój tata, nie są ze mnie zadowoleni... Ja wiem, że nie musze spełniać cudzych oczekiwań... ale to są moi rodzice.. przykro mi przeokropnie kiedy widze , że tak wiele im we mnie przeszkadza...
Mam młodszego brata ( 2 lata róznicy) , który świetnie gra na gitarze.. Rodzice przed wszystkimi go chwalą.. nie dziwie sie, chłopak gra świetnie..
Jednak nigdy nie zapomne moich 18 urodzin, kiedy przyjechała rodzina i moi rodzice poprosili brata zeby pogral troche - wszyscy zachwycali sie nim, wypytywali o to jak tam u niego.. a ja siedzialam w kuchni i tylko co pare minut stawałam w drzwiach i myślałam o tym , że mną nie można sie pochwalić.. Bardzo strasznie sie z tym czuje... i nie potrafie poradzić sobie z emocjami.. czesto płacze w pokoju kiedy nikt nie widzi bo mam żal do siebie za to , że nie jestem "fajna" . Chciałabym jakoś pozytywnie zwócić na siebie uwage rodziców...ale z drugiej strony mam do nich mały żal... bo czuje sie tak jakby spisali mnie na straty...
Bardzo Was przepraszam , że tak okropnie sie rozpisałam, ale nie potrafie opisać tego krócej..
Bede wdzieczna za każdą rade i opinie.. Pozdrawiam Was serdecznie !
Mam bardzo podobną sytuację do Ciebie, tylko, że ja poszłam na studia nie takie jakie by moi rodzice chcieli. Otóż oni od lat kazali mi iść na dzienne, ale ja miałam dość szkoły, nigdy nie chciałam dziennych, nie podoba mi się taki tryb i pewnego dnia pojechałam na uczelnia, zapisałam się na studia zaoczne takie jak ja chce i im oznajmiłam, że jestem już studentką. Stwierdziłam, że skoro jestem dorsoła mam prawo sama decydować co chce robić przez najbliższe 5 lat i co mnie interesuje, a nie to co oni uważają za przyszłościowe. Całe życie wybierali wszystko za mnie, liceum też oni mi wybrali, i co? Męczyłam się strasznie, to były najgorsze 3 lata mojego życia. Potem im samym było głupio, że do tak ciulatej szkoły chodze, ale jak im wytknełam, że to przecież oni mi kazali, to była awantura przez tydzień..

Aktualnie od grudnia szukam pracy, i siedze całymi dniami w domu, mam co robić, bo chciałabym się uczyć, ale niestety nie mam możliwości, bo muszę prać, sprzątać, gotować, kopać ogródek i wszystko inne.. A oni? Tylko krzyczą i krytykują. Nie mam już sił. Nie pochwalą mnie nigdy, tylko zawsze słysze pretensje.. Wysprzątam dom, ugotuje obiad, a słysze pretensje, że czemu pranie nie wyprane, albo czemu zmywarka jest umyta a naczynia nie na swoich miejsach..
Mama chodzi zawsze i sprawdza z biała rękawicą czy dobrze jest posprzątane.. Robią mi awantury o wszystko, o to, że kot zostawił sierść, że tata nabrudził na mokrej podłodze papciem, że okno zamknięte, że drzwi otwarte..

Mam brata 2 lata starszego, studiuje dziennie 2 kierunki.. Pupilek rodziców. Cudowny, idealny, mądry, wspaniały.. Tylko ja zła, wyrodna córka.. Jemu rodzice dawają co miesiąc 1500 zł na życie, przez co sami mają potem problem z wyżyciem do końca miesiąca, ale co tam, ważne, że on ma! Kupili mi 2 laptopoa, chociaż poprzedni był dobry, ale co tam, nie ma!
A Ja? Ja musze sobie sama zarobić jak coś chce. Nie mam? Mój problem. Dawają mi 10 zł na miesiąc.. Szczyt marzeń.. Jemu rachunki za telefon płacą ok 150 zł, a ja ile muszę się nasłuchać żeby dali mi 25..

Znosiłam to od dawna, ale w niedziele tata zrobił mi awanture, bo skończył się papier w drukarce, nazwał mnie głupią pindą, nieodpowiedzialną, bo jak mogłam do tego dopóścić (nie używam drukarki od matury)..
Nie wytrzymałam.. nawrzeszczałam na niego, powiedziałam, że nawet koledzy tak do mnie nie mówią, i że nie życze sobie żeby mnie tak nazywał, że nie ma prawa itd..
Ubrałam się i wyszłam jak stałam, miałam zamiar nie wrócić.. Poszłam przed siebie, doszłam do innego miasta.., Zaczął lać deszcz.. Ojciec dzwonił, nie chciałąm odebrać, ale odebrałam.. Pytał gdzie jestem, bo mnie od godziny szuka i się martwi, że nie chciał, że przeprasza itd. Powiedziałam, że ma mi dac spokój, że chce być sama, że wiem gdzie mieszkam i dojde sama.. Ale potem dzwonił znowu to już powiedziałam i przyjechał.. Przeprasza mnie do dzisiaj, i widze, że już oboje nad sobą panują..
Pierwszy raz im się postawiłam.. Zobaczymy na jak długo będą "milsi"...

Tak jak koleżanki piszą, postaraj się pogadać, a jak to nic nie da to może wykorzystaj mój sposób.. Ale tylko jeśli padają takie słowa, które trąca w Twoją godność.. Bo w innym wypadku i tak znajdą jakiś powód by siebie wybielić, a Ciebie obarczyć..



moni27 - 2010-03-31 08:54
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Nadinee chciałabym, żeby moja córka podejmowała w przyszłości tak mądre decyzje jak Ty! To, że nie składałaś papierów na inne kierunki, byle się zahaczyć, było naprawdę mądrą decyzją. Rok przerwy w nauce to nie tragedia. Ja urodziłam dziecko zaraz po maturze i dopiero po 5 letniej przerwie poszłam na studia. To nieprawda, że się zapomina, gorzej idzie nauka itd. człowiek uczy się całe życie.
Sytuacja w domu faktycznie ciężka. Rodzice często popełniają taki błąd w stosunku do dzieci. Oni wyobrażali sobie jak to będzie, jak po maturze pójdziesz na studia, jacy będą z Ciebie dumni, a tu klops! Rok przerwy. Ty sobie z tym radzisz świetnie, ale oni chyba nie bardzo. No bo co tu mówić znajomym, rodzinie? Że się nie dostałaś? Dlatego skupiają się na bracie, żeby odwrócić uwagę od Ciebie i uniknąć pytań. Tylko nie wpadli na to, że to Twoje życie, Twoje wybory i to nie dla nich będziesz studiować tylko dla siebie. Masz studiować na kierunku, który Cię nie interesuje tylko po to, żeby rodzicom sprawić przyjemność i dać im powody do dumy? Bez sensu, prawda?
Szkoda, że nie poszłaś do pracy, zawsze byś już miała jakies doświadczenie, wyrwała byś się z domu, za zarobione pieniądze mogłąbys podszkolić język, albo nauczyć się nowego No i poznałabyś nowych ludzi:-)
Zobaczysz, że rodzice jeszcze Cię docenią i zrozumieją Twoją decyzję. A Ty pamiętaj, że nie warto się sugerować marzeniami rodziców tylko kieruj się swoją intuicją i wybieraj to co dla Ciebie najlepsze:cmok:



Nadinee_ - 2010-03-31 12:56
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Ehh.. właśnie przeczytałam Wasze posty i nawet nie wiecie jak mi pomogły. Jest mi cieżko bo nie dość , że cały lipiec przepłakałam kiedy już wiedziałam , że sie nie dostałam na studia, to teraz też jakieś głupie problemy..eh..
daafnee - u mnie kiedy tata robi mi o coś awanture, też niestety używa czasem przykrych epitetów.. nie AŻ takich jak "pinda" ale wiele razy słyszałam , że jestem "chyba jakimś ułomem " i podobne rzeczy... wtedy też mówiłam mu że nie życze sobie takiego obrażania, ale na niego to nie działa.. on "zawsze ma racje" . Kiedyś po kolejnej awanturze , że coś nie do końca posprzątałam (brat obiecał że wyrzuci śmieci a tego nie zrobił i było na mnie bo ja siedze w domu to powinnam) , tata mnie tak obraził właśnie i jak sie postawiłam to powiedział że jak mi sie nie podoba i jeszcze na dodatek pyskuje to mam sie pakowac i wynieść... popłakalam sie i poszlam sie spakować.. a on jeszcze krzyczał zza drzwi zebym sie pospieszyła... moja mama ? nic sie nie odezwała.. i co ? zmusiło mnie to zebym ich przeprosila ze tego nie zrobiłam... A dzisiaj żałuje... zrobili to zeby mi pokazać że wszystko zależy od nich ... poszułam sie beznadziejna.. i nigdy tego nie zapomne..
A co do Twojej sytuacji - BARDZO DOBRZE ZROBIŁAŚ :). Powinni być z Ciebie jeszcze bardziej dumni bo trudniej jest na studiach zaocznych tak na prawde bo nie dosc ze nauka to jeszcze trzeba pracować , a nie kazdy potrafii... Znajdziesz prace i na pewno bedzie dobrze :*. Ja właśnie z powodu tych narzekań rodziców boje sie zaocznych :( bo boje sie ze jakbym wracala z pracy to jeszcze bym musiala im tu sprzatac w domu.. a nie dalabym wtedy rady :(.
Nie poddawaj sie , bo jak znajdziesz prace to na pewno Ci sie uda :). Trzymam kciuki :)
cynamonowe - z tych 3 wariantów wybiore jednak "b" . Nie mam siły na postawienie sie bo wiem że to sie skonczy kłótnią, nie chce sie z nimi kłócić.. czekam tylko na studia.. przetrwam te kilka miesiecy...
Boje sie też innej sytuacji..- że pójde na studia i jak mi gorzej coś pójdzie, to mama powie to swoje "jakbyś chciała to by Ci sie udało" eh..
Bardzo Wam WSZYSTKIM dziekuje za to co napisałyście:).



KarolinaK - 2010-03-31 13:12

  Cytat:
Napisane przez Nadinee_ (Wiadomość 18258447) Ehh.. właśnie przeczytałam Wasze posty i nawet nie wiecie jak mi pomogły. Jest mi cieżko bo nie dość , że cały lipiec przepłakałam kiedy już wiedziałam , że sie nie dostałam na studia, to teraz też jakieś głupie problemy..eh..
daafnee - u mnie kiedy tata robi mi o coś awanture, też niestety używa czasem przykrych epitetów.. nie AŻ takich jak "pinda" ale wiele razy słyszałam , że jestem "chyba jakimś ułomem " i podobne rzeczy... wtedy też mówiłam mu że nie życze sobie takiego obrażania, ale na niego to nie działa.. on "zawsze ma racje" . Kiedyś po kolejnej awanturze , że coś nie do końca posprzątałam (brat obiecał że wyrzuci śmieci a tego nie zrobił i było na mnie bo ja siedze w domu to powinnam) , tata mnie tak obraził właśnie i jak sie postawiłam to powiedział że jak mi sie nie podoba i jeszcze na dodatek pyskuje to mam sie pakowac i wynieść... popłakalam sie i poszlam sie spakować.. a on jeszcze krzyczał zza drzwi zebym sie pospieszyła... moja mama ? nic sie nie odezwała.. i co ? zmusiło mnie to zebym ich przeprosila ze tego nie zrobiłam... A dzisiaj żałuje... zrobili to zeby mi pokazać że wszystko zależy od nich ... poszułam sie beznadziejna.. i nigdy tego nie zapomne..
A co do Twojej sytuacji - BARDZO DOBRZE ZROBIŁAŚ :). Powinni być z Ciebie jeszcze bardziej dumni bo trudniej jest na studiach zaocznych tak na prawde bo nie dosc ze nauka to jeszcze trzeba pracować , a nie kazdy potrafii... Znajdziesz prace i na pewno bedzie dobrze :*. Ja właśnie z powodu tych narzekań rodziców boje sie zaocznych :( bo boje sie ze jakbym wracala z pracy to jeszcze bym musiala im tu sprzatac w domu.. a nie dalabym wtedy rady :(.
Nie poddawaj sie , bo jak znajdziesz prace to na pewno Ci sie uda :). Trzymam kciuki :)
cynamonowe - z tych 3 wariantów wybiore jednak "b" . Nie mam siły na postawienie sie bo wiem że to sie skonczy kłótnią, nie chce sie z nimi kłócić.. czekam tylko na studia.. przetrwam te kilka miesiecy...
Boje sie też innej sytuacji..- że pójde na studia i jak mi gorzej coś pójdzie, to mama powie to swoje "jakbyś chciała to by Ci sie udało" eh..
Bardzo Wam WSZYSTKIM dziekuje za to co napisałyście:).
Musisz wiedziec ze uczysz sie jedynie dla siebie a nie dla rodzicow. Sama wiesz ile wysilku musialas wlozyc zeby zdac. Sama sobie pracujesz i planujesz wlasna przyszlosc wiec nie sluchaj ich a rob to co Ci podpowiadaja ambicje. A komentarze rodzicow zignoruj :ehem:. Od pazdziernika chyba juz tak bardzo nie beda Cie musialy interesowac ;)



daafnee - 2010-03-31 13:41
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Cytat:
Napisane przez Nadinee_ (Wiadomość 18258447) Ehh.. właśnie przeczytałam Wasze posty i nawet nie wiecie jak mi pomogły. Jest mi cieżko bo nie dość , że cały lipiec przepłakałam kiedy już wiedziałam , że sie nie dostałam na studia, to teraz też jakieś głupie problemy..eh..
daafnee - u mnie kiedy tata robi mi o coś awanture, też niestety używa czasem przykrych epitetów.. nie AŻ takich jak "pinda" ale wiele razy słyszałam , że jestem "chyba jakimś ułomem " i podobne rzeczy... wtedy też mówiłam mu że nie życze sobie takiego obrażania, ale na niego to nie działa.. on "zawsze ma racje" . Kiedyś po kolejnej awanturze , że coś nie do końca posprzątałam (brat obiecał że wyrzuci śmieci a tego nie zrobił i było na mnie bo ja siedze w domu to powinnam) , tata mnie tak obraził właśnie i jak sie postawiłam to powiedział że jak mi sie nie podoba i jeszcze na dodatek pyskuje to mam sie pakowac i wynieść... popłakalam sie i poszlam sie spakować.. a on jeszcze krzyczał zza drzwi zebym sie pospieszyła... moja mama ? nic sie nie odezwała.. i co ? zmusiło mnie to zebym ich przeprosila ze tego nie zrobiłam... A dzisiaj żałuje... zrobili to zeby mi pokazać że wszystko zależy od nich ... poszułam sie beznadziejna.. i nigdy tego nie zapomne..
A co do Twojej sytuacji - BARDZO DOBRZE ZROBIŁAŚ :). Powinni być z Ciebie jeszcze bardziej dumni bo trudniej jest na studiach zaocznych tak na prawde bo nie dosc ze nauka to jeszcze trzeba pracować , a nie kazdy potrafii... Znajdziesz prace i na pewno bedzie dobrze :*. Ja właśnie z powodu tych narzekań rodziców boje sie zaocznych :( bo boje sie ze jakbym wracala z pracy to jeszcze bym musiala im tu sprzatac w domu.. a nie dalabym wtedy rady :(.
Nie poddawaj sie , bo jak znajdziesz prace to na pewno Ci sie uda :). Trzymam kciuki :)
cynamonowe - z tych 3 wariantów wybiore jednak "b" . Nie mam siły na postawienie sie bo wiem że to sie skonczy kłótnią, nie chce sie z nimi kłócić.. czekam tylko na studia.. przetrwam te kilka miesiecy...
Boje sie też innej sytuacji..- że pójde na studia i jak mi gorzej coś pójdzie, to mama powie to swoje "jakbyś chciała to by Ci sie udało" eh..
Bardzo Wam WSZYSTKIM dziekuje za to co napisałyście:).
hm.. mamy bardzo podobnych rodziców :mur: tylko, że jak tata robi mi awanture, to matka go jeszcze nakręca i dorzuca swoje.. ;)
że drzwi otwarte to też słysze, jak byłam młodsza to mówili "bo oddamy cię do domu dziecka" kiedyś się spakowałam i powiedziałam "to zawieźcie mnie tam, wole być tam niz z Wami" i od tego czasu tego argumentu nie używali..
jak wróce do domu to pomyśle nad radą dla Ciebie, narazie spadam, głowa do góry :cmok:



aine16 - 2010-03-31 14:08
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Ja chciałam tylko wtrącić, że bardzo dobrze zrobiłaś nie idąc na inne studia, tylko po to żeby nie zmarnować roku. Absolutnie zgadzam się z moni27.Ja także nie dostałam sie na wymarzony kierunek (trochę moje przerażenie,że co ja ze sobą zrobię, trochę presja mamy), poszłam więc na inny, tam gdzie mnie przyjęli. Efekt? Po roku miałam serdecznie dosyć, nie zdążyłam się przez te studia przygotować do poprawki matury i musiałam zrobić sobie rok przerwy na naukę do kolejnej. W konsekwencji mam dwa lata w plecy. Mimo wszystko cieszę się, że nie kończę tamtych studiów na siłę. Trzeba iść za marzeniami:-)



mel89 - 2010-03-31 16:52
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Niestety przykra sytuacja :( Jedyne co moim zdaniem możesz zrobić a da to wymierne efekty to po prostu porozmawiać z rodzicami. Fakt - nieprzyjemna sytuacja i mi byłoby głupio ale warto się przemóc. Nie warto podnosić głosu wtedy tylko spokojnie wytłumaczyć, że jest Ci przykro. I wtedy albo schowają dumę do kieszeni i przeproszą Cię, że zachowywali się tak a nie inaczej, albo sytuacja się nie zmieni i będą Ci wygarniać jeszcze bardziej jak Ci się nie powodzi.



ololufe - 2010-03-31 17:35
Dot.: :( jak sobie z tym radzić...
  Przyra sytuacja. Na szczescie juz niedlugo poprawisz mature i pojdziesz na wymarzone studia.
Ja po 1 roku studiow zmienilam kierunek. Zle wybralam, chociaz w czasie rekrutacji wydalwalo mi sie. ze bedzie to kierunek dla mnie. Moi rodzice zrozumieli mnie. Wdrugim semestrze w ogole nie chodzilam na zajecia z zamiarem, ze od pazdziernika chce zaczac inny kierunek. Nie mieli mi tego za zle. Na swoim drugim kierunku, ktory zadowolil mnie zdecydwoanie bardziej przez caly okres nauki pobieralam stypendium naukowe (uczelnia publiczna). Moi rodzice tym bardziej sie cieszyli, ze bylam wreszcie zadowolona z wyboru i do tego nauka mi szla tak dobrze.
Naprawde nie wiele juz Ci zostalo. Jak teraz nie dostaniesz sie an wymarzony kierunek, czego Ci nie zycze, to idz na jakis zblizony a pozniej po roku staraju sie przenosic (o ile nadal bedzie Ci zalezalo), wtedy nie stracisz kolejnego roku :)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl