jak się /skutecznie/ odkochać?

jak się /skutecznie/ odkochać?





beakarp - 2004-10-24 21:33
jak się /skutecznie/ odkochać?
  hej!
nigdy nie przypuszczałam, ze w moim uporządkowanym życiu to się przydarzy, ale cóż...tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Zakochałam sie z wzajemnością, było wspaniale, ale się skończyło. Jako ze był to związek bez przyszłości /tzw. romans czy tez skok w bok/ totez umówiliśmy się, ze jak któreś bedzie miało juz dość, to poinformuje i rozstaniemy się pokojowo, tzn. będziemy przyjaciółmi. Tylko że to jemu pierwszemu przeszło, powiedział ze juz dalej para nie będziemy, i teraz czas na przyjazń /miał do tego prawo/. No i tu problem sie zaczyna bo to juz tak prawie miesiąc się turla, a ja odkochać sie nie umiem http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif Huśtawka nastrojów, jakies natręctwa myślowe na jego temat, płaczę z byle powodu i łykam srodki uspakajajace...Okropieńst wo!
Poradzcie, co robić? Podzielcie się doświadczeniem, jak się skutecznie odkochać, bo czuję jakbym w czarną dziurę wpadała http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif Moze psychiatrę odwiedzic i farmakologicznie spróbowac? zdrowy rozsadek nie działa...




hair - 2004-10-24 21:57

  Piszesz, ze mial do tego prawo .. a mi sie przypomina cytat "stajesz sie zawsze odpowiedzialny za to co oswoiles". Wracajac do tematu - ten kto znalazlby recepte bylby bogatszy niz B. Gates..



ropuszka - 2004-10-24 22:14

  ja rowniez nie powiem Ci co masz zrobic. Moze zaczelo Ci na nim zalezec dopiero, kiedy odszedl? Zrob bilans tego zwiazku, zastanow sie czy to byla milosc czy tylko zauroczenie? Co Ci sie w nim podobalo, za co go cenilas i dlaczego z nim bylas? Jesli uznasz, ze laczylo Was cos bardzo powaznego i wartosicowego, to powiedz mu o tym. Nie martw sie, zajmij sie czyms ciekawym, nie rozmyslaj. Czas leczy rany.



sabi - 2004-10-24 22:30

  Beatko,
raz w życiu byłam zmuszona się odkochać, a że ON był miłością mego życia (co będę twierdzic chyba do grobowej deski, obym się jednak pomyliła), więc ciężko to przeżyłam. Proces był długotrwały, a pomogły mi:
- przyjaciele, którym wypłakiwałam się podczas moich dołów, którzy znosili moje nagłe przypływy energii kiedy wydawało mi się ze coś jeszcze uda się zrobić, którzy sprowadzali na ziemię, którzy dowartościowali,
- praca, w nadmiarze, w nadgodzinach, intensywna i męcząca,
- witaminy, dzięki którym nie straciłam wszystkich włosów,
- i czas, który tak naprawdę jest jedyny.

Kiedyś będziesz Waszą znajomość wspominała z uśmiechem.
Powodzenia.




beakarp - 2004-10-25 06:41

  dzięki Sabi . Tez mam nadzieję, ze z czasem w końcu przejdzie...Tylko teraz bardzo boli:( Na razie wezmę zwolnienie zeby go codziennie nie widywać, jakiś Deprim zacznę brać, może minie...



sabi - 2004-10-25 08:00

  Nie wiem czy Deprim pomaga, ja nie próbowałam. Niewidywanie Go w najcięższych chwilach pewnie pomoże, ale do pracy będziesz musiała wrócić...

Myśl o sobie dobrze, staraj się uśmiechać chociaż na siłę. Ból z czasem minie, daję Ci słowo.

PS. Pisałaś o uporządkowanym życiu... Tak myślę, że dopiero emocje, nawet te bolesne, dają nam poczucie tego że żyjemy. Jesteś zdolna do uczuć, przejdziesz przez to, będziesz silniejsza, i mądrzejsza. Truizm to, ale i święta prawda.
Trzymam kciuki.



Anula28 - 2004-10-25 08:01

  A ja powiem cos tak banalnego ze moze ciezko bedzie ci e to uwierzyc ale najlepszym sposobem bedzie nowa milosc.wiem ze ciezko w tej chwili myslec ci o nowym zwiazku pewnie powtarzasz sobie ze juz nigdy sie nie zakochasz - skad ja to znam .Twoja historia przypomina mi moja.Tez romans (chociaz on zapewnial ze odejdzie od zony ,ze jej nie kocha i nic ich nie laczy - banal ) Tez pracowalismy razem. Kiedy wiec wszystko sie skonczylo (z jego inicjatywy) cierpialam strasznie ,nie wiedzialam co ze soba zrobic i bylam oczywiscie zmuszona widywac go codziennie w pracy - koszmar.Wiem co czujesz ale pomysl sama piszesz ze byl to zwiazek bez przyszlosci ,zadych wspolnych spraw ,planow tylko marzenia ktore nigdy nie mialy szans na realizacje a przeciez nie o to chodzi w zyciu.I nie mow ze mial do tego prawo bo nikt nie ma prawa krzywdzic drugiej osoby - myslisz ze tak ma wygladac milosc .Dla niego to bylo bardzo wygodne - zadnej odpowiedzialnosci i jeszcze czuje sie rozgrzeszony a ty zostalas ze zlamanym sercem.
Mnie pomogli przyjaciele ktorzy starali sie abym o nim zapomniala i uwierzyla w siebie .Ja sama postanowilam ze juz nigdy z nikim sie nie spotkam ,nikomu nie zaufam ,nie pokocham i bede zyc sama .Chcialam sie zamknac w czterech scianach ale przyjaciele nie pozwolili mi na to .A pewnego dnia stala sie rzecz dla mnie niemozliwa .Poznalam chlopaka ( oczywiscie znowu dzieki przyjaiolom ktorzy niby przypadkiem poznali nas ze soba).nie byla to milosc od pierwszego wejrzenia a nawet nie od drugiego tym bardziej ze ja w takie swatanie nie wierze ,nie jestem kochliwa i bylam nastawiona antyuczuciowo ale stalo sie umowilismy sie raz drugi trzeci ... .Poczulam sie szczesliwa http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon29.gif .Obraz tamtego toksycznego zwiazku zacieral sie az w koncu zniknal.Teraz jest ktos skim moge dzielic smutki i radosci wybiegac myslami dalej niz do nastepnego sekretnego spotkania marzyc i miec nadzieje ze kiedys te marzenia sie spelnia .Zycze ci abys poznala kogos komu naprawde bedzie na tobie zalezec ,kto zawsze bedzie przy tobie ,kto bedzie cie kochal bez wzgledu na wszystko ,rozejrzyj sie wokol siebie moze ktos taki jest obok ciebie a nawet o tym nie wiesz nie zawsze milosc uderza jak piorun czasem jest to cichy powolny proces najwazniejsze aby jej nie przeoczyc. Trzymam kciuki mam nadzieje ze spotkasz kogos kto pokaze ci co znaczy slowo kocham i dla kogo bedziesz najwazniejsza osoba na swiecie http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif Pozdrowionka



Małgosia.O - 2004-10-25 09:03

  Doskonale Beatko rozómię Twój ból i z całego serce Ci współczuję. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon40.gif
Ja to przeżyłam po prawie siedmiu latach związku, on pokochał inną. Rok płakałam, miałam różnych facetów, nawet prawie "księcia z bajki" - nie pomogło. Teraz znów jesteśmy razem (szyko się przekonał, że tamta to nie to), już rok jesteśmy razem, ale tamten ból pamiętam doskonale. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
Gdybyś chciała się wygadać, lub poprostu towarzystwa to służę. Zapraszam nawet do Krakowa, często sypiają u mnie obcy (studenci), więc nie przeszkdza mi nic. Pozdrawiam http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



Małgosia.O - 2004-10-25 09:37

  I jeszcze jedno chciałam dodać. Kiedy tak płakałam dostawałam o d znajomych sms-ki, które podnosiły mnie na duchu:
"Sa ludzie tylko na dobre dni i sa tacy na wszystkie."

"Miedzy miloscia a nienawiscia jest przebaczenie, a przebaczenie jest nowym zyciem dla serca."

Dzisiaj jest pierwszy dzien z reszty Twojego zycia.

Przyjaciele sa jak ciche anioly, ktore podnosza nas kiedy nasze skrzydla zapomnialy jak latac...
"Sa dwa swiaty i jedno Slonce! Inni maja rzeki mlekiem plynace, a my mamy NADZIEJE!"

"Tu na Ziemi wszystko musimy kiedys stracic. Ale mimo to warto - miec."

Przywitaj dzień usmiechem, a to co sič zdarzy bédzie tylko Twojä zaslugä i Twojä zaslugä bédzie Tobie usmiech odwzajemniony

Niech Slonce da Ci sile do walki z losem, niech kazdy dzien przyniesie Ci radosc i nadzieje, a zlo niech bedzie jak najdalej od Ciebie!
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/aniolek.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/aniolek.gif http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/aniolek.gif



Nutka - 2004-10-25 09:40

  Tego rodzaju związki z góry (zazwyczaj ) są skazane na niepowodzenie i niestety zazwyczaj cierpi kobieta. Jesteśmy bardziej uczuciowe i decydujemy sie na romans najczęściej pod wpływem uczucia..mężczyźni chcą się sprawdzić,odmlodzić ,dowartościować..itp.
Masz szczęscie że sprawa nie wyszla na jaw bo miałabyś jeszcze nieprzyjemności o dJego żony...Ale co Ci poradzić..??? Kochasz Go, nie jesteście razem a wię c na pewno go idealizujesz! Idealizujesz jaki to On jest wspaniały! Spójrz na to z innej strony, poszukaj jego wad..Nie rozpamiętu cudownych chwil! Obrzydź go sobie..np wyobraź sobie jak wygląda korzystając z toalety http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon10.gif itp(przepraszam ,uczono nas tego na szkoleniu "Szef też człowiek" i w przypadku toksycznego szefa to pomaga)
Wyjdź między ludzi koniecznie nawet jak nie masz ochoty, uśmiechaj się wbrew sobie,może znajdź sobie jakieś zajęcie np.nauka wloskiego,areobic...tylko nie przesiaduj ,nie rozmyslaj i nie wspominaj..Pal w myślach (tak jak pali się świeczka-wyobraź to sobie) kazdą myś o Nim....
http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif Caluję http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1cmok.gif
PS. koniecznie idź do fryziera zmień fryzurę i kolor i na solarium. Solarium pomaga w leczeniu depresji!



Marilyn - 2004-10-25 10:37

  Przepraszam Małgosiu ale..przyjełas go z powrotem? Wybaczyłas..? Jak? Szczerze podziwiam...



Wika28 - 2004-10-25 11:01

  Podpinam sie troche do watku...Malgosiu, jak to mozliwe i czy jest sens? Znalismy sie 2 lata, wlozylam w ten zwiazek cale serce i cale swoje zycie. Sluchalam zapewnien, ze jestem niesamowita, wyjatkowa, ze jestem idealem kobiety, ze mnie nie zostawi. Gdy zaczelo mu sie ukladac, napisal mi przez internet, bym sie modlila o dziewczyne jego marzen... Wszystko przez internet, mimo ze 2 tygodnie wczesniej widzielismy sie..do dzis nie moge w to uwierzyc...



beakarp - 2004-10-25 11:11

  dziękuję dziewczyny za słowa otuchy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gifNie bardzo mogę z przyjaciółmi pogadać, bo wszystko było w tajemnicy...On nie jest żonaty, jest młodszy ode mnie i całe życie przed nim. Trudno mi go sobie obrzydzić, bo jest dobrym wewnętrznie facetem...W sumie to nic mu nie mogę tak naprawde zarzucić, bo przeciez umawialiśmy się na początku...Sama mam rodzinę, było mi jakos pusto i chłodno w moim małzeństwie, o on był akurat pod ręką....zbieg okoliczności. Bedę starała się przypomniec, jak to było zanim on nastał w moim zyciu, i poszukam tego spokoju i równowagi, bo chociaz chłodno, to było przynajmniej spokojnie i stabilnie...Dobrze ze mój mąz jako tako to toleruje... Dziękuję



koculek - 2004-10-25 11:39

  Dla mnie obrzydzajaca jest myśl, ze maż zdradza swoją żonę i tak samo, że żona zdradza męża http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/kill.gif



mamsonka - 2004-10-25 11:47

  Byłam Beatko w prawie identycznej sytuacji. Tak naprawde nigdy sie nie odkochalam, wciaz kocham tamtego mezczyzne. Ale czas leczy rany...uwierz w ta stara prawde. Z czasem czlowiek kocha nadal, ale nie teskni i to juz bardzo duzo. Bo przeciez gdy sie kogos kochalo, na stale zostaje on w naszym sercu. Ale od tego czasu tez duzo zmienilo sie w moim zyciu. Odkrylam, ze to jak wyglada moje malzenstwo zalezy tylko od nas...niby banalne...przed tem tak jak tobie uwazalam, ze moje malzenstwo juz dawno ostyglo, mialam dosc panujacego w nim chlodu. Teraz kwitnie druga milosc, ponownie kocham mego meza, ponownie rozpalilismy w sobie namietnosc, wiec mozna zyc inaczej...to tylko zalezy od nas samych. Troche to skomplikowane, w kazdym razie, chce ci powiedziec, ze powinnas sie skupic na tym co juz masz, na swojej rodzinie, na mezu, aby nie stracic kolejnej milosci. Pozdrawiam cie serdecznie i wierze, ze bedzie dobrze.



Nutka - 2004-10-25 12:12

  Koculku ..ja w Twoim wieku też tak myślałam..życie jednak nie jest takie proste..mnie już nic nie zdziwi ,
życie jest takie że nie mozna zaufać sobie samemu więc dlaczego mam oceniać innych??

nigdy nie mów nigdy..



sarenka - 2004-10-25 12:22

  prawda jest taka, że ocieniamy - taka nasza ludzka natura. przecież nie wszystko każdemu musi się podobać http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif. znam ludzi o wiele wiele starszych niż Koculek, którzy mają takie samo zdanie.. i kończą jeden związek a dopiero potem zaczynają następny. każdy jest inny to fakt. wielu z nas to idealiści. ale to chyba lepiej wierzyć i uważać coś takiego za "złą i niezdrową" sytuację niż wchodzić w dorosłość z myślą "może i ja kiedyś prześpię się z kolegą z pracy".

to moje zdanie.



sabi - 2004-10-25 13:06

  Jeszcze raz ja.

Uważam, że trudno jest pisać na forum o swojej zawiedzionej miłości. Jeżeli Beata się na to zdecydowała, to znaczy że naprawdę potrzebuje wsparcia. Fakt, że zdradzanie mężów tudzież żon jest naganne, jest dla większości ludzi oczywisty (zwłaszcza dla tych zdradzanych i dla tych oceniajacych z boku...).

Nie usprawiedliwiam każdego postępowania, a kiedys również była idealistką.

Ale czy zawiedziona miłość jest inna dlatego że się jest żoną, a nie kochanką żonatego mężczyzny?

Nie sadzę.



sarenka - 2004-10-25 13:14

  jeśli to było do mnie to mój post odnosił się do komentarza na posta Koculka i był raczej poza wątkiem głównym.



Małgosia.O - 2004-10-25 13:37

  Do Marilyn i Wiki: Tak wybaczyłam, choć długo musiał się starać o to. Wciąż się bardzo stara, a ja jestem silniejsza, pewniejsza i wogóle nasz związek wygląda dużo lepiej niż wcześniej. A czy to ma sens jeszcze nie wiem, bo przyznam, że cała przeszłość boli, jestem nie ufna itd. Ale jestem szczęśliwa, narazie . . .
A jeżeli chodzi o zdrady, to przykra sprawa, bo spośród moich znajomych w każdym związku któraś połowa zdradziła, a ta druga zazwyczaj nie wie o tym. Ale oni są szczęśliwy, cokolwiek to znaczy. Może to przekonuje jeszcze bardziej, że ta osoba z którą jesteśmy to chyba jednak to. http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
A historii zdrad znam wiele . . .
Jeżeli chodzi o Beatkę, to pozwolę sobie stanąć w jej obronie. U Beatki w gre wchodzą uczucia, więc wnioskuję, że czegoś w związku jej brakowało, może czuła się samotna, jednocześnie kochając męża.



koculek - 2004-10-25 13:43

  >> nigdy nie mów nigdy

zgadzam się z tym, ale piszę na dzień dzisiejszy http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif Jak czytam o zdadach i wiążących się z tym przykrych uczuciach zdradzonej osoby to mnie strasznie dołuje http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon9.gif



sabi - 2004-10-25 13:45

  To był komentarz głównie na post Koculka, ale bardziej ogólnie.
Nie napadam na nikogo, tylko wyrażam swoje zdanie.



sarenka - 2004-10-25 13:48

  a czy ktoś powiedział, że napadasz? http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif



sabi - 2004-10-25 13:53

  Faktycznie, nikt nie powiedział http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif

Trochę się daję ponieść emocjom w tym wątku, bo on mnie pośrednio również - wciąż - dotyczy.



sarenka - 2004-10-25 13:58

  sabi napisał(a):
> Faktycznie, nikt nie powiedział http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/icon7.gif
>
> Trochę się daję ponieść emocjom w tym wątku, bo on mnie pośrednio również - wciąż - dotyczy.

http://www.wizaz.pl/w-agora/icons/1glaszcze.gif ciężkie życie - pocieszający jest fakt, że co nas nie zabije to nas wzmocni.. choć marne to pocieszenie. nie każdy chce być mocny.. każdy chce być "po prostu szczęśliwy"



beakarp - 2004-10-25 17:26

  Moze to się wyda dziwne, ale mąż mój ma specyficzne podejście do małzeństwa jako instytucji /pewnie po czesci dlatego, ze jest silną osobowością, intelektualistą no i niewierzacym/ i preferuje przyjazń oraz zwiazek "otwarty"- człowiek nie został stworzony do monogamii, itepe, itede. Ja jestem tradycyjna w poglądach, kiedyś też byłam idealistką...Ale lata kompromisów wyleczyły mnie z idealizmu, niestety...Wobec tego nie wydaje mi się, żebym go zdradziła...Ten rok z kolegą to były raczej takie nieustające wakacje od szarej rzeczywistości...I dlatego mi zal, że jak taka prawdziwa /w moim odczuciu/ miłość się mi w końcu przytrafiła, to nie mozna jej było w zaden sposób wykorzystać żeby odmienić swoje życie. A ta rzeczywistość teraz na zasadzie kontrastu jest jeszcze bardziej szara....



Sprite001 - 2006-12-31 08:59
Dot.: jak się /skutecznie/ odkochać?
  Miłosc wyleczy tylko druga miłosc ! ...



Sprite001 - 2006-12-31 09:15
Dot.: Re: jak się /skutecznie/ odkochać?
  Cytat:
Napisane przez beakarp (Wiadomość 225265) Moze to się wyda dziwne, ale mąż mój ma specyficzne podejście do małzeństwa jako instytucji /pewnie po czesci dlatego, ze jest silną osobowością, intelektualistą no i niewierzacym/ i preferuje przyjazń oraz zwiazek "otwarty"- człowiek nie został stworzony do monogamii, itepe, itede. Ja jestem tradycyjna w poglądach, kiedyś też byłam idealistką...Ale lata kompromisów wyleczyły mnie z idealizmu, niestety...Wobec tego nie wydaje mi się, żebym go zdradziła...Ten rok z kolegą to były raczej takie nieustające wakacje od szarej rzeczywistości...I dlatego mi zal, że jak taka prawdziwa /w moim odczuciu/ miłość się mi w końcu przytrafiła, to nie mozna jej było w zaden sposób wykorzystać żeby odmienić swoje życie. A ta rzeczywistość teraz na zasadzie kontrastu jest jeszcze bardziej szara.... Ciężka sprawa ;] I poradzic się chyba nic nie da :confused: Kochasz męża, ale i także tego drugiego... Jak dla mnie? To bym nie zostawiła męża, bo to z nim jest wszystko związane co się dzieje wokół i twoja przyszłośc, nie warto tego psuc... A jak czujesz chłód od strony męża, to porozmawiaj z nim... Choc łatwe to to nie będzie, bo niektórzy mężczyźni są bardzo ... hm... dziwni? nie wiem jak ich nazwac... :D a z tym drugim facetem... mhm, jak na nowo się odrodzi Twoja miłosc z mężem, to na pewno zapomisz o nim ;) na miłosc jedynym lekarstwem jest druga miłosc :ehem:
Pozdrowienia i się 3maj :cmok:
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl