Ech, swieta:-(

Ech, swieta:-(





DominikaS - 2002-12-19 10:50
Ech, swieta:-(
  Chcialabym zeby bylo juz po, a przynajmniej po Wigilii...
Z nastroju swiatecznego i przyjemnosci ktore pamietam jeszcze sprzed kilku lat nie zostalo juz nic:-(
Teraz musze byc na dwoch kolacjach. Szopka zaczyna wczesnie bo juz o 16 u moich rodzicow - to jeszcze nie takie straszne bo nawet lubie pierogi, nikt nie kaze mi jesc czegos czego nie lubie a zyczenia skladamy sobie ogolnie... No i prezenty sa fajne (zamowione wczesniej) Ale wszystko to trwa krotko i caly czas sie spieszymy na druga kolacje... U drugiej rodziny okazuje sie zawsze (nawet po wczesniejszych telefonach) ze nie musielismy sie tak spieszyc bo jeszcze nie ma wszystkich, pierogi sie dopiero robia, stol nie rozlozony itd... Jak juz wszyscy sie zejda i usiada to zaczyna sie skladanie zyczen (kazdy kazdemu) - osob jest kilkanascie wiec trwa to kilkadziesiat minut (w dodatku wiekszosci z tych ludzi nie lubie i mam problem z przybraniem "milej twarzy":-) Po 15 razie "wszystkiego najlepszego" wjezdza na stol kilkanascie dan. Po jednej kolacji i biorac pod uwage fakt ze nie lubie kuchni tesciowej zaczyna sie dla mnie meka (pierwszy raz jak bylam tam na wigilii zmusili mnie do sprobowania lososia wedzonego, ktorego niecierpie. Postanowilam byc dzielna i polknac wszystko bez gryzienia, zlapalam za szklanke zeby popic i malo co sie nie poplulam bo w szklance byl kompot z suszu, ktorego nie zosze jeszcze bardziej niz lososia:-) ). A cale to jedzenie trwa i trwa i za kazda potrawa musze sie nizle nagimnastykowac zeby sie od niej wymowic... A potem jeszcze prezenty - to trzecia rzecz po zyczeniach i jedzeniu ktorej nie lubie:-) Zawsze mi sie wydawalo ze niewazne jest jak drogi byl prezent byle byl kupowany z mysla o obdarowanym - ale okazalo sie ze tak nie jest. Przewanie dostaje cos do domu co mi zupelnie nie pasuje, albo cos wygrebanego z odchlani schowka - "byle by bylo". Ha! I jeszcze trzeba sie cieszyc bo prezenty rozdawane sa po kolei i wszyscy ogladaja reakcje obdarowanego - moje talenty aktorskie wykazuja tendencje zwyzkujace i co rok jest z tym lepiej (za jakies 10 lat pewnie dostane oskara:-) ). A po tym wszystkim jest siedzenie, siedzenie, siedzenie... w czasie ktorego caly czas mysle co by tu zrobic zeby jak najszybciej znalesc sie w domu:-)
A jeszcze to przedswiateczne kupowanie prezentow... Nie to zebym nie lubila dawac - zawsze mam gotowa liste co kupic juz dwa miesiace wczesniej i bardzo lubie jak uda mi sie trafic z podarunkiem:-) Ale w sklepach jest koszmarnie:-( Muzyka - swiateczna (czyli 4 kawalki na krzyz i na okraglo) puszczona jest dwa razy glosniej niz zwykle. Nerwono biegajacy ludzie z obledem w oczach. Wszedzie kolejki. Popychanie, najezdzanie wozkami. Na polkach balagan. Wszysko wykupione... Chocbym nie wiem jak planowala zakupy na miesiac przed gwiazdka to i tak zawsze robie je w ostatniej chwili:-(
Nie lubie ubierac choinki i co roku mam zepsute swiatelka (nawet jak je przechowuje w kontrolowanej atmosferze:-) ).
A teraz to co dobre:
nie musze stac przy garach, czesc prezentow juz mam kupionych!, zadna kolacja nie trwa wiecznie, dziadkowie maja wiecej czasu wiec zajma sie miom synkiem a ja bede odpoczywala, zakupy, pomimo ostatecznego zmeczenia zawsze sprawiaja przyjemnosc, szczegolnie ze przy okazji kupuje cos niecos dla siebie:-), nie musze rozbierac choinki, trenowalam mowienie "nie" wiec jest szansa ze unikne jedzenia ryb, kapusty, ryb, klusek, ryb, kompotu, ryb (no w njgorszym wypadku bede symulowala zatrucie pokarmowe:-) ),mam nowa szafe wiec mam miejsce na nietrafione prezenty:-)
No, moze w tym roku nie bedzie tak zle...[img]icons/icon7.gif[/img]




zlosliwiec - 2002-12-19 11:35

  Z tego co widze, to Twoje swieta to taka miksturka dobrych i niekoniecznie najlepszych wspomnien. [img]icons/1glaszcze.gif[/img]

Ale pomysl, trenujesz juz aktorstwo rodzinne od jakiegos czasu, wiec na pewno w te Swieta wypadniesz o cale niebo lepiej na rodzinnej scenie [img]icons/icon12.gif[/img]

[img]icons/icon35.gif[/img]



palomino - 2002-12-19 11:46

  Przepraszam, że to powiem, ale ta historia ze "wycigiem z czasem" w święta jest dla mnie zabawna (tak z perspektywy osoby trzeciej [img]icons/icon7.gif[/img] )
U mnie jest trochę inaczej - wszyscy spotykamy się w jednym miejscu i nie wyobrażam sobie jeżdżenia, pośpiechu itd właśnie w ten dzień. [img]icons/1nie.gif[/img] Po pierwsze nie byłabym w stanie wykrzesać z siebie w takiej sytuacji w końcu stresowej ani odrobiny radości, czy entuzjazmu.
Poza tym każdy jest u nas zdania, że ważniejsza niż samo żarcie jest atmosfera w ten wieczór. Po prostu kazdy przywozi część potraw, już przygotowanych i wcześniej umówionych.
A najfajniejsze jest, że na koniec, jak już prezenty pojawią się pod choinką (zawsze [img]icons/icon7.gif[/img] ) to następuje wspólne śpiewanie kolęd [img]icons/icon7.gif[/img] Po latach całkiem niezły z nas chór [img]icons/icon12.gif[/img] a i zawsze się znajdzie ktoś, kto zagra na fortepianie jako akompaniament - więc jest bardzo świątecznie [img]icons/icon7.gif[/img]

Jedyne czego nie lubię to hasła pt. "Wielkie sprzątanie" przed....

pozdrawiam [img]icons/icon7.gif[/img]

I wszystkim życzę świątecznej atmosfery na święta [img]icons/icon7.gif[/img]



maja281 - 2002-12-19 11:58

  Ale ja jestem szczęściarą, mam Teściów w innym mieście, moja Teścowa gotuje fantastycznie, jako prezent zawsze dostaje pieniądze, aby kupić sobie coś fajnego.
Ale co do Świąt, też mam mieszane uczucia. Sprzątanie (hm..w tym roku jakoś średnio mi się chce, wiec okna poczekają do wiosny...). Zresztą siedząc przy winku ustaliliśmy z mężem że na Święta troszke posprzątamy, gotowanie nas omija idziemy na Wigilię, i że nie będziemy robić ani jeść, rzeczy na które nie mamy ochoty. Stwierdziliśmy że nic na siłę, choćby cała rodzina miała się obrazić! Z tymi postanowieniami jakoś łatwiej w Święta. Zero presji, brudne okna no to co, za to winko w kieliszku i masa światełek pozawieszana wszędzie w całym mieszkaniu (jak zobaczymy rachunek za prąd...ojojojoj)
pozdrawiam
[img]icons/icon35.gif[/img]
m




Dana - 2002-12-19 12:16

  A ja z roku na rok coraz bardziej lubie swieta.[img]icons/icon7.gif[/img] Podobnie jak Dominika bedziemy na swieta najpierw u jednych, potem u drugich rodzicow i jedynie to jest troche meczace. Roznica jest jednak taka, ze wigilia u tesciow jest lepiej zorganizowana niz w moim rodzinnym domu. Moja mama ma klopoty logistyczne, dlatego wigilia u niej jest w kolejnosci druga. Moja mama biega po domu, jeszcze gotuje, kaze odkurzyc chodnik, ubrac choinke, przygotowac stol etc. Kolacje jemy ok. 20.00 Zawsze spiewamy koledy (to lubie). U tesciowej jest wszystko na tip top. Wigilia umowiona np. o 17.00 jest o 17.00. U mojej mamy permanentny poslizg. U tesciowej duzo lepsze jedzonko, wszystko zrobione wlasnorecznie, zadnych kupnych gniotow etc. Moja mama zawsze kupuje gotowe ryby i ciasto w ciastkarnii [img]icons/icon9.gif[/img] Podziwiam tesciowa za organizacje pracy w domu, porzadku, pasje gotowania i to, ze jest osoba zadbana. Naprawde mam bardzo fajna, sympatyczna tesciowa. Ciesze sie na swieta, mamy dla nich fajne prezenty, ktore ich uciesza i bardzo sie przydadza.
Moim zdaniem wazne jest by dobrze nastawic sie na swieta. Traktowac je jak cos przyjemnego, jak nagrode, nie zas jak kare. Jesli np. meczy cie mycie okien, to ich nie myj. Myjesz je dla siebie nie na swieta. Zreszta nie chodzi o to by miec pozmywana podloge, bo wazna jest atosfera, a wypucowane okna tego nie gwarantuja.



romeska - 2002-12-19 16:19

  Dominika przybij piontke....ja bardzo nie lobie swiat....wigilia jest nagorszym dniem w calym roku chyba...pomijam fakt loodzi ktorzy zapozyczja sie by tylko stol uginal sie prawidlowo ze wszytkich stron....szalonych sfiontecanych pomocji choc nieraz mozna cos fajnego wylowic...choinka? zafsze poblem jak ja ubrac....a sama kolacja tragedia....poplontanie z pomieszaniem wielka sciema...oplatek zyczenia....o zgrozoooo jak ja nie loobie skladac zyczen....moj tato ciezko wzdycha jakby na rozstzelanie szedl...i zyczy pracy pieniedzy zdrowia...eh ...dla mnie to najgorszy moment...wzdychanie jak to brakuje pieniedzy jaki ten sfiat pasqdny ..co bedzie z nasza Polska itp....prezenty? juz sie utarlo ze jak sama sobie czegos nie kupie to niestety nie mam co szukac pod choinka...moj tata jak dostanie cos "na prad" odrazu spafdza pobor i chowa do szafy zeby nie zwiekszyc rachunkoow a brat? hmmm brat cieszy sie jedynie z METKI im wieksza tym lepsza...oczywiscie ogolnie znana...inaczej preznet do bani.....kiedys po wigili pzyhcodzilo do nas 2 kolegof zawsze z szampanem siedzielismy smialismy sie to chyba byl najmilszy moment...ale teraz jeden wyjechal a drugi ma dziewczyne....tak wiec oby wigilia szybko minela!!!



Yvone - 2002-12-20 12:49

  Znam ten ból droga Dominiko.Ja juz mam rozstrój żołądka przed śiwetami. Nie znoszę teściowej , teścia siostry mego męża. W dodatku w drugi dzień śiwąt mała siostry męża kończy roczek i imprezka na 30 osób. Małżonek jest chrzestnym i siostrzyczka zażyczyła dla małeł fotelik do samochodu za 1200 zł + dresik adidasa. szlag mnie trafia. Fotelik kupiliśmy oczywiście tańszy ale nie chce myśleć jaki prezent trzeba bedzie kupić na 18 stkę. Mam dosyć udawania i sztucznych uśmiechów [img]icons/1wsciekly.gif[/img]. A jak sie nie uśmiecham to też jest źle.



DominikaS - 2002-12-20 14:00

  A nie chcecie byc chrzestnymi mojego synka?;-) Zawsze myslalam ze na roczek dziecku kupuje sie na szczescie i na pamiatke jakis srebrny drobiazg - lyzeczke albo monete...
A ten fotelik to zlote porecze ma czy funkcje masazu i podgrzewania?:-)



Yvone - 2002-12-20 14:24

  Niestety tutaj nie kupisz dziecku nic na szczęście tylko to co mamusi bedzie potrzebne. Mamusia przecież musi mieć na swoje wydatki???? Prawda??? Wiem że to rodzina mego męża ale jego soistrunie niedługo utłukę bo juz nie mogę wytrzymać. Tym bardziej ża ma 24 lata i nigdy nie pracowała i właścieie nie ma pojęcia co to znaczy zarobić te 1200 złotych......
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl