Straciłam wszystko
Straciłam wszystko
madame_volae - 2003-04-30 20:50
Straciłam wszystko
Matka wyzwała mnie od suk i k***, bo myślała, że zerwałam z chłopakiem, którego ona lubiła. A wtedy nie zerwałam, po prostu byłam z nim pokłócona i nie chciałam z nią o tym rozmawiać, bo wiedziałam, że zacznie się czepiać i wtrącać swoje pare groszy. Broniłam się. Uderzyła. Raz, potem drugi i trzeci i czwarty.. Wyszłam spakowana z domu do chrzestnej. Gdy ojciec po mnie przyjechał, ona powiedziała, że właśnie straciłam matkę. Odpowiedziałam, że wolę jej nie mieć, niż mieć taką jak ona.
Nie pojechałam z klasą na wycieczkę. Dzień spędziłam u chłopaka. Pokłóciliśmy się. Nie raz, nie dwa, nawet nie trzy. Miałam dość. Dość kłótni, wypominania mi (po cholere nie mówił tego wtedy, a teraz wypominał?!), tłumaczenia się i zdenerwowania. Zerwałam i wyszłam.
Przepraszał, prosił bym wróciła, mówił, że wierzy, że dam mu szansę i znów będziemy razem. Gdy jego marzenia zniknęły (uświadomiłam mu, że teraz jestem sama i na razie mi z tym dobrze..), przestał być miły i kochany, jak kiedyś. Najbardziej zabolały mnie słowa: "mam ochote Cie wyzwac ale nie zrobie tego bo masz za duzo klopotow i to cie ratuje". Potem pisał w smsie, że napisał tak bo chce zapomnieć i się odkochać. Że ja go nigdy nie kochałam, kłamałam. Ale do ch***(!) zerwałam nie dlatego, bo się odkochałam, ale przez te wszystkie problemy które na mnie barczyły a które on jeszcze powielał. Traciłam zmysły. Wyszło na to, że dopóki jemu było dobrze i czuł się w miarę pewny, miał nadzieję i ja mu ją dawałam był potulny jak baranek, a gdy jego marzenia uległy zachwianiu- stał się zbulwersowanym arogantem.
Nie mam już siły walczyć o lepsze jutro. Powoli tracę wiarę. Nie mam już nic. Jestem sama.
arielka - 2003-04-30 21:41
Madame [img]icons/icon9.gif[/img]
Niestety poza słowami otuchy, chyba nie mogę Ci pomóc [img]icons/icon9.gif[/img] Każdy ma w swoim życiu jakieś ciemniejsze, gorsze dni (też mi sie ostatnio taki przytrafił [img]icons/icon9.gif[/img] ), ale złe dni mijają i przychodzą te lepsze. Ty też się doczekasz jeszcze szczęśliwych chwil, choć teraz masz problemy i jesteś nieszczęśliwa i załamana [img]icons/icon9.gif[/img] trudno Ci uwierzyć, że spotka Cię jeszcze coś dobrego, nie możesz się załamywać.
Spróbuj spojrzeć na to wszystko co się stało trochę inaczej, z perspektywy czasu - pomyśl za parę miesięcy te złe chwile to będą już tylko wspomnienia, za rok będziesz już zupełnie w innej sytuacji i w innym miejscu.
Nie jesteś sama, na pewno masz jeszcze wielu przyjaciół i nas tutaj na forum (wiem, że to daleko, przez szklaną szybę monitora, ale zawsze coś).
Nie wierzę by twoja mama naprawde się Ciebie wyrzekła (chodzi mi o to, że na pewno tak nie myśli), na razie jest po prostu bardzo zła na Ciebie i nie radzi sobie z emocjami. Jestem pewna, że się wkrótce pogodzicie i wszystko będzie dobrze. Uszy do góry [img]icons/1cmok.gif[/img]
P.S: chłopakiem się nie przejmuj, jak nie on - to ktoś lepszy
be_be - 2003-04-30 21:53
sluchaj, kochanienka [img]icons/icon7.gif[/img] wlasnie sie glowie jak ubrac w slowa to, co chcialbym Ci napisac... pewnie teraz po prostu potrzebujesz czasu, zeby ochlonac i anbrac dystansu do sytuacji w jakiej sie znalazlas. moim zdaniem, przede wszystkim, zeby stawic czola jakiemus problemowi, trzeba chciec z niego wybrnac. masz trudna sytuacje, to fakt. czasami, kiedy nie mozna zmienic biegu sprawy, kiedy nie ma wyjscia drzwiami ani oknami, trzeba biernie przeczekac. przelezec. zebrac sie i machnac reka, sprobowac od nowa, od podania reki, od rozmowy. mam tu na muysli Twoja sytuacje z mama. nie wygrasz tej sprawy sila i trzaskaniem drzwiami, bo agresja rodzi agresje. co do Twojego bylego chlopaka, to przypuszczam, ze on potrzebuje troche czasu, zeby dojrzec do powaznych rozmow, bo narazie widzi w tej sytuacji tylko siebie, swoj problem, swoja urazona dume i ambicje. widzisz, kazda przeszkoda w zyciu czegos na pewno Cie nauczy, a sztuka omijania przeszkod polega nie nie uwazaniu tego czy owego za przeszkode.
i najwazniejsze: nie pisz, nigdy nawet w duchu tego nie mow, ze rezygnujesz z marzen, ze w nic nie wierzysz. nie ma 'nie wierze'. trzeba wierzyc, przede wszystkim w siebie, bo (nie wiem, ile masz latek, ale przypuszczam, ze nieduzo. ja mam 19) to nie jest ostatni problem, z jakim walczysz ani ostatnia sytuacja, ktora Cie przygniata. Zawsze jest jakas metoda, jakis sposob, zawsze jest jutro, a zycie bardziej niz bagno przypomina rzeke, wiec nie bedziesz tkiwic coraz glebiej w tym samym. Najzdrowiej jest cieszyc sie z rzeczy oczywistych, banalnych, bo wtedy wszedzie znajdziesz powod do smiechu [img]icons/icon7.gif[/img] i nie wolno oddawac meczu walkowerem [img]icons/icon12.gif[/img] buziaki i 3maj sie!
madame_volae - 2003-04-30 22:07
Wspomniałyście o zgodzie, o podaniu ręki, o minięciu zła, ktore nastąpiło. Wszyscy mówią, że jej przejdzie za tydzień, może dwa. Jednak mi nie przejdzie nigdy. Będę miała uraz do końca życia i wcale nie zamierzam się z nią godzić. Nie potrafię, nie mogę, nie chcę. Czuję do niej nienawiść. I tylko tyle. Chciałabym się wyprowadzić do chrzestnej. Dla mnie owy dom nie będzie już taki jak kiedyś.
Co do chłopaka. Miałam przez parę godzin wyłączoną komórkę. Sprawdzam ją a tu 7 smsów. Od niego.
Pisze, że jest w rozpaczy, że nie poznaje sam siebie, że prosi Boga bym mu wybaczyła. Prosi Go bym wróciła, a potem dodaje, że jest głupi mając takie nadzieje. Wie co dziś mi zrobił i domyśla się, że mu nie wybaczę. Pisze, że ciągle kocha i nie przestanie.
aggie - 2003-04-30 22:12
Najwazniejsze to to, co Ty czujesz do chlopaka.. jesli go kochasz.. sprobuj. z nim moze Ci byc latwiej pokonac inne problemy. moze taka klotnia, rozstanie, moze cos mu to dalo do myslenia i facet zrozumial, ze Cie kocha i nie moze bez Ciebie zyc. we 2 zawsze jest lepiej i latwiej niz jak sie jest zupelnie samemu..
a propo mamy.. trudno mi jest sobie wyobrazic taka sytuacje.. ale ja bym czekala az ona do mnie przyjdzie.. w koncu to ona Ciebie uderzyla, prawda ?
i 3maj sie bardzo mocno, jestemy z Toba !
alinab - 2003-04-30 22:17
Madame_Volae, sytuacja którą opisałaś, naprawdę jest trudna i straszna. Najbardziej to, że nie możesz liczyć na matkę i chłopaka, od których oczekuje się przecież najwięcej zrozumienia...
Nie bardzo rozumiem postawy Twojej mamy - co ona ma do tego, czy ty z nim chodzisz czy nie. To nie powinno teoretycznie zmieniać relacji między matką a córką... Czy ona tak bardzo zżyła się z Twoim chłopakiem, że tak nie panuje nad swoimi emocjami? Czy jej mama też wybierała jej facetów gdy była młoda, a jak jej się nie podobali, to won z domu?
Myślę, że ona jest na pewno zła na ciebie, ale nie skreśla cię, nie martw się o to. Mówi się "w złości nie ma litości", może jest zła na coś innego i teraz się po prostu wyżywa i tyle. Okrutne, ale wydaje się być prawdziwe.
współczuję ci sytuacji, też nie lubię uczucia, że tracę grunt pod nogami. Ale jutro tę wzejdzie słonce, trzymaj się, może dobre wizażanki wymyślą dobre rozwiązanie tej sytuacji, albo przyjdzie ono samo...
pozdr.
[img]icons/icon40.gif[/img]
Ula-M - 2003-05-01 09:35
Mme Volae, jestem prawie na 100% pewna, że wybaczysz mamie. Ja też bardzo wiele razy wiedziałam na pewno, że nie wybaczę nigdy, a później wszystko jakoś blakło, zacierało się, robiło nieważne. I nawet, jeśli nie wybaczałam, to zapominałam. I dom też jeszcze trzyma się kupy. Imo nierealistyczne jest wymagać, żeby wszystko zawsze było pięknie i słodko, tak jest tylko w szmirowatych amerykańskich filmach. W życiu aż zbyt często zdarzają się zgrzyty, grunt to nie zarzekać się, że już nigdy się do niej nie odezwiesz albo cos w tym rodzaju, bo później może okazać się, że już właściwie mogłabyś się z nią pogodzić, ale duma Ci nie pozwala.
Daj sobie czas, ochłoń trochę i pomyśl, że jesteśmy tylko ludźmi, jedni bardziej doskonali, inni mniej, ale jakoś z tym trzeba żyć, prawda? [img]icons/icon7.gif[/img] Trzymaj się, zobaczysz, że będzie lepiej, czas leczy wszystkie rany [img]icons/1glaszcze.gif[/img]
Pozdrawiam ciepło,
Ula
Dorixx - 2003-05-01 12:10
Dodam od siebie tylko tyle... nie raz i nie dwa kłóciłam sie z moją mamą, będac jeszcze panienką, też maiłam różne myśli i chciałam być honorowa, żeby to ona pierwsza wyciągnęła do mnie rękę, choć najczęsciej wina leżała chyba po mojej stronie i to ja zaszwe uważałam, że mam rację. Z perspektywy czasu wiem, że tak jednak nie było..., to moja mama miała najczęsciej rację [img]icons/icon12.gif[/img]
dzis wiem, ze moją największą przyjaciółką jest moja mama i to ona nigdy ode mnie się nie odsunie i jaka bym nie była zawsze mogę na nią liczyć. Madame, przestan i ty być trochę honorowa, wyciąg pierwsza rękę do mamy, spróbuj, to nic Cię nie kosztuje i co kolwiek by sie nie stało wytłumaczcie sobie na spokojnie wszystko a nie zaraz wyprowdzać sie i mówić "nie wybaczę" jesteś jeszcze młoda i wiedz,że w twoim wieku niemal każda nastolatka ma problemy z rodzicami
powodzenia [img]icons/icon7.gif[/img]
aggie - 2003-05-01 13:23
Dziewczyny... oczywiscie, ze mama jest kims bardzo waznym w zyciu, jest najlepsza przyjaciolka... ale kiedy ona BIJE !? Jak dla mnie to juz normalne nie jest i w takim wypadku pierwsza bym reki na pewno nie wyciagnela. Jest osoba dorosla i jak moze bic wlasne dziecko z takiego powodu !???! To nie Madame ja uderzyla pierwsza, prawda ? I jak mozna wlasnemu dziecku powiedziec "stracilas matke"... nie wyobrazam sobie czegos podobnego po prostu..
Dlatego ja na miejscu Madame, dalabym szanse chlopakowi.. z nim byloby latwiej- jesli naprawde kocha- a w takich sytuacjach jest to jak najbardziej klarowne czy kocha czy nie.. a inna sprawa... gdzie jest tata ? Z nim trzeba tez porozmawiac.
A mama powinna przemyslec swoje zachowanie..
Dlaczego ona ma przepraszac swoja mame, za to ze zzostala przez nia uderzona ? ej.. cos tu nie tak [img]icons/icon9.gif[/img]
Ula-M - 2003-05-01 13:45
Ehhh... to jest ciężka sytuacja i mogę się tylko domyślać, co czuje M. Volae. Najdziwniejsze jest to, że wyzwiska i bicie powstały z takiego, właściwie błahego, powodu, jakim jest zerwanie z chłopakiem... Chłopak zresztą też nie wydaje się dojrzały... Nie wiem, jeśli to, co pisze M.V. jest obiektywne, to wcale nie dziwię się, że nie wie, co zrobić. Ale jedno jest pewne, kiedyś emocje związane z tym wyblakną i wtedy sama oceni, na ile jest związana z matką i czy będzie mogła zerwać z nią kontakty na całe życie. Ja sobie czegoś takiego nie wyobrażam, no ale też nigdy nie miałam aż tak poważnej sytuacji. Po prostu musi poczekać i spojrzeć na wszystko z dystansem, nie warto decydować się na pochopne kroki bo emocje często zakrzywiają rzeczywistość i inaczej widzimy problem... M. Volae, trzymaj się i nie załamuj, za jakiś czas to będzie tylko przykre wspomnienie i na pewno kiedyś wszystko będzie wyglądało lepiej.
xanka - 2003-05-01 14:04
Zgadzam z aggie, Nie wyobrazam sobie pojednania i zapomnienia o wszystkim, po tym jak ktos najblizszy ubliza mi lub (o zgrozo) bije mnie...
A moze byly jeszcze jakies inne powody? wiem ze zaden powod nie jest dobry zeby kogos bic, ale moze to nie chodzilo tylko o sprzeczke w zwiazku z chlopakiem. Moze Madame wszystkiego nie napisala? sama nie wiem, nie doradze nic, i w zaden sposob nie pomoge.. to bardzo osobiste sprawy. Tym bardziej trudno mi sie w czuc w taka sytuacjie i wyobrazic sobie cos takiego.. bo ja _nigdy w zyciu_, nie poklocilam sie z moja mama.
Ale trzymam za Ciebie Madame kciuki, kiedys sie wszystko na pewno ulozy..
Catherine - 2003-05-01 23:30
M.V, czytam Twoje posty od jakiegos czasu. Masz problemy z rodzina, ze zdrowiem (watek o kluciu w piersiach)i stabilnoscia emocjonalna, ze sama soba - generalnie. Prosze, napisz, skad jestes, z jakiego miasta. Moze bede mogla sluzyc namiarami na odpowiedniego psychoterapeute, kt. Ci pomoze. A jak nie, to moja rada brzmi: Kotek, natychmiast tyleczek w troki i do lekarza! Te problemy Cie zaczynaja przerastac. Zamiast na kosmetyki, wyloz te 50 zl na dobrego lekarza, niech Ci :
1. Przepisze mieszanke tonizujaca na bazie waleriany i luminalu.
2. Zaproponuje odpowiednie leczenie (moze solidna grupa terapeutyczna? - zalezy gdzie mieszkasz).
Dziewczyno, swojego czasu borykalam sie z podobnymi problemami i moge Cie zapewnic, ze jak sie totalnie zagubisz to - rownia pochyla. Zacisnij zabki, nie daj sie prowokowac, badz ponad to wszystko i - szukaj wokol siebie pomocy (moze ktoras z kolezanek ma podobne doswiadczenia, moze wie, dokad sie udac po rade?). Trzymam kciuki, Kochanie.
madame_volae - 2003-05-02 08:14
xanka: napisałam wszystko. to był jedyny powód, dla ktorego zostałam tak potraktowana.
aggie: tata? wczoraj powiedział mi, że nie ma siły żyć. poczułam się silniejsza wtedy od niego. miałam wrażenie, że stoi obok mnie dziecko, któremu chce się [img]icons/icon22.gif[/img]
Catherine: mieszkam w Bełchatowie. Wizyty u specjalisty raczej nie wchodzą w grę, gdyż nie mam pieniążków. Nie mam nic.
Powinnam dać szansę matce? Wyciągnąć rękę? Zawsze tak robiłam. Przepraszałam nawet za to, że ona zrobiła źle. Ale tego nie zapomnę nigdy. Ta sytuacja sprawiła, że pozostał we mnie jakiś uraz, jakby zabrano mi cząstkę mnie.
Co do chłopaka. Okazał się strasznym śmieciem. Pojechałam sobie wczoraj na "Wawrzkowizne" z koleżanką i spotkałyśmy kolegę z klasy z kumplem. Więc pograliśmy w kosza. Patrze, a tu przyszedł Krzysiek i gra tuż obok w siatkę. Gdy wracałam do domu, dostałam ok. 10 smsów, gdzie wyzwał mnie od **** i suk, powiedział, że matka miała rację i tak pisał i pisał.. A to dlatego, że grałam z kolegami w kosza. Czy to normalne? Nie sądzę. W jednym momencie straciłam do niego cały szacunek jakim go darzyłam.
Błądzę sama w sobie. Uciekam od problemów bo inaczej już nie potrafię. Straciłam wszelkie siły, by walczyć.
aggie - 2003-05-02 09:20
Co do chlopaka... znajdziesz kogos naprawde wartosciowego kto bedzie Cie szanowal, wiec nie przjemuj sie nim. Nie warto- facet widac w ogole nie jest dojrzaly ani odpowiedzialny.
Kochanie... ja bym mimo wszystko probowala rozmawiac z tata.. on tez musi miec jakis powod, dlaczego nie chce mu sie zyc... nie sadzisz ? Moze z nim Wam byloby razniej ? Moze masz jakas bliska osobe w rodzinie, babcie, ciocie ? Z ktora moglabys o tym porozmawiac ?
No i co do mamy, to naprawde bardzo mi przykro z tego powodu [img]icons/icon9.gif[/img] Ale mam nadzieje, ze Twoja mama zrozumie co zrobila i choc w czesci uda sie Wam zmienic stosunki kiedys....
A ile masz lat Madame ? Domyslam sie, ze uczysz sie w szkole, wiec w ktorej klasie ?
madame_volae - 2003-05-02 09:56
Mam 17 lat.
Czasem chodzę do cioci i z nią rozmawiam.. Wiem, że w nich mam oparcie. Chciałabym tam się przeprowadzić. Tacie jest źle, bo matka się do niego nie odzywa. Kłóci się z każdym z nas. A tata ma już tego dość.. Rozmawiałam z nim wczoraj. Mówiłam, że matka ponownie nazwała mnie s***.
Nie potrafię zrozumieć jednego. Ex wyzwał mnie za to, że grałam w kosza z kolegami. To ja już kolegów mieć nie mogę? Zawsze miałam lepszy kontakt z facetami. Mam więcej kolegów niż koleżanek. Czy to grzech i powód do wyzywania mnie tak? Przecież nie k***ę się z nimi na lewo i prawo. Uważam się za porządną osobę.
zlosliwiec - 2003-05-02 10:22
...jezyk wypowiedzi...
Madam
Mam prosbe o powsciagniecie jezyka i nieco bardziej wywazone uzywanie epitetow. To tak nieladnie wyglada...
[img]icons/icon35.gif[/img]
Ula-M - 2003-05-02 10:34
Madame, jestes w ciężkiej sytuacji, ale chyba sama rozumiesz, że zachowanie Twojej mamy to tylko odreagowanie jej własnych stresów. Broń Boże jej nie usprawiedliwiam, uświadom sobie tylko, że to nie Ty tu zawiniłaś, ten powód, żeby Cię wyzwać czy uderzyć, był równie dobry, jak każdy inny. Może kiedy mama upora się z problemami łatwiej będzie Wam się porozumieć, o ile ciągle będziecie tego chciały... Z chłopakiem daj sobie spokój, nie chciałabym mieć takiego kolegi, a co dopiero chłopaka. Z Twoich postów wynika, że jesteś bardzo wrażliwą dziewczyną i łatwo Cię skrzywdzić, ale posłuchaj, nie możesz sobie tak przybierać wszystkiego do głowy, bo zwariujesz! Już pomijając sprawę z tego wątku - kiedyś pisałaś o jakichś dwóch koleżankach, które Ci dokuczają. Takie trzeba zignorować albo się im odgryźć, najgorsze, to siedzieć i zadręczać się tym, jaki to świat jest okrutny.
Jeszcze wracając do mamy - ona zawsze taka była? Chyba nie, więc dlaczego nic z tym nie robicie? Wszyscy się już poddali? Może to Twojej mamie przydałby się psychoterapeuta, skoro nie potrafi sobie poradzić z problemami. A może wystarczy, żeby Twój tata czy ciocia spróbowali z nią jednak porozmawiać...
Życze Ci więcej dystansu do świata i rozwiązania problemów, i nie przejmuj się idiotycznym zachowaniem swojego eks - może jeszcze kiedyś dorośnie, a Ty na razie daj sobie z nim spokój.
Pozdr.,
Ula
Catherine - 2003-05-02 15:11
Kochana, na pewno u Was jest w lokalnej gazecie jakies Kryzysowe pogotowie rodzinne. Zerknij do Wyborczej, tam zawsze mozna znalezc dobre namiary. Nie wahaj sie zadzwonic, oni juz powinni Ci udzielic rady co-gdzie-jak-dokad. Powodzenia i ... dystans!:))))
Iwonalodz - 2003-05-02 15:38
Powinnaś iść do lekarza, bo czytając ten post i Twoje wcześniejsze uważam, że tylko on Ci pomoże !!!
Dorixx - 2003-05-02 17:27
Madame_Volae napisał(a):
Wizyty u specjalisty raczej nie wchodzą w grę, gdyż nie mam pieniążków.
Madam, w każdej przychodni, poradni jest jakiś psycholog, czy psychiatra, który przyjmuje bezpłatnie, więc ja nie widzę problemu.Dziewczyno, Ty chyba sama sobie oliwy do ognia dolewasz, co by Ci kto nie poradził to "nie" i "nie" Mam wrazenie, że sama sobie nie chcesz pomóc, albo lubisz jak sie ktoś użala nad Tobą. Wiem, że problem masz i to nie mały ale przez internet tego nie rozwiążesz! masz przecież jeszcze ojca, chrzestną, co oni Ci radzą? Weż sie w końcu w garść, bo pogrążysz sie jeszcze bardziej. Też czytałam Twoje posty, że w szkole Ci dokuczają, że masz problemy z chłopakiem i rodzicami, ale czy uważasz,że wina leży wyłącznie po ich stronie?
madame_volae - 2003-05-02 21:57
złośliwiec: ok, przepraszam bardzo. ale w zasadzie nie napisałam nic nieodpowiedneigo i obraźliwego, to przecież były niewinne gwiazdeczki [img]icons/icon7.gif[/img]
Dorixx: no właśnie na tym polega problem, że koleżanki są nie lubiane wszędzie i okażdej porze. Zawsze stawałam po ich stronie, ale kiedy poczuły, że jestem no nie wiem może mądrzejsza, bo dostawałam lepsze oceny(?), ubierałam się tak, że innym się to podobało, a one zazdrościły? Tak to właśnie powstało. Z niczego praktycznie. Ale w porównaniu do tego co obecnie się dzieje, to one nie są żadnym problemem.
Co do rozmowy z rodziną o tym. Oczywiste jest to, że każdy z każdym rozmawia. Każdy próbuje jakoś zaradzić temu, ale ona jest taka, że nie pozwoli sobie nic tłumaczyć, bo ona zawsze ma rację, a każdy się myli i jest zły, bezczelny etc. Nie da się, bo ona na to nie pozwala.
Dzisiaj stało się coś, co spowodowało, że poczułam się taka, jaką mnie osądzano. Otóż, Krzysiek by sobie ulżyć najwidoczniej, zaczął pisać do mnie chamskie smsy, a co gorsze, jego koledzy również mnie atakowali. Nie wiedziałam co robić. Atakował w najczulsze miejsca i punkty.
A teraz dostałam smsa:
KasiuNawetSobieTerazNieWy obrazaszJakJaTerazZalujeT erazKazdyMowiDlaczegoTakS ieStaloNawetNieWiemCoMamO dpowiedziecZalujeWszystki egoMozeszTerazSieZeMnieSm iac
I powiem wam, że pragnę by cierpiał jak ja przez te ostatnie dwa dni. Przeszłam tyle, jak nigdy do tej pory. Pałam do niego nienawiścią, stracił cały szacunek jakim go darzyłam. Stracił u mnie wszystko. A teraz spotka się z moją obojętnością i myślę, że to będzie najgorsze.
madame_volae - 2003-05-02 22:02
I najgorsze jest właśnie to, że powoli zaczynałam myśleć: "Bosze, a może oni mają rację, może jestem taka siaka i owaka..? Może jestem wszystkiemu winna?"
Ale wiem, że tak mówil, bo chciał sobie ulżyć. Widocznie to mu dawało jakąś satysfakcję. Ja chcę zapomnieć. Chcę zapomnieć i pragnę jego cierpienia. Może źle robię, może.. Ale tak czuję. Nawet nie wiecie co przeszłam. Czułam się obcą na tym świecie.
madame_volae - 2003-05-03 18:59
Daję adres mojego bloga, tam notki są bardziej aktualne niż aktualne [img]icons/icon12.gif[/img]
http://womans-style.blog.pl
aggie - 2003-05-03 22:07
Nio i widzisz [img]icons/icon7.gif[/img] Super [img]icons/icon7.gif[/img] Moze tego jej bylo trzeba.. zrozumiala co zrobila zle i teraz wszystko jest na dobrej drodze.. porozmawiaj z nia szczerze... zacznijcie od nowa.. po burzy zawsze powietrze siem oczyszcza.. wiec niech i w Twoim domq sie atmosfera oczysci !
[img]icons/1cmok.gif[/img]