Kradziez na lotnisku?
Kradziez na lotnisku?
Vogue - 2006-04-27 15:24
Kradziez na lotnisku?
Dziewczyny zakladam ten watek, poniewaz chcialabym poznac doswiadczenia innych osob, ktorych bagaze zostaly okradzione lub zniszczone podczas lotu.
Ja ktoregos razu odebralam swoja walizke, a poniewaz bylam zbyt szczesliwa widokiem rodziny, nie zauwazylam ze jest zepsuta (stracilam mozliwosc reklamacji bo zauwazylam dopiero w domu ze cos jest nie tak jak powinno).
W domu okazalo sie, ze jeden konik byl wyrwany wraz z klodka i plakietka z adresem (pytanie jak sie wyrywa koniki z duzych i dobrze zrobionych zamkow) a drugi zasuniety idealnie,rowniez w miejscu wyrwanego konika (czyli ze walizka byla zamknieta) tylko ze ja tak jej nie zamykalam.Sytuacja dziwna-nie wiedzialam co o tym myslec, oskarzac pochopnie tez nie bylo sensu.
Widzialam juz otwarte walizki na tasmie gdzie sie odbiera bagaz i rzeczy ktore luzno lezaly.Bluznilam zawsze na tego typu brak szacunku w stosunku do bagazu.
Nic nie zginelo-moze dlatego, ze nic wartosciowego nie bylo w walizce.
Po powrocie do Mediolanu zainteresowalam sie sprawa.Otoz dowiedzialam sie, ze byla afera na mediolanskim lotnisku Malpensa, gdzie otwierano bagaze i wyjmowano rzeczy-udokumentowane ukryta kamera).
Teraz zawsze zabezpieczam bagaz folia.
Mam nadzieje ze wystarczajaco jasno wyjasnilam sytuacje
Anisia25 - 2006-04-27 16:05
Dot.: Kradziez na lotnisku?
owszem ze zdarzaja sie kradzieze na lotnisku, ja ze latam regularnie co 2 tyg to raz zdarzylo mi sie, ze dwie rzeczy mi zniknely z walizki.
Malo tego to byl moj bagaz podreczny, ale pani na bramce uparla sie, ze on za duzo wazy i ze trzeba go nadac (Lotnisko Heathrow) nie byl zamkniety szyfrem (bo kto zapina bagaz podreczny) wiec nadalam go z bolem serca.
Po przylocie do domku, nie zauwazylam niczego, ale pare dni pozniej zaczelam szukac baterii do aparatu, ktorej nie umialam znalezc a na 100% pakowalam ja do walizki. Coz, odpuscilam i po weekendzie stwierdzilam ze sprawdze w domu w UK, w koncu moglo mi sie wydawac ze ja pakowalam, przekopalam caly dom i jej nie znalazlam... Gdzies mnie okradziono albo jeszcze na heathrow, albo podczas transferu w warszawie na okeciu... trudno wyczuc. Procz nieszczesnej baterii ktora kosztowala 400zl ukradziono mi jeszcze czekolade Lindta, ktora wiozlam dla mojego Sisia (TZ'ta) alez bylam wtedy zla!! Dzis wiem, ze reklamacje w razie kradziezy mozna skladac do 7 dni, no ale badz tu czlowieku madry jak sie lata transferowymi lotami..