Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE

Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE





LittleBrunette - 2009-04-13 20:27
Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Witam Drogie Wizażanki, przybyłam z ogromną prośbą o pomoc.
Zacznę może od tego iż jestem ze swoim partnerem przeszło 4lata.
To on walczył. Najpierw o jakikolwiek kontat ze mną a póxniej długo zabiegał o moje serce. Zwykle to ja zachowywałam się jak zimna suka, nie byłam zbyt stała w uczuciach, wolałam rozkrywkowe zycie. Szczerze mówiąc, do tej pory taka jestem aczkolwiek kilka aspektów nie pozwala mi na to. Przejdźmy jednak do sedna. Podczas tego jak zabiegał o mnie dałam mu kosza bo pojawił się ktos inny. Byłam z tym drugim ale z tego względu jak powyżej (moje rozrywkowe życie, szybkie nudzenie się i chęci na coś nowego) rozstaliśmy się zaledwie po miesiącu. Ten Piewszy, dalej czekał. Postanowiłam dać mu więc szansę. Byliśmy ze sobą ponad miesiąc a on wywinął mi podobny numer. 'Zauroczył' się rzekomo w innej, ale nie próbował z nią być. Po jakichś dwóch tygodniach zaczął znów o mnie zabiegać. Ja w tym czaie obracałam już innego, było mi żal. A co sobie miałam żałować, niech widzi co traci. Adoratorów nigdy mi nie brakowało i on doskonale o tym wiedział, że na jego miejsce przypada mnóstwo innych. Po jakimś czasie uległam mu. Od tamtej pory jesteśmy ze sobą aż do dziś. Jak wszędzie, bywało lepiej raz gorzej. Generalnie bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie, jak przy nikim innym byłam swobodna, z czaem coraz bardziej się zakochiwałam. Po roku postanowilismy, że zaczniemy współżyć. To była wiosna. Ja byłam jego pierwszą a on moim pierwszym. Było cudownie. W wakacje zrobiłam strasznie głupią rzecz. Wyjechałam na ponad dwa tygodnie i nie ałam ani jednego znaku życia. Nie zdradziłam go, ale.. Same wiecie. Miał do mnie żal. Jak się później okazało, sam święty nie był. Podczas mojej nieobcecności najprawdopodoniej bajerował jakąś dziewczynę. Padło kilka nieprzyjemnych słów moim kosztem niby żeby pokręcić z niej beke co się więcej wydarzyło niestety nie wiem. Może i nie chce. Późniejsze sytuacje tylko jescze bardziej mnie ząłamały. Pół roku później otrzymałam kilka smsów które nie miały trafic do mnie. Teraz zareagowałabym zupełnie inaczej nie wiem co ja wtedy sobie myślałam. Pewnego dnia dkryłam na własne oczy, że on z kimś flirtuje. Wykrzyczałam mu to w twarz. Wszystko jakimś cudem obróciło się przeciwko mnie, że szopki odstawiam, że on jest czysty. (GDY TO PISZE DZIEWCZYNY CORAZ BARDZIEJ NACHODZĄ MNIE MYSLI CO JA TU JESZCZE ROBIE!) Niby zakończył znajomość jednak jakiś czas później sam sie wkopał,że jescze jakis kontakt utzrymują. Mimo próśb uległam. Łączyło nas bardzo duzo. Byłam zakochana. NAPRAWDE zakochana. Nigdy wczesniej nie sotkałam (paradoksalnie) osoby tak fantastycznej, kochanej.. Widziałam w jego oczach cały świat. Wcześniej jeszcze wyarzyła się sytuacja taka iż jakiś numer nieznany napisał do niego i pisali później ze sobą, dziewczyna jakas. W tamtym okresie znalazłam w jego telefonie w odebranych wiadomościach czy zapisanych nie fajne zdjęcia. Możecie domyslić się jakie. NIE twarzy. (CHOLERA JAKA JA BYŁAM GŁUPIA)
To chyba wszystkie jego wywody jakie ciągle pamiętam. Ilekroć sobie to przypomnę chociaz siedzi obok i mnie tuli czuję wstręt, nienawidzę go mam ochote wyrzucić wszytskie jego rzeczy i zapomnieć raz na zawsze. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że kobieta nigdy nie zapomina...
On jest strasznie o mnie zazdrosny, niejednokrtonie wdał się w jakąś bójkę, bo ktoś na ulicy zagwizdał czy powiedział coś o mnie. Bądź obejrzał się.. Stał się agresywny i zazrosny o wszystko dosłownie o wszystko.. To zaczęło mi się tak udzielać, że momentami nie wiem co mam z sobą zrobić. Gdy gdzies jest nie pisze do mnie zastanawiam się co robi. Jestem przekonana, że mnie zdradza, że coś ukrywa. Chociaż milion razy przepraszał za przeszłość mówił,że był głupim sczeniakiem, że żałuje i jest mu z tym strasznie. Mi wydae się, że on dalej jest jak keidyś. Ja nie mam pewności, a taka niepewność ciągła i strach powoli mnie zabija. Jestem przekonana, że faceci nigdy się nie zmieniają.
Często przychodzą mi do głowy tak głupie pomysły.. I ochota, żby zrobić coś aby on czuł się tak smao podle jak ja! Przez cały nasz związek ja nie byłam do końca święta ale nigdy nie zrobiłam takie świńtwa! Jak już mówiłam adorowana byłam i jestem.. I pisałam bardzo często z kimś. Ale nic więcej, podkreślałam, że mam kogos i że nie mam zmaiaru go opuszczac. A teraz.. Wiem, że gdybym go zdradziła, poczułabym ulge. On marłby z rozpaczy a ja pó.xniej bym tego żałowała ale z drugiej strony.. To jest jakiś tokstyczny związek. Chociaż wiążą nas piękne chwile to te złe u mnie często biora górę. Ostatio znów wróciły i nie mogę się ich pozbyć. Chce zakończyc ten związek, ale nie potrafię nie wiem jak. Wiem, że nie umiem bez niegeo żyć. I to jest najgorsze.. Błagam,jeżeli któraś z was przeżywa lub przeżwała coś podobnego pomóżcie mi.. Ni wiem co mam robić...




kiiko - 2009-04-13 22:12
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  po pierwsze...
piszesz ze
To jest jakiś tokstyczny związek
Jestem przekonana, że mnie zdradza, że coś ukrywa.
Chce zakończyc ten związek
Chociaż wiążą nas piękne chwile to te złe u mnie często biora górę.
itp.
wiec czemu sie meczysz dziewczyno?? kuurcze ja wiem ze to ciezko i ze trudno, ale nie ma sie co poswiecac dla czegos co juz i tak wydaje mi sie uznalas za stracone. jestes mloda i masz mnostwo czasu na to zeby zalezc kogos cudownego. zwiazek to nie moze byc przeciez jakas mordega. nie wiesz jak to zrobic.. po prostu powiedziec moze najlatwiej? podac wszystkie argumenty rzeczowo, bez klotni i krzykow powiedziec ze jest Ci zlei ze dziekuje do widzenia. i ja rozumiem ze przyzwyczajenie i tyle czasu byliscie razem i ze sobie nie wyobrazasz bez niego, ale to naprawde kwestia czasu, wierz mi!
Mialam sytuacje moze podobna do Twojej- zabiegal jeden chlopiec o mnie baardzo dlugo ja caly czas oczywiscie odmawialam, az w koncu po prostu mnie trafilo i sie w nim zakochalam , a co za tym idzie kompletnie osleplam. oczywscie mnie zdradzil i mam wrazenie ze nie szanowal- moze chcial sie odplacicc za to ze ja przez tyle czasu kompletnie nie zwracalam na niego uwagi.
i teraz najwazniejsze;) zerwalam z nim oczywiscie swoje przeplakalam, ale zapomnialam i aktualnie jestem w super szczesliwym zwiazku z najlepszym mezczyzna pod sloncem heh:)

wiec ja uwazam, ze absolutnie nie ma sie co meczyc!
nie masz brata? hehe moj mi bardzo pomogl w tym zeby chlopak mnie nie nachodzil- i nie mowie o biciu.



LittleBrunette - 2009-04-14 07:57
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Nie mam niestety brata..;) Wiem, że to jest śmieszne, ja jestem śmieszna, że nadal tkwię w tym czymś. Najgorsze jest to, że kiedyś sobie pozwoliłam no i mam.. Teraz zwyczajnie powidziałabym, że nie chce go znac i poszła w drugą stronę. Ale im dłużej, tym trudniej:( A gdzie ja kiedyś miałam rozum to naprawdę chyba nigdy się nie dowiem. Jak można być tak kompletnie zaślepionym. Postaram się z nim porozmwiać. Powiem prosto z mostu, że już tak nie mogę..



Fresa - 2009-04-14 08:28
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Cytat:
Napisane przez LittleBrunette (Wiadomość 11868535) Witam Drogie Wizażanki, przybyłam z ogromną prośbą o pomoc.
Zacznę może od tego iż jestem ze swoim partnerem przeszło 4lata.
To on walczył. Najpierw o jakikolwiek kontat ze mną a póxniej długo zabiegał o moje serce. Zwykle to ja zachowywałam się jak zimna suka, nie byłam zbyt stała w uczuciach, wolałam rozkrywkowe zycie. Szczerze mówiąc, do tej pory taka jestem aczkolwiek kilka aspektów nie pozwala mi na to. Przejdźmy jednak do sedna. Podczas tego jak zabiegał o mnie dałam mu kosza bo pojawił się ktos inny. Byłam z tym drugim ale z tego względu jak powyżej (moje rozrywkowe życie, szybkie nudzenie się i chęci na coś nowego) rozstaliśmy się zaledwie po miesiącu. Ten Piewszy, dalej czekał. Postanowiłam dać mu więc szansę. Byliśmy ze sobą ponad miesiąc a on wywinął mi podobny numer. 'Zauroczył' się rzekomo w innej, ale nie próbował z nią być. Po jakichś dwóch tygodniach zaczął znów o mnie zabiegać. Ja w tym czaie obracałam już innego, było mi żal. A co sobie miałam żałować, niech widzi co traci. Adoratorów nigdy mi nie brakowało i on doskonale o tym wiedział, że na jego miejsce przypada mnóstwo innych. Po jakimś czasie uległam mu. Od tamtej pory jesteśmy ze sobą aż do dziś. Jak wszędzie, bywało lepiej raz gorzej. Generalnie bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie, jak przy nikim innym byłam swobodna, z czaem coraz bardziej się zakochiwałam. Po roku postanowilismy, że zaczniemy współżyć. To była wiosna. Ja byłam jego pierwszą a on moim pierwszym. Było cudownie. W wakacje zrobiłam strasznie głupią rzecz. Wyjechałam na ponad dwa tygodnie i nie ałam ani jednego znaku życia. Nie zdradziłam go, ale.. Same wiecie. Miał do mnie żal. Jak się później okazało, sam święty nie był. Podczas mojej nieobcecności najprawdopodoniej bajerował jakąś dziewczynę. Padło kilka nieprzyjemnych słów moim kosztem niby żeby pokręcić z niej beke co się więcej wydarzyło niestety nie wiem. Może i nie chce. Późniejsze sytuacje tylko jescze bardziej mnie ząłamały. Pół roku później otrzymałam kilka smsów które nie miały trafic do mnie. Teraz zareagowałabym zupełnie inaczej nie wiem co ja wtedy sobie myślałam. Pewnego dnia dkryłam na własne oczy, że on z kimś flirtuje. Wykrzyczałam mu to w twarz. Wszystko jakimś cudem obróciło się przeciwko mnie, że szopki odstawiam, że on jest czysty. (GDY TO PISZE DZIEWCZYNY CORAZ BARDZIEJ NACHODZĄ MNIE MYSLI CO JA TU JESZCZE ROBIE!) Niby zakończył znajomość jednak jakiś czas później sam sie wkopał,że jescze jakis kontakt utzrymują. Mimo próśb uległam. Łączyło nas bardzo duzo. Byłam zakochana. NAPRAWDE zakochana. Nigdy wczesniej nie sotkałam (paradoksalnie) osoby tak fantastycznej, kochanej.. Widziałam w jego oczach cały świat. Wcześniej jeszcze wyarzyła się sytuacja taka iż jakiś numer nieznany napisał do niego i pisali później ze sobą, dziewczyna jakas. W tamtym okresie znalazłam w jego telefonie w odebranych wiadomościach czy zapisanych nie fajne zdjęcia. Możecie domyslić się jakie. NIE twarzy. (CHOLERA JAKA JA BYŁAM GŁUPIA)
To chyba wszystkie jego wywody jakie ciągle pamiętam. Ilekroć sobie to przypomnę chociaz siedzi obok i mnie tuli czuję wstręt, nienawidzę go mam ochote wyrzucić wszytskie jego rzeczy i zapomnieć raz na zawsze. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że kobieta nigdy nie zapomina...
On jest strasznie o mnie zazdrosny, niejednokrtonie wdał się w jakąś bójkę, bo ktoś na ulicy zagwizdał czy powiedział coś o mnie. Bądź obejrzał się.. Stał się agresywny i zazrosny o wszystko dosłownie o wszystko.. To zaczęło mi się tak udzielać, że momentami nie wiem co mam z sobą zrobić. Gdy gdzies jest nie pisze do mnie zastanawiam się co robi. Jestem przekonana, że mnie zdradza, że coś ukrywa. Chociaż milion razy przepraszał za przeszłość mówił,że był głupim sczeniakiem, że żałuje i jest mu z tym strasznie. Mi wydae się, że on dalej jest jak keidyś. Ja nie mam pewności, a taka niepewność ciągła i strach powoli mnie zabija. Jestem przekonana, że faceci nigdy się nie zmieniają.
Często przychodzą mi do głowy tak głupie pomysły.. I ochota, żby zrobić coś aby on czuł się tak smao podle jak ja! Przez cały nasz związek ja nie byłam do końca święta ale nigdy nie zrobiłam takie świńtwa! Jak już mówiłam adorowana byłam i jestem.. I pisałam bardzo często z kimś. Ale nic więcej, podkreślałam, że mam kogos i że nie mam zmaiaru go opuszczac. A teraz.. Wiem, że gdybym go zdradziła, poczułabym ulge. On marłby z rozpaczy a ja pó.xniej bym tego żałowała ale z drugiej strony.. To jest jakiś tokstyczny związek. Chociaż wiążą nas piękne chwile to te złe u mnie często biora górę. Ostatio znów wróciły i nie mogę się ich pozbyć. Chce zakończyc ten związek, ale nie potrafię nie wiem jak. Wiem, że nie umiem bez niegeo żyć. I to jest najgorsze.. Błagam,jeżeli któraś z was przeżywa lub przeżwała coś podobnego pomóżcie mi.. Ni wiem co mam robić...
Ale w czym problem?
Trafiła kosa na kamień... dobraliście się idealnie jak w korcu maku...
Tobia adoratorów nie brakuje, on też sobie na boku flirtuje... widocznie tak wam pasuje, bo w przeciwnym razie byście się tak nie zachowywali :rolleyes:




monika 123 - 2009-04-14 08:37
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Cytat:
Napisane przez Fresa (Wiadomość 11872551) Ale w czym problem?
Trafiła kosa na kamień... dobraliście się idealnie jak w korcu maku...
Tobia adoratorów nie brakuje, on też sobie na boku flirtuje... widocznie tak wam pasuje, bo w przeciwnym razie byście się tak nie zachowywali :rolleyes:
Zgdzam się



Bagietaaa - 2009-04-14 10:17
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Ja uważam ,że powinnaś z tym skończyć! Sama mówisz ,że nie chcesz z nim być i że mu nie ufasz. Może najpierw mu powiedz co myślisz o waszym związku, może wspólnie coś obmyślicie.. Dodam jeszcze że moja kumpela ma podobną sytuację do twojej, też bardzo kocha swojego chłopaka ale i strasznie się męczy, więc moze jednak powinniscie się rozstac.



koKOro - 2009-04-14 11:20
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  w takich wątkach, jak ten gdzie tak naprawdę jesteście siebie warci i nie mogę się doszukać "problemu" mam ochote napisać: pierzcie brudy w czterech ścianach.



Wyrak - 2009-04-14 14:04
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Mi sie cisnie na usta - obustronna patologia emocjonalna. Zachowujecie sie jak siebie warci, a ten zwiazek jest szalenie toksyczny.



Doris1981 - 2009-04-14 15:10
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 11878407) Mi sie cisnie na usta - obustronna patologia emocjonalna. Zachowujecie sie jak siebie warci, a ten zwiazek jest szalenie toksyczny. Trafne podsumowanie - krótko i na temat.



maggie123 - 2009-09-27 14:16
Dot.: Proszę o pomoc.. Jeżeli któraś z was przeżyła coś takiego.. POMÓŻCIE
  Cytat:
Napisane przez koKOro (Wiadomość 11875315) w takich wątkach, jak ten gdzie tak naprawdę jesteście siebie warci i nie mogę się doszukać "problemu" mam ochote napisać: pierzcie brudy w czterech ścianach. Cytat:
Napisane przez Wyrak (Wiadomość 11878407) Mi sie cisnie na usta - obustronna patologia emocjonalna. Zachowujecie sie jak siebie warci, a ten zwiazek jest szalenie toksyczny. Cytat:
Napisane przez Doris1981 (Wiadomość 11879547) Trafne podsumowanie - krótko i na temat. ile Ty masz lat dziewczyno? Bo zachowujesz się jak głupia smarkula. jak Kuba Bogu, tak bóg Kubie. Podejrzewasz, że on cie zdradza, wiec chcesz tego samego. bzdura! odgryziesz się i wcale nie będzie ci lepiej. Kac moralny będzie. No chyba, że takie skoki w bok wam obojgu odpowiadają.
Tylko że jak dla mnie to chory związek. Bo ani na zaufani, ani na wierności ani na pragnieniu dobra tej drugiej osoby się nie opiera. A wręcz przeciwnie. Takie coś nie ma dla mnie najmniejszego sensu.
Zresztą Wasze podejście do siebie też o czymś świadczy.

Co do jego zazdrości, powiem Ci tylko, że w takim związku długo nie wytrzymałabyś (nawet gdyby wszystko inne było ok). On ma problem z własną agresją ale Ty tez nie jesteś święta.
Tylko po co prać to na forum? Nikt żadnej mądrej rada mieć nie będzie przede wszystkim dlatego, że to tylko Twój punkt widzenia. a żeby radzić trzeba znać dwa stanowiska
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl